back to top
More

    Wspólny Marsz Niepodległości pod biało-czerwonymi flagami. Świetny manewr obozu rządzącego

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoWspólny Marsz Niepodległości pod biało-czerwonymi flagami. Świetny manewr obozu rządzącego

    Polecamy w dziale

    W gminie potrzebujemy pieniędzy, a nie polityków

    W gminie nie są potrzebni politycy partyjni i ich ideologie. Potrzebni są naturalni liderzy małych społeczności, z których wyrosną naturalni liderzy naszego państwa. Dla dbania o interes wspólny potrzebują pieniędzy własnych, a nie wyżebranych z Centrali

    Nadzieja dla Kotliny Kłodzkiej i Polski?

    Powódź odsłoniła wszystkie mankamenty zarządzania Polską, na poziomie centralnym, wojewódzkim i gminnym. Ujawniła stan faktyczny naszego państwa, które wiecie jakie jest.

    Powódź 2024 – wejdą czy  nie wejdą?

    Ostatni raz takie pytanie zadawaliśmy sobie w roku 1981 i chodziło o wojsko sowieckie. Teraz figlarnie wejście obcych wojsk, tym razem niemieckich, zapowiedział Donald Tusk. Zapytajmy nie o to czy, ale kiedy wejdą i nie PDT, ale Olafa Scholza.

    Mentzen z Aspergerem chcą być prezydentem

    Sławomir Mentzen, lider Nowej Nadziei, kandydat na prezydenta, przyznał się do zespołu Aspergera. Przed wyborami 2023 poświęciłem mu cały cykl, próbując zaszczepić w nim trochę empatii do wyborców. Teraz już wiem, nie mogło się udać.
    Apel prezydenta Dudy, żeby tego samego dnia o tej samej godzinie i na tej samej trasie stawić się z flagami biało-czerwonymi jest po prostu genialny. Dlatego przed czasem ogłaszam murowany sukces. Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz stworzyła obozowi Dobrej Zmiany niebywałą okazję. Po latach ucieczki do Krakowa na partyjne obchody, Prawo i Sprawiedliwość może wreszcie zaistnieć w stolicy państwa. Wcześniej, co należy zrozumieć i uszanować, Premier ani tym bardziej Prezydent nie mogli się […]

    Apel prezydenta Dudy, żeby tego samego dnia o tej samej godzinie i na tej samej trasie stawić się z flagami biało-czerwonymi jest po prostu genialny. Dlatego przed czasem ogłaszam murowany sukces.

    Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz stworzyła obozowi Dobrej Zmiany niebywałą okazję. Po latach ucieczki do Krakowa na partyjne obchody, Prawo i Sprawiedliwość może wreszcie zaistnieć w stolicy państwa. Wcześniej, co należy zrozumieć i uszanować, Premier ani tym bardziej Prezydent nie mogli się przyłączyć do marszu organizowanego przez środowiska narodowe. Bo chociaż sam Marsz odniósł niebywały sukces w ciągu ostatnich lat, to nie można zapominać o jego ideowych organizatorach. Odwołujących się nie tyle do myśli Romana Dmowskiego (jego Politykę Polską i Odbudowę Państwa przeczytałem w wieku 20 lat, przed Bibułą Józefa Piłsudskiego – tłumaczę się), ale do okresu narodowościowych napięć z końca lat trzydziestych. Tak to dyplomatycznie określmy. Musimy pamiętać również o tym, że chociaż Marsz okazał się frekwencyjnym sukcesem, to poparcie Polaków dla idei reprezentowanych przez Ruch Narodowy czy Obóz Narodowo-Radykalny mieści się w granicach błędu statystycznego (1-3%).

    Pomysł narodowców, żeby zaprosić Prezydenta na swój marsz, i to w charakterze gościa – może miałby przemawiać po Tumanowiczu (?) – od początku nie wchodził w grę. To chyba nie te proporcje.

    Bawiąc się w obliczanie procentów zakładam, że w imprezie tej ideowych narodowców nie znajdzie się więcej niż 10%. Pozostałe 90% to po prostu Polacy manifestujący swój patriotyzm i polskość. Bo gdyby prawdziwych narodowców było więcej, dajmy na to 50%, to przekładałoby się to na przynajmniej 20% poparcie wyborcze (statystycy, wybaczcie!).

    Apel prezydenta Dudy, żeby tego samego dnia o tej samej godzinie i na tej samej trasie stawić się z flagami biało-czerwonymi jest po prostu genialny. Wszyscy przecież z takimi flagami, wzorem lat ubiegłych, przyjdą. Dlatego, sporo przed czasem ogłaszam murowany sukces wezwania naszego Prezydenta. Brawo!

    I co teraz? Sytuacja jest dynamiczna. Mam nadzieję, że jednak nie na tyle, żeby zniszczyć ideę uczczenia 100-lecia niepodległości Polski. W jej odzyskaniu brali jednakowo udział i Józef Piłsudski, i Roman Dmowski. Piłsudczycy i narodowi demokraci. Bez ich współdziałania odzyskać niepodległość byłoby dużo, dużo trudniej. A nawet mogłoby się to w ogóle nie udać.

    Świętując to wielkie wydarzenie w dziejach Polski, pamiętajmy o tej podstawowej prawdzie, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje.

    Zgoda dwóch różnych spojrzeń na Polskę, polskość i politykę w tamtym dziejowym momencie zaowocowała zwycięstwem wszystkich Polaków – odzyskaniem niepodległości po 123 latach zaborów.

    Nie wiemy, jakie wyzwania czekają nas w najbliższych latach. Może równie doniosłe – żeby tej wywalczonej 100 lat temu niepodległości nie stracić. Przecież już nawet nie majaczy widmo nowej Targowicy, ale na naszych oczach się materializuje. Stronnictwo zdrady narodowej tym bardziej wzrastające w siłę, im bardziej polscy patrioci w ideologicznym zaślepieniu okładają się plastikowymi truchłami swoich idoli.

    Wszyscy jesteśmy Polakami. I ci od Piłsudskiego, i ci od Dmowskiego. Nie zapominając przecież o tych od Witosa i od Daszyńskiego. Cenię i szanuję wszystkich, również tych niewymienionych.

    Ale gdybym miał z jakąś postacią się identyfikować, choć skromność i samoocena mi nie pozwala, to z Ignacym Paderewskim. Facetem, który nie znał się zbytnio na polityce, ale był wielkim polskim patriotą i potrafił grać na wielu fortepianach.

    Wróćmy do spraw organizacyjnych. Narodowcom, twórcom Marszu, należy oddać jedno. W czasie panowania nad Polską stronnictwa europejskich kosmopolitów 2007–2015 potrafili stworzyć obywatelską instytucję protestu. Cześć i Chwała! Obecnie jednak, gdy Obóz Dobrej Zmiany jest siłą patriotyczną, gdy prezydent i premier na pierwszym miejscu, przed europejskim czy światowym stawiają interes Polski, organizowanie Marszu w konwencji protestu przeciwko władzom państwowym jest co najmniej nieracjonalne.

    Zatem, Drodzy Narodowcy, posłuchajcie apelu naszego wspólnego Prezydenta i włączcie się w jeden, wspólny, biało-czerwony marsz.

    Od wielu lat biorę udział w uroczystościach krakowskich, gdzie po mszy na Wawelu we wspólnym marszu idą obok siebie i pod swoimi sztandarami przedstawiciele wszystkich możliwych politycznych opcji.

    I nikt nikomu nie wadzi, choć zdarza się trochę gwizdów przy Pomniku Grunwaldu, gdy wieńce składają przedstawiciele opcji kosmopolitycznej.

    Chyba najwyższy już czas, żeby Warszawa wzięła przykład ze starej stolicy.

    Jan A. Kowalski

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja