back to top
More

    Długi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej (10). Polska musi się nam opłacać!

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoDługi marsz w kierunku V Rzeczypospolitej (10). Polska musi się nam opłacać!

    Polecamy w dziale

    Do chrześcijan w Polsce. Ilu nas musi być, żeby zwyciężyć? (3)

    5% przekonanego społeczeństwa w zupełności wystarczy, by wprowadzić w Polsce państwo boże, zorganizowane wg Dekalogu i Nauki Jezusa Chrystusa. Co zyska obojętna większość? Większe zarobki, lepsze życie i tańsze o połowę mieszkania

    Do chrześcijan w Polsce. Czyńmy sobie ziemię poddaną (2)

    To my, chrześcijanie, powinniśmy układać świat dla dobrego życia naszych rodzin. Nie zrobią tego za nas komuniści, socjaliści i liberałowie. Odzyskamy tę możliwość, gdy przekonamy ludzi, że w naszym państwie będą mieli lepiej.

    Do chrześcijan w Polsce. Kto nie pracuje, niech też nie je! (1)

    Po 1989 nie było w Polsce bardziej prounijnej partii jak PiS. Traktat lizboński, dający możliwość omijania weta, został wynegocjowany przez J. Kaczyńskiego i podpisany przez L. Kaczyńskiego. To nie ja powiedziałem, to Sawicki :)

    Dlaczego państwo nie dopłaca do mojej produkcji?

    Gdybym używał do produkcji tylko polskich komponentów, nie przeżyłbym. Ponieważ kupuję też chińskie, mogę utrzymać się na rynku. Zatrudniam ludzi, sprzedaję/eksportuję, zarabiam i płacę podatki - to ja utrzymuję państwo polskie!
    Czas skończyć z sytuacją, w której przedsiębiorcę karze się haraczem jeszcze przed zarobieniem jakiejkolwiek złotówki. A politycy rozwalają wypracowywane przez nas pieniądze, jakby brały się z brudu. Tydzień temu opisałem, dla kogo opłacalny był system Okrągłego Stołu (1989–2015). I dla kogo był wyjątkowo nieopłacalny – dla 90% polskiego narodu. I w całości dla państwa, czyli struktury organizacyjnej mającej pomyślność Polakom gwarantować. Pomyślność wewnętrzną i zewnętrzną. To, […]

    Czas skończyć z sytuacją, w której przedsiębiorcę karze się haraczem jeszcze przed zarobieniem jakiejkolwiek złotówki. A politycy rozwalają wypracowywane przez nas pieniądze, jakby brały się z brudu.

    Tydzień temu opisałem, dla kogo opłacalny był system Okrągłego Stołu (1989–2015). I dla kogo był wyjątkowo nieopłacalny – dla 90% polskiego narodu. I w całości dla państwa, czyli struktury organizacyjnej mającej pomyślność Polakom gwarantować. Pomyślność wewnętrzną i zewnętrzną. To, co niepokoi mnie po roku 2015, po podwójnym zwycięstwie Obozu Dobrej Zmiany, to brak zerwania mentalnego z tym nieludzkim systemem. I brak próby przebudowy państwa z opresyjnego (przeciwko obywatelom) na obywatelskie (przez obywateli). Tak jakby III RP była „tak”, a tylko wypaczenia „nie”. Tak jakby wystarczyło system oczyścić z patologii lat 2007–2015 i wszystko będzie się kręcić w dobrym rytmie.

    Parę lat temu naiwnie podejrzewałem, że może to tylko narracja w wydaniu polityków Dobrej Zmiany. Wyidealizowany obraz Polski ku pokrzepieniu serc mało wyrobionego politycznie narodu; po co go przestraszać. A swoje Prawo i Sprawiedliwość dobrze wie i zrobi.

    Niestety zaraz skończy się I kadencja, a pomysłu na nowe państwo nawet nie widać. Jedyny pomysł dotyczy wygrania II kadencji, kolejnych 4 lat. I sprowadza się do rozbudowy własnego elektoratu socjalnego i rozbudowy do jego obsługi własnego zaplecza urzędniczo-biurokratycznego.

    Co jest nie tylko lekkomyślne, ale i przerażające. Bo takie ukształtowanie społeczeństwa polskiego ogromnie utrudni, jeśli nie uniemożliwi, budowę państwa opłacalnego dla wszystkich Polaków.

    Stara zasada głosi, że jeżeli jesteś biedny, to nie masz wyjścia – musisz być uczciwy i pracowity, by osiągnąć sukces. Szkoda, że ta zasada nie obowiązuje w Polsce. Bo w Polsce uczciwość i pracowitość nie wystarczają do wyjścia ze stanu ubóstwa. I to musimy zmienić poprzez zmianę sposobu zarządzania państwem. Ale żeby wynaleźć najlepszy sposób zarządzania państwem (dla biednych, ale pracowitych i uczciwych), najpierw musimy zadać najbardziej podstawowe pytanie: komu Polska musi się najbardziej opłacać? Już odpowiadam: Polska najbardziej musi być opłacalna dla osób, które najbardziej tworzą polskie bogactwo narodowe. Nie musimy ich szukać ze świecą. Ludźmi, którzy tworzą dobrobyt polskiego narodu, są polscy przedsiębiorcy. Prywatni polscy przedsiębiorcy – mali, średni i duzi. Oczywiście uczciwi i nie podpięci pod jakikolwiek partyjno-urzędniczy układ. W naszym myśleniu o sprawnym i zamożnym państwie uwzględnienie ich interesu musi być oczywiste i podstawowe.

    75% wszystkich zatrudnionych w gospodarce i 55% polskiego PKB to wynik, którego nie można dłużej lekceważyć i tuszować byle jakim makijażem.

    Tu nie chodzi o jakieś kosmetyczne ułatwienia tego czy innego rządu. O fantastyczny pijar, który ładnie sprzedaje się w tiwi, a z którego nic nie wynika. O łaskawe uznanie, że prywatny przedsiębiorca nie jest przestępcą i powinien mieć prawa przysługujące nawet bezrobotnym, co uznała wreszcie słynna Konstytucja Biznesu.

    Chodzi o kompletną zmianę obecnej hierarchii społecznej i struktury państwowej. To nie politycy i ich koledzy urzędnicy, ale przedsiębiorcy muszą zostać uznani za osoby najważniejsze w państwie. I wychodząc właśnie z takiego założenia, musimy zaprojektować nowe państwo polskie. Nie partyjne, nie urzędnicze, ale przedsiębiorcze.

    Projekt takiego państwa nakreśliłem w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Tu, w bieżącym tekście, piszę jedynie o opłacalności. O opłacalności dla każdego Polaka (uczciwego i pracowitego). Księgowi nie tworzą bogactwa, oni je tylko liczą. Politycy nie tworzą bogactwa, oni je tylko wykorzystują, często źle. Dlatego uczciwy i pracowity naród, choć chwilowo jeszcze biedny, jeżeli chce osiągnąć dobrobyt, nie może za dużo wydawać na księgowych/urzędników i polityków. Musi postawić na uczciwość, pracowitość, zaradność (=przedsiębiorczość) i oszczędność. Każde rozwiązanie prawne i każda niezbędna struktura państwowa musi być temu podporządkowana. A wręcz zbudowana według powyższych zasad. Tylko w ten sposób jako indywidualności i jako zbiorowość zebrana w jednym państwie możemy się rozwinąć i obronić. (O obronie następnym razem.)

    Żeby nie zostać źle zrozumianym, wyjaśnienie. Przedsiębiorcy nie mają być świętymi krowami lub jakimiś nadludźmi i nie podlegać ogólnym prawom. Przeciwnie, muszą podlegać tym samym prawom, co ich pracownicy.

    Bo dobrobyt możemy zbudować tylko wspólnie. Dzięki przedsiębiorczości będziemy mogli zagospodarować pracowitość i uczciwość. I po dodaniu oszczędności zbudować pomyślność narodu i państwa polskiego.

    Nikt nam tego nie podaruje. Nie podarują nam Niemcy, Rosjanie, Amerykanie, Żydzi, a nawet Czesi. Musimy tego dokonać sami, póki jeszcze mamy na to czas. Czas skończyć z sytuacją, w której przedsiębiorcę karze się haraczem jeszcze przed zarobieniem jakiejkolwiek złotówki. I karze się haraczem za zatrudnienie pracownika. To przecież jakiś czarny bantustan; tak tylko dla ekspresji piszę, bo pewnie w czarnym bantustanie jest pod tym względem lepiej. A politycy rozwalają wypracowywane przez nas pieniądze, jakby brały się z brudu.

    Polska ma dwa bogactwa narodowe. Węgiel, o czym w środowym Poranku przypomniał Krzysztof Skowroński. I przedsiębiorczość, którą pozwalamy politykom systemowo niszczyć. Również tym, którzy z miodem na ustach zapewniają o walce z systemem Okrągłego Stołu. A w rzeczywistości wzmacniają go i konserwują na wieki. Dla własnej korzyści, a naszej nędzy.

    Jan A. Kowalski

    PS Rząd ogłosił sukces: w roku 2018 zadłużył nas tylko o 10 miliardów złotych, 

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja