More

    A może, za przykładem Giorgii Meloni zrobimy Rzym w Warszawie?

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoA może, za przykładem Giorgii Meloni zrobimy Rzym w Warszawie?

    Polecamy w dziale

    Już przegraliśmy wojnę z: Niemcami

    Państwo polskie, żeby przeżyć kolejny rok, musi pożyczyć połowę swoich dochodów (1/3 budżetu). W tym samym czasie firmy zagraniczne zarobią w Polsce kolejne 120 mld zł. III RP - zaprojektowana przez gen. Kiszczaka dla ochrony interesów (post)komuny - upada na naszych oczach. Szkoda, że tak późno.

    Już przegraliśmy wojnę z: Rosją (1)

    Systemowe pozbawienie państwa polskiego sprawczości – nie jesteśmy ani odgórnie, ani oddolnie zarządzani – wyniknęło częściowo z zemsty Rosjan/komunistów na polskim narodzie – nie chcecie nas, to pożałujecie! Żałujemy, ja żałuję, że nie żyjemy w sprawnym państwie, ale potworku przez nich stworzonym

    G20? – czemu nie G10

    Czemu zawdzięczamy tak wysoką pozycję w światowym rankingu? Nie rzeczywistej pozycji, ale statystyce. A ta, jak wiemy, jest najwyższym stopniem kłamstwa. Odkłammy zatem trochę powierzchowne dane, którymi karmi nas system, przemilczając niekorzystne dla siebie szczegóły.

    Prawie wygraliśmy z Holandią

    Wreszcie polska drużyna zaczęła grać w piłkę, zamiast udawać i liczyć na szczęście. Ta zmiana zaczęła się od czasu, gdy trenerem został Jan Urban. Nie ma on do dyspozycji lepszych piłkarzy niż jego poprzednik. Zaproponował tylko inną organizację gry. Podobnej zmiany potrzebujemy w zarządzaniu Polską
    Rzym w Warszawie? Dlaczego nie? Jak to zrobić pokazała nam Giorgia Meloni. Należy stworzyć patriotyczny obóz odwołujący się do tradycyjnych wartości, proponujący inny niż PiS, obywatelski sposób zarządzania państwem. Lepszy sposób

    Zachwyt naszych mediów nad zwycięstwem Meloni jest zdumiewający. I cokolwiek zadziwiający. Liderka włoskiej prawicy wygrywa z włoską lewicą, a cieszy się z tego patriotyczna polska lewica. Czy piłsudczycy cieszyli się ze zwycięstwa Benito Mussoliniego? Ale, skoro stan zachwytu nie daje się racjonalnie wytłumaczyć, nie tłumaczmy tego 😉

    Dzisiaj miałem się zająć największym problemem polskiej sceny politycznej. Tym, że polska elita polityczna reprezentuje samą siebie. Samą siebie, a nie wyborców. Jak to możemy zmienić? Właśnie tak, jak za chwilę zrobi to Giorgia Meloni. Zdobywając wraz ze swoim zwycięskim  obozem większość konstytucyjną, ma możliwość dokonania zmiany systemu zarządzania Włochami. I zmiany państwa włoskiego w interesie jego obywateli. Ze źle zarządzanego i chaotycznego politycznie (sejmokracja), w gospodarne i prezydencko silne.

    Problemem, z którym będziemy musieli się zmierzyć w polskim przypadku, nie jest Prawo i Sprawiedliwość. Nie można wymagać od lewicowej, socjalistycznej partii, która jednak działa w polskim interesie, żeby była inna niż jest. Żeby była prawicą wolnorynkową.

    Nawet można zrozumieć jej fałszywe podszywanie się pod prawicę. Dla odróżnienia od lewicy postkomunistycznej i zbałamucenia  wyborców tak się stało. I tak trwa.

    Problemem jest brak na polskiej scenie właśnie wolnorynkowej prawicy, która zaproponuje Polakom inny sposób zarządzania państwem. Lepszy sposób polegający na  odrzuceniu systemu redystrybucji. Systemu pozbawiającego nas decydowania o tym, na co wydamy własne pieniądze, bo jaśnie oświecona Centrala wie lepiej. W zamian za tę usługę żyjącą na nasz koszt wraz z olbrzymią grupą partyjnych obiboków.

    Jeżeli pojawi się na polskiej scenie polityk formatu Giorgii Meloni i przedstawi czarno na białym program uzdrowienia państwa – z korzyścią dla każdego – może doczekamy się Rzymu w Warszawie.

    Budapeszt nie mógł zaistnieć z prostej, wyżej podanej przyczyny. Lewicowy przywódca, Jarosław Kaczyński, nie mógł zastosować recepty prawicowego polityka, Victora Orbana.

    Największym niebezpieczeństwem jest upływający czas. Jesteśmy coraz bliżej kryzysu gospodarczego, który dotknie polskie rodziny. Kryzysu będącego w dużej mierze produktem obecnego lewicowego (=złego) systemu zarządzania naszym dobrem wspólnym – Polską.

    W kryzysie większość wyborców przestaje myśleć o niewątpliwych zasługach aktualnego rządu i głosuje za zmianą. Według błędnego schematu, że gorzej być nie może. A jedyną obecnie realną w Polsce zmianą jest totalna opozycja – Patologia Obywatelska.

    Jako dorastający chłopiec, o lekko historycznym zacięciu, nie mogłem zrozumieć jak mogło dojść do rozbiorów i upadku Rzeczpospolitej. Teraz, trochę starszy, już to wiem. Właśnie w takiej potencjalnie rozbiorowej scenerii się znajdujemy. I to od kilkunastu lat co najmniej.

    Dlaczego? Bo jako naród zostaliśmy skonfliktowani do tego stopnia, że dopuszczamy możliwość współpracy z obcymi jako lepszą, niż współpraca z inaczej myślącymi Polakami. Podobnie jak przed rozbiorami zatraciliśmy rozumienie dobra wspólnego. Już go właściwie nie mamy.

    Ale czy my Polacy, zwykli Janowie Kowalscy, nie uważamy już Polski za dobro wspólne? Oczywiście, że nie. Uważamy nadal Polskę za dobro nas wszystkich. I tak samo było w czasie rozbiorów. Ówcześni Polacy, po obu stronach barykady, daliby się posiekać za Rzeczpospolitą. Ówcześni zwykli Polacy. Jednak ich przywódcy, zdemoralizowani i przekupieni przez wrogów naszej ojczyzny, chcieli wygrać rządy nad Polską za wszelką cenę. Właśnie tak straciliśmy niepodległość.

    Czy dzisiaj jest inaczej? Czy myślenie im gorzej dla rządu, z którym się nie zgadzam, tym lepiej, nie funkcjonuje w najlepsze w elitach przywódczych partii opozycyjnych? A nawet w nas samych?

    Sami odpowiedzcie na te pytania. A jeżeli tkwi w Was patriotyzm i zdolności przywódcze, to czym prędzej budujcie swój obóz polityczny. Po to, żeby zmiana władzy w Polsce nie oznaczała kolejnej utraty niepodległości.

    Po to, żeby Polacy odsuwając od władzy Prawo i Sprawiedliwość (co kiedyś nastąpi – demokracja), mogli poprzeć inne ugrupowanie patriotyczne. Ugrupowanie mające jedynie inny pomysł (może lepszy) na zarządzanie naszym dobrem wspólnym – Polską, a nie jej sprzedaż.

    Jan Azja Kowalski

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja