back to top
More

    Fatalny start kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy… z winy nadambitnego ministra

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoFatalny start kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy… z winy nadambitnego ministra

    Polecamy w dziale

    W gminie potrzebujemy pieniędzy, a nie polityków

    W gminie nie są potrzebni politycy partyjni i ich ideologie. Potrzebni są naturalni liderzy małych społeczności, z których wyrosną naturalni liderzy naszego państwa. Dla dbania o interes wspólny potrzebują pieniędzy własnych, a nie wyżebranych z Centrali

    Nadzieja dla Kotliny Kłodzkiej i Polski?

    Powódź odsłoniła wszystkie mankamenty zarządzania Polską, na poziomie centralnym, wojewódzkim i gminnym. Ujawniła stan faktyczny naszego państwa, które wiecie jakie jest.

    Powódź 2024 – wejdą czy  nie wejdą?

    Ostatni raz takie pytanie zadawaliśmy sobie w roku 1981 i chodziło o wojsko sowieckie. Teraz figlarnie wejście obcych wojsk, tym razem niemieckich, zapowiedział Donald Tusk. Zapytajmy nie o to czy, ale kiedy wejdą i nie PDT, ale Olafa Scholza.

    Mentzen z Aspergerem chcą być prezydentem

    Sławomir Mentzen, lider Nowej Nadziei, kandydat na prezydenta, przyznał się do zespołu Aspergera. Przed wyborami 2023 poświęciłem mu cały cykl, próbując zaszczepić w nim trochę empatii do wyborców. Teraz już wiem, nie mogło się udać.
    W I turze powinno się głosować na swojego wymarzonego kandydata (5 lat temu wybierałem Kukiza [21%]). Natomiast w II na tego, którego mniej z dwóch nie lubimy. Chyba, że przejdzie nasz ulubieniec. Miałem o tym napisać tydzień temu, ale dałem się ponieść śmieciowym emocjom. Chyba zrozumiałym, gdy niewywożone z winy urzędników śmieci zasypują moją zadbaną do niedawna firmę. Zostawmy jednak śmieci (komu mam dać w łapę, żeby je legalnie wywieźć?) i zajmijmy się szlachetną […]

    W I turze powinno się głosować na swojego wymarzonego kandydata (5 lat temu wybierałem Kukiza [21%]). Natomiast w II na tego, którego mniej z dwóch nie lubimy. Chyba, że przejdzie nasz ulubieniec.

    Miałem o tym napisać tydzień temu, ale dałem się ponieść śmieciowym emocjom. Chyba zrozumiałym, gdy niewywożone z winy urzędników śmieci zasypują moją zadbaną do niedawna firmę. Zostawmy jednak śmieci (komu mam dać w łapę, żeby je legalnie wywieźć?) i zajmijmy się szlachetną i poważną polityką. Taką Wasz poważny komentator polityczny powinien się w końcu zajmować 

    To nasz minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, postanowił osobiście włożyć kij w szprychy kampanijnego Dudabusu. Za takie przecież należy uznać nasłanie agentów CBA na prezesa NIK, Mariana Banasia. Bezprawne nasłanie, dodajmy. Po to, żeby się odegrać za udowodnioną przez NIK niegospodarność w Ministerstwie Sprawiedliwości? Opisałem to w felietonie parę tygodni wstecz –wydane 369 000 zamiast 65 000 złotych. A może po to, żeby kolejny raz przypomnieć o swojej roli i pozycji w coraz mniej zjednoczonym obozie Prawicy?

    Trzeba przyznać, że udało się Zbigniewowi Ziobrze znowu pokazać w mediach i wprawić w osłupienie zwolenników naprawy polskiego państwa. Zwłaszcza tych zwolenników, którzy często wbrew wielu, wielu zastrzeżeniom, w ostateczności głosują na Prawo i Sprawiedliwość.

    I mają zamiar w najbliższych wyborach zagłosować na Andrzeja Dudę. Choćby i w II turze, jak autor tych słów. Czy zagrywka niegdysiejszego Delfina, dowodząca jego braku odpowiedzialności za państwo, nie jest przypadkiem obliczona na zniechęcenie umiarkowanych zwolenników obozu Dobrej Zmiany? Jeżeli tak, to należy Zbigniewowi Ziobrze pogratulować. Jego szanse na objęcie przywództwa całego Obozu po porażce wyborczej najpierw prezydenckiej, a potem parlamentarnej, zdecydowanie rosną.

    Czy jednak cały obóz Dobrej Zmiany z jego aktualnym przywódcą, Jarosławem Kaczyńskim, również przyklaśnie ambicjom Ministra? Mam nadzieję, że nie. Bo chociaż jestem przeciwnikiem socjalistycznego i biurokratycznego państwa, jakie nam w tej chwili funduje Prawo i Sprawiedliwość, to nie jestem zwolennikiem żerowiska lub chaosu. A jedno lub oba te zjawiska nastąpiłyby zaraz po przegranej Andrzeja Dudy. Bo nie ma w tej chwili poważnej kontroferty programowej i strukturalnej w stosunku do obozu Dobrej Zmiany. Bo potrzebne są jeszcze cztery lata, żeby Polakom znudził się socjalizm i biurokracja fundowane nam przez obóz rządzący.

    Ta druga kadencja pełnej władzy rządowo-prezydenckiej jest również potrzebna po to, żeby zanikł postkomunistyczny establishment III RP. Żeby zanikła sieć powiązań, niezasilana już z budżetu państwa. To ten właśnie establishment, z jego partyjną przybudówką pn. Platforma Obywatelska, blokuje powstanie patriotycznej, prawicowej i wolnorynkowej partii. Na której powstanie od wielu lat czekam i na którą natychmiast zagłosuję, zamiast na lewicowy PiS.

    Zostawmy jednak partie na boku. 10 maja będziemy wybierać nie partie, a prezydenta. Dla samej zasady spójnego rządzenia państwem zagłosuję na Andrzeja Dudę, ale dopiero w II turze. A w I? Jeszcze nie wiem, na kogo oddam swój głos, bo żaden z kandydatów mnie nie przekonuje. W I turze powinno się głosować na swojego wymarzonego kandydata (5 lat temu wybierałem Kukiza [21%]). Natomiast w II na tego, którego mniej z dwóch nie lubimy. Chyba, że przejdzie Wasz ulubieniec, czego wszystkim życzę.

    Natomiast nie róbmy sobie nawzajem wody z mózgu i nie głośmy, że jak Duda nie dostanie 50% + 1 głos w I turze, to przegra w II, bo wyborcy pozostaną w domach.

    Takie twierdzenie przeczy zdrowemu rozsądkowi i statystyce wyborczej. Przypomnę tylko, że w poprzednich wyborach prezydenckich Andrzej Duda zdobył w I turze 34,5% głosów przy 49% frekwencji, a w II 51,5% przy frekwencji 55,5%.

    Zatem nawet występująca w naszym Radiu WNET Małgorzata Gosiewska, wyznająca teorię I tury dla Andrzeja Dudy, nie przestraszy mnie i nie zagłosuję 10 maja wbrew swoim przekonaniom. Najwyżej w ogóle nie zagłosuję. Natomiast druga tura to zupełnie inna bajka, Szanowna Pani Poseł. W drugiej turze, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. I tego się trzymajmy.

    Jan A. Kowalski

    PS Dla przypomnienia Ministrowi Sprawiedliwości: czy prokuratura generalna już zbadała, kto nam, Polakom, ukradł te 300 tysięcy złotych w Kaliszu?

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja