back to top
More

    O Marianie B., psuciu państwa i o tym, czy ‘dziennikarz’ i ‘szmata’ to synonimy

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoO Marianie B., psuciu państwa i o tym, czy ‘dziennikarz’ i ‘szmata’...

    Polecamy w dziale

    Do chrześcijan w Polsce. Ilu nas musi być, żeby zwyciężyć? (3)

    5% przekonanego społeczeństwa w zupełności wystarczy, by wprowadzić w Polsce państwo boże, zorganizowane wg Dekalogu i Nauki Jezusa Chrystusa. Co zyska obojętna większość? Większe zarobki, lepsze życie i tańsze o połowę mieszkania

    Do chrześcijan w Polsce. Czyńmy sobie ziemię poddaną (2)

    To my, chrześcijanie, powinniśmy układać świat dla dobrego życia naszych rodzin. Nie zrobią tego za nas komuniści, socjaliści i liberałowie. Odzyskamy tę możliwość, gdy przekonamy ludzi, że w naszym państwie będą mieli lepiej.

    Do chrześcijan w Polsce. Kto nie pracuje, niech też nie je! (1)

    Po 1989 nie było w Polsce bardziej prounijnej partii jak PiS. Traktat lizboński, dający możliwość omijania weta, został wynegocjowany przez J. Kaczyńskiego i podpisany przez L. Kaczyńskiego. To nie ja powiedziałem, to Sawicki :)

    Dlaczego państwo nie dopłaca do mojej produkcji?

    Gdybym używał do produkcji tylko polskich komponentów, nie przeżyłbym. Ponieważ kupuję też chińskie, mogę utrzymać się na rynku. Zatrudniam ludzi, sprzedaję/eksportuję, zarabiam i płacę podatki - to ja utrzymuję państwo polskie!
    Próba zaszczucia, tylko i wyłącznie za pomocą nagonki medialnej, z jakiej chce skorzystać PiS, bardzo źle świadczy nie tylko o Adamie Bielanie, ale i o innych politykach obozu Dobrej Zmiany (?). Na początek zacytuję naszego męża stanu, Adama Bielana: „…nie mam wiedzy o stanie psychicznym pana Mariana Banasia. Nie wiem, jakim jest człowiekiem, nie wiem, co sobie w tej chwili myśli. Natomiast wiem jedno: żaden normalny człowiek nie będzie w stanie wytrzymać takiej […]

    Próba zaszczucia, tylko i wyłącznie za pomocą nagonki medialnej, z jakiej chce skorzystać PiS, bardzo źle świadczy nie tylko o Adamie Bielanie, ale i o innych politykach obozu Dobrej Zmiany (?).

    Na początek zacytuję naszego męża stanu, Adama Bielana: „…nie mam wiedzy o stanie psychicznym pana Mariana Banasia. Nie wiem, jakim jest człowiekiem, nie wiem, co sobie w tej chwili myśli. Natomiast wiem jedno: żaden normalny człowiek nie będzie w stanie wytrzymać takiej presji medialnej, jaka jest dzisiaj położona na pana Mariana Banasia”.

    Ktoś mądrzejszy i nie całkiem wyzuty z zasad pewnie by takich słów nie wypowiedział. Wypowiedział je człowiek, który nigdy niczego mądrego Prawu i Sprawiedliwości nie doradził i już nie doradzi. Człowiek, który sam mianował się tej partii spin doktorem (w roku 2005 z Michałem Kamińskim) i od początku swojej kariery jest fantastycznym przykładem udanego i zadowolonego z siebie karierowicza.

    Jak pewnie pamiętacie, przeżyliśmy w nowej Polsce parę takich medialnych presji. Sygnał do chyba najgłośniejszej, przeciwko Romualdowi Szeremietiewowi, dał w roku 2001 redaktor Bertold Kittel. Ten sam, który teraz rozpoczął medialną rozprawę z Marianem Banasiem.

    W wyniku tej pierwszej medialnej presji, może jednak nazwijmy ją nagonką i szczuciem, Romuald Szeremietiew – człowiek z sensowną wizją reformy polskiej armii – został odsunięty od spraw wojskowych i państwowych. Przeżył szczęśliwie zawał i po 10 latach został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Czy jakieś konsekwencje spotkały Bertolda Kittela? Chyba nie, skoro 18 lat później za jego sprawą rozpoczęła się kolejna medialna nagonka.

    Pamiętacie może jeszcze jedną nagonkę, na ministra Gabriela Janowskiego, na początku roku 2000? Został medialnie ośmieszony i pozbawiony funkcji ministra blokującego sprzedaż polskich cukrowni niemieckiemu koncernowi. To nie było zabawne oglądać w telewizji państwowej podskoki ministra. Ale jeszcze mniej zabawne było dla mnie samego wysłuchanie uchachanych polityków różnych opcji, w tym Jarosława Kaczyńskiego, jakoby minister Janowski zwariował i dlatego nie może już dłużej być ministrem (= blokować wyprzedaży polskich cukrowni). A przecież każdy normalny człowiek (= nie polityk) domyślił się od razu, że choremu Gabrielowi Janowskiemu zaaplikowano „głupiego Jasia” i wyciągnięto go z łóżka przed kamerę. Po to, żeby już nikt nie blokował ustalonego ponad politycznymi podziałami geszeftu.

    Wróćmy do obecnej nagonki – na Mariana Banasia. I zauważmy pewną prawidłowość. Marian Banaś jest odważnym człowiekiem walki o wolną Polskę, lat 70. i 80. Człowiekiem zasad, podobnie jak byli nimi i są Romuald Szeremietiew i Gabriel Janowski.

    I powiedzmy wprost: nie ma żadnych dowodów na jego jakąkolwiek winę. Jeśliby nawet Marian Banaś coś przeskrobał (odrzućmy medialne brednie), to od tego jest sąd, żeby wszystkie zarzuty przyjąć lub odrzucić. A Marian Banaś ma prawo do obrony, jak każdy obywatel naszego państwa.

    Próba zaszczucia, tylko i wyłącznie za pomocą nagonki medialnej, z jakiej chce skorzystać Prawo i Sprawiedliwość, bardzo źle świadczy nie tylko o Adamie Bielanie, ale i o innych politykach obozu Dobrej Zmiany (?), bez wymieniania nazwisk. I dowodzi tylko jednego. Tak, jak to było w powyższych przypadkach, Marian Banaś strasznie komuś zawadza w politycznych machlojkach. W polityczno-finansowym dealu, którego przeprowadzenie lub trwanie przy Marianie Banasiu – prezesie Najwyższej Izby Kontroli – może być niemożliwe.

    Tak strasznie zawadza, że pomimo ogromnych zasług dla finansów państwa na przestrzeni 15 lat, teraz po prostu nie może być ani dnia dłużej niezależnym od polityków szefem najwyższej instancji kontrolnej państwa. Muszą go zniszczyć moralnie i psychicznie, może wreszcie nie wytrzyma L Muszą go zniszczyć, zanim postawią go przed sądem. Za pomocą kłamstw i medialnej żonglerki faktami. Chyba, że sam ustąpi. A jak nie, to konstytucyjnie pozbawią Najwyższą Izbę Kontroli instytucjonalnej niezależności – chyba na tym polega plan B, a nie na B(iologicznym) wyeliminowaniu Banasia. Panowie Politycy, czy nie na tym polega psucie państwa?

    Po przeżyciu poprzednich nagonek, tych większych i mniejszych, i kierując się wskazaniem Pana Jezusa, że po owocach ich poznacie, zaczekam spokojnie na wyrok Wysokiego Sądu w sprawie Mariana Banasia.

    Na koniec zaapeluję do dziennikarzy (z wyłączeniem Bertolda Kittela), którzy przecież w zgodzie z etyką zawodową powinni sprawdzać fakty w poszukiwaniu prawdy, tej zwykłej, a nie partyjnej – cząstkowej i zgodnej z bieżącym interesem: Kochani, nie znacie zarzutów prokuratorskich i CBA, bo nie możecie ich znać.

    Wszystko, co dostajecie od tajnych służb, to są spreparowane plewy. Dostarczane po to, żeby się Wami posłużyć w brudnej grze. Jeżeli dacie się wykorzystać przeciwko uczciwemu (do czasu skazania) człowiekowi, to czym będziecie się różnić od zwykłej szmaty?

    Jan A. Kowalski

    PS Pomimo przemieszkania 25 lat w Krakowie, nie znam Mariana Banasia i nigdy nie prowadziłem z nim żadnych interesów. To tak na wszelki wypadek.

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja