back to top
More

    To straszne! W sobotę 14 lipca nie będzie posiedzenia Sejmu!

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoTo straszne! W sobotę 14 lipca nie będzie posiedzenia Sejmu!

    Polecamy w dziale

    Do chrześcijan w Polsce. Marnujemy czas (ost.)

    My, chrześcijanie, nie mamy prawa do istnienia społecznego, jeżeli nie zaproponujemy niewierzącym w Chrystusa lepszego życia. Tu i teraz. Jeżeli proponujemy im tylko wyrzeczenia, a sobie zaszczyty, to znaczy, że nasz czas minął.

    Do chrześcijan w Polsce. Niemieckie oszustwo i polski brak rozumu (7)

    Niemcy emitują 184 x więcej CO2 niż deklarują - donoszą niemieccy ekolodzy. Brawo! Gdzie byli D. Tusk i M. Morawiecki, i nasi patrioci w PE, że tego nie dostrzegali, tylko niszczyli polskie górnictwo w imię ograniczania emisji?

    Do chrześcijan w Polsce. Komu, komu mieszkanie w Krk po 8 tys. za 1 m2? (5)

    Dlaczego mieszkanie w Wwie lub Krk kosztuje 16 000 zł za 1 m2, a w Gorlicach tylko 6 000? To wina systemu zarządzania Polską. Tam biją źródła, z których wypływają strumienie pieniędzy. A ludzie od zawsze wędrują za pieniędzmi.

    Do chrześcijan w Polsce. Co to jest prawda? (4)

    Mamy Credo, dogmaty z roku 381, Dekalog i Ewangelię – wystarczająco dużo dla wszystkich chrześcijan. Nie tylko do wspólnej obrony przed nadciągającymi prześladowaniami, ale też do przywrócenia bożego porządku w naszej ojczyźnie.
    Skoro tak ważne rzeczy można załatwić w ciągu jednego dnia, to po co polski parlament obraduje permanentnie przez okrągły rok z wyłączeniem wakacji? Czy ktoś nas tu przypadkiem nie robi w konia? Właśnie się dowiedziałem z portalu wPolityce i o mało nie wpadłem w panikę. – Panie Marszałku, jak żyć?! – od razu krzyknąłem w duchu, ale bardzo głośno. Przecież tym samym nasz Sejm Nieustający nie przyjmie wielu ważnych ustaw regulujących każdy aspekt […]

    Skoro tak ważne rzeczy można załatwić w ciągu jednego dnia, to po co polski parlament obraduje permanentnie przez okrągły rok z wyłączeniem wakacji? Czy ktoś nas tu przypadkiem nie robi w konia?

    Właśnie się dowiedziałem z portalu wPolityce i o mało nie wpadłem w panikę. – Panie Marszałku, jak żyć?! – od razu krzyknąłem w duchu, ale bardzo głośno. Przecież tym samym nasz Sejm Nieustający nie przyjmie wielu ważnych ustaw regulujących każdy aspekt naszej codziennej wolności. Skąd ta niespodziewana i nagła decyzja?

    Dla odzyskania równowagi duchowej i każdej łyknąłem porcję ziółek, palnąłem się w czoło i zrozumiałem: 14 lipca 1789 roku – dzień mitycznego zdobycia Bastylii i uwolnienia więźniów w liczbie sześciu (4 oszustów, 1 obłąkanego i 1 sado-masochisty, markiza de Sade). 14 lipca – święto francuskiej masonerii i europejskiego oświecenia. W taki dzień polski parlament nie może pracować. To, że podlizujemy się USA i Izraelowi to jedno, ale solidarność z naszymi oświeconymi francuskimi i europejskimi braćmi to drugie.

    Ale koniec żartów. Od teraz będzie tylko poważnie.

    Otóż okazało się przed tygodniem, że wcale nie jest potrzebne to przeciągłe debatowanie, roztrząsanie, pytania do pytań, komisje i eksperci. W ciągu jednego dnia polski parlament potrafił przyjąć nowelizację nowelizacji ustawy o IPN.

    W sposób zadowalający Stany Zjednoczone, ich najwierniejszego sojusznika na Bliskim Wschodzie – Izrael, oraz przywracający godność Polsce wobec całego świata. Zatem wynikanie jest proste; skoro tak ważne rzeczy można załatwić w ciągu jednego dnia, to po co polski parlament obraduje permanentnie przez okrągły rok z wyłączeniem wakacji? Czy ktoś nas tu przypadkiem nie robi w konia?

    Pisałem tyle razy o biurokracji, tym prusko-brandenburskim sposobie zarządzania państwem, tak bardzo nie pasującym do polskości, że Czytelnicy podejrzewają mnie zapewne o lekką paranoję. Niezrażony tym, pozwolę sobie kontynuować. Bo jest ku temu pretekst, a dostarczył go nam sam marszałek Terlecki. A zatem przypomnę: biurokracja to siedmiogłowy smok, któremu nie wystarczy ścinać kolejne głowy, bo zaraz odrastają. Zlikwidować biurokrację można jedynie wzorem legendarnych rycerzy w jeden sposób – zadając jej śmiertelny cios w samo serce.

    Tym sercem, jak się właśnie okazało, jest parlament Rzeczypospolitej III i pół. Parlament jako całe zjawisko. A zatem sposób jego wybierania, sposób obradowania. Jego krańcowe upartyjnienie i kompletna centralizacja zarządzania państwem, wszystkim i wszystkimi. Jego przerost kompetencji i brak minimalnej nawet odpowiedzialności przed wyborcami. Złowrogie jądro systemu stworzonego przez Kiszczaka i jego towarzyszy jawnych i tajnych, przepoczwarzających się w kapitalistów na bazie polskiego majątku narodowego.

    To właśnie kilometry nikomu niepotrzebnych i wzajemnie sprzecznych ustaw przyjmowanych przez Sejm są podstawową przyczyną rozrostu biurokracji w Polsce. Ktoś musi przecież ten prawniczy bałagan wdrażać, poprawiać, uściślać i interpretować, a także parzyć kawki i herbatki, i skubać obywatela.

    O ile byłoby tego mniej, gdyby Sejm pracował tylko 50 dni w roku, jak proponuję. A na początek – żeby posłowie mieli wszystkie wolne piątki, jak proponował kiedyś poseł Sanocki. Mogliby przynajmniej zobaczyć swojego wyborcę jeszcze przed kolejną kampanią wyborczą. I mielibyśmy przynajmniej jeden kilometr mniej ustaw.

    Mój pomysł, który zawarłem w projekcie nowej konstytucji, jest diametralnie odmienny, ale nie rewolucyjny i burzący Bastylię, jak dokonał tego pijany paryski motłoch podkręcony przez lepiej wiedzących. Jest to pomysł nawiązujący w tytule do kolejnej letniej podróży Radia WNET: powrót do źródeł. Do źródeł wielkości naszego państwa, potęgi opartej na obywatelskiej wolności i odpowiedzialności. I prawdziwej samorządności czyli samo-rządzeniu się obywateli. Samo-rządzeniu się w gminie i województwie – u siebie i za swoje pieniądze. (Wywiązała się dyskusja wśród moich czytelników o ten dwustopniowy podział; zajmę się tym w kolejnym tekście).

    I to jest jedyny skuteczny sposób na likwidację biurokracji raz i na zawsze. Sposób jak najbardziej pokojowy i demokratyczny. Do odrzucenia starego ustroju państwa i wdrożenia proponowanego przeze mnie potrzebna jest wola większości wyborców i zrozumienie wśród politycznych elit. Nowych politycznych elit, bo te obecne, panujące nad Polską jeszcze z woli generała Kiszczaka, mogą tylko na nas pasożytować.

    Czy te nowe elity złożone z autentycznych przywódców społeczności lokalnych wyrosną w niedługim czasie? Czas pokaże. A czy ja je zobaczę? Mam nadzieję, mam przecież dopiero 54 lata… i mam czas.

    Jan A. Kowalski

    PS. Ponieważ po wielu latach przerwy mój dom rodzinny znowu odwiedziła policja z pytaniami o moją skromną osobę, oświadczam: nigdy nie nawoływałem, nie nawołuję i nie będę nawoływał do obalenia ustroju Państwa Polskiego i jego legalnych władz siłą. Wystarczy?

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja