Friedrich Merz, przewodniczący zwycięskiej CDU urodził się w Brilonie w 1955 roku jako najstarszy z czwórki rodzeństwa. Jego ojciec był sędzią w Arnsbergu, zaś matka wywodziła się z miejscowej elity. Jej ojciec był członkiem NSDAP i SA oraz burmistrzem Brilon.
Ojciec Friedricha w wieku 17 lat został powołany do Wehrmahtu. Walczył na froncie wschodnim, gdzie dostał się do sowieckiej niewoli. Po zwolnieniu z łagru podjął studia prawnicze. Został sędzią i poznał swoją przyszłą żonę, z którą tworzył tradycyjną rodzinę. Miało to spory wpływ na ukształtowanie Friedricha, który ma bardzo konserwatywne (jak na niemieckie standardy) poglądy społeczne.
Sam Friedrich w młodości sprawiał problemy wychowawcze. Musiał powtarzać 8 klasę i zmienić szkołę średnią z powodu konfliktu z nauczycielami. Jednak po zdaniu matury i odbyciu rocznej służby wojskowej, podobnie jak ojciec podjął studia prawnicze na uniwersytecie w Bonn i został stypendystą fundacji Konrada Adenauera. Zdał państwowe egzaminy prawnicze I i II stopnia po czym orzekał w sądzie w Saarbrucken. Następnie prowadził praktykę adwokacką.
Jednocześnie od 1972 roku zaczął robić karierę polityczną. Najpierw dołączył do młodzieżówki CDU, której został miejscowym liderem. Potem piął się po szczeblach dorosłej hierarchii partyjnej. Osiągnął stanowisko wiceprzewodniczącego, a potem przewodniczącego CDU.
W 2002 roku został zmuszony do rezygnacji na rzecz Angeli Merkel, z którą był skonfliktowany. Nie zgadzał się z jej ideą zwrotu w kierunku centrum, sprzeciwiał się liberalizmowi społecznemu, a jednocześnie propagował liberalizm gospodarczy. Twierdził, że prawo podatkowe powinno być tak proste, aby można je było zmieścić na podstawce do piwa.
Już we wczesnych latach 2000 krytykował zjawisko masowej imigracji. Twierdził, że obcy kulturowo przyjezdni słabo się integrują i rzadko podejmują pracę, żyjąc z wysokich zasiłków oraz zasilając przestępcze podziemie w Niemczech. To sprawiło, że Merz znalazł się na kursie kolizyjnym z nową kanclerz i zaczął się wycofywać z życia politycznego.
Osiągnął sukces w biznesie, stając się w multimilionerem. Jednak cały czas obserwował sytuację polityczną w Niemczech i czekał na swoją szansę. Ta pojawiła się w 2018 po rezygnacji Angeli Merkel. Jednak stanowisko przewodniczącego partii Friedrich Merz zdobył ponownie dopiero na początku roku 2022.
Niemcy znajdowały się wówczas w sytuacji zupełnie innej od tej z początku drugiego tysiąclecia. Kryzys migracyjny i recesja gospodarcza pogrążyły ten niegdyś najpotężniejszy i najbogatszy kraj Europy. Merz, który poprowadził swoją partię do zwycięstwa, obiecuje głębokie i radykalne reformy. Czy to wystarczy?
Z polskiej perspektywy najważniejsze jest stanowisko Merza w polityce zagranicznej. Zakłada on zwiększenie niemieckiego zaangażowania w pomoc Ukrainie, podkreśla znaczenia NATO (przy jednoczesnym wzięciu przez Europę odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo) oraz poprawę relacji z Polską. CDU była jedyną partią, która podczas kampanii wyborczej podkreślała znaczenie stosunków z Polską i krytykowała rząd Olafa Scholza, który doprowadził do ich oziębienia.
Czego więc możemy spodziewać się w następnych latach?
Zaostrzenia prawa migracyjnego, przyśpieszenia procedur deportacyjnych, ograniczenia prawa do azylu oraz zasiłków zwłaszcza dla migrantów, ożywienia gospodarczego pod wpływem liberalnych reform upraszczających prawo. Możliwe jest także zacieśnienia stosunków z Francją i Polską oraz większe wsparcie dla Ukrainy.
Czy uda się to wszystko zrealizować? Dużo zależy od przyszłych koalicjantów, czyli SPD. Może widmo rządów AfD wystarczy, aby pogodzić skłócone partie.
Patryk Patey