Rozprawę o mądrości, która jest niezbędna tym, którzy rządzą i są odpowiedzialni za losy krajów i narodów Stanisław ze Skarbimierza (ok. 1360-1431) przedstawił w Mowie o znaczeniu i wartości doktoranta (Pawła Włodkowica], w której pod koniec jest zawarta pochwała studiów uniwersyteckich. Jak wynika z tytułu mowy, jest ona laudacją wygłoszoną podczas nadawania Pawłowi Włodkowicowi (ok. 1370-1435) stopnia doktora dekretów (średniowieczny odpowiednik doktora prawa kanonicznego) w odnowionej Akademii Krakowskiej, w 1411 r. Promotorem Włodkowica był Skarbimierczyk. Oprócz wyszczególnienia licznych przymiotów doktoranta część laudacji poświęcił definicji mądrości i przywołał przykłady wybitnych polityków, którzy bez zdobycia odpowiedniej wiedzy oraz doskonalenia charakteru nie zasłużyliby sobie czynami na owo miano.
Mądrość jest najważniejszym celem ludzkiego dążenia, a jego urzeczywistnienie jest równoległe z osiąganiem szczęścia. Szczęście zatem jest tu rozumiane obiektywnie, tj. nie jako zadowolenie (np. z nagromadzenia dóbr doczesnych, co wyczerpuje zakres „mądrości ziemskiej”), odczuwanie przyjemności (co pokrywa się z rozumieniem mądrości jako „zmysłowej”), poczucie potęgi we władaniu ludźmi i dobrami ziemskimi (co oznacza „mądrość szatańską”) lub jako po prostu pomyślność losu. Takie pojmowanie szczęścia wprowadzili Sokrates (469-399 przed Chr.) i Platon (ok. 424-ok. 347 przed Chr.), a rozwinął je Arystoteles (384-322 przed Chr.) w swojej etyce i określił już wcześniej stosowanym słowem eudajmonia (). Nadał mu konkretne znaczenie posiadania tego, co najcenniejsze. Do takich dóbr zaliczył wiedzę, która szczęśliwości osiągniętej poprzez nią nadaje zadowolenie i odczucie przyjemności, a los dzięki niej w bardziej przewidywalny sposób wpływa pomyślnie na utrwalenie szczęścia.
Pod koniec czasów antyku w istotny sposób rozszerzono zakres dóbr koniecznych do osiągnięcia szczęścia o dobra nadprzyrodzone, a więc z powrotem nadano sensowi ludzkiego życia rys religijny (jeszcze w starożytnym wielobóstwie). Rys ten zasadniczo wzmocniło rozwijające się wtedy chrześcijaństwo, a bliskim odpowiednikiem greckiej eudajmonii stało się łacińskie beatitudo. Stanisław ze Skarbimierza właśnie tym terminem „beatus” określił osobę Włodkowica, a najcenniejszym dobrem nazwał mądrość, którą właśnie doktorant był osiągnął.
Czym mądrość jest, można wywieść z tradycji Starego Testamentu. Skarbimierczyk przytoczył m.in. cytat z Księgi Mądrości (Mdr 8), w okrojonej postaci. Warto go poznać w większych fragmentach, ponieważ zawierają one charakterystykę mądrości i jej skuteczności, którą rozwinęło chrześcijaństwo średniowieczne i którą przyjął Stanisław ze Skarbimierza.
„5Jeśli w życiu bogactwo jest dobrem pożądanym – cóż cenniejszego niż Mądrość, która wszystko sprawia?
Jeśli rozwaga jest twórcza – któreż ze stworzeń bardziej twórcze niż mądrość?
6I jeśli ktoś miłuje sprawiedliwość – jej [Mądrości] to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiłowania i roztropności, sprawiedliwości i męstwa, od których nie ma dla ludzi nic lepszego w życiu.
7A jeśli kto jest żądny wielkiej wiedzy – ona zna przeszłość i o przyszłości wnioskuje, zna zawiłości słów i rozwiązania zagadek, wiedza wyprzedza znaki i cuda, następstwo chwil i czasów”.
Przez mądrość „14[b]ędę władał ludami, poddane mi będą narody: usłyszawszy mnie ulękną się władcy straszliwi. Okażę się dobrym wśród ludu i mężnym na wojnie. (…)
[W] zażyłości z mądrością leży nieśmiertelność”.
W sposób charakterystyczny dla Starego Testamentu, w cytacie poprzedzającym przytoczony, mądrość jest przedstawiona jako najwyższa cnota religijna, bowiem „[j]est odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem jego dobroci”. (Mdr 7, 26). Nie jest mądrość sprowadzona wszak wyłącznie do wiedzy, bo, jak to wynika z poprzednio cytowanych słów, koniecznie naznaczona jest moralnością: jest jej zarówno następstwem, jak i racją.
Chrześcijaństwo atrybutu Boga dalej upatruje w jego mądrości, ale w relacji Boga do człowieka, jak i w relacjach międzyludzkich przejawia się ona miłością. Skarbimierczyk więc uzupełnił starotestamentowe przedstawienie mądrości słowami z listu św. Jakuba Apostoła (+ 62) o mądrości „pełnej miłosierdzia”, wprowadzające w stosunki ludzkie klimat zgody, życzliwości, wyrozumiałości, spolegliwości i szczerości (Jk 3, 17).
W cytatach z Księgi Mądrości wybrzmiewa definicja arystotelesowska, w tym – wskazanie na mądrość jako na niezbędną cechę rządzących zarówno w podejmowaniu czynów wojennych, układaniu stosunków z władającymi innymi krajami (narodami) oraz w stanowieniu pokoju wewnętrznego.
Skarbimierczyk odrzucił mądrość rozumianą trojako – jako ziemską, zmysłową i szatańską, a także optymistyczne zdawanie się na przypadkowość zdarzeń. Mądrość łączy w sobie – po pierwsze – znajomość przekazu Objawienia i posłuszeństwo zasadom w nim zawartym, po drugie – zdobycie odpowiedniej wiedzy o świecie, i – po trzecie – wdrożenie się do postępowania moralnego.
Aby bliżej oddać związek doktoranta z laudatorem, Stanisław ze Skarbimierza posłużył się historyczną relacją Arystotelesa i Aleksandra Wielkiego (356-323 przed Chr.). Na polecenie ojca Aleksandra – króla Macedonii Filipa II (382-336 przed Chr.) – Arystoteles wszechstronnie kształcił jego jedynego syna w filozofii, etyce, logice, polityce, retoryce, fizyce, a potem stał się jego doradcą. Zachowały się pisma Stagiryty kierowane imiennie do Aleksandra, np. Retoryka do Aleksandra, List do Aleksandra Wielkiego. Celem mistrza było wykształcenie mądrego władcy Macedonii i dzielnego wodza. Podboje Grecji i daleko w Azji aż po Indie przyniosły Aleksandrowi sławę doskonałego stratega i zdobywcy. Jednak czy szybko osiągnięte sukcesy nie doprowadziły do wyczerpania dynamizmu jego przedsięwzięć (a może i do kresu życia) oraz ostatecznie do osłabienia ojczystej Macedonii?
Uradowany zbrojnymi zdobyczami wychowanka, ale zapewne zaniepokojony odpowiedzialnością, przed jaką stanął Aleksander, Arystoteles w Liście przypominał mu zasady obowiązujące dobrego wodza i władcę: dbałość o podbijane ludy i terytoria, dążenie do zaprowadzenia pokoju, stanowienie prawa w celu zdyscyplinowania obywateli lecz bez ich zniewalania, zdobycie zaufania a nawet miłości poddanych i wprowadzenie zgody (przyjaźni) między nimi, unikanie złych doradców i pochlebców, bycie samemu sprawiedliwym.
Stagiryta docenił „piękne doświadczenie w wojnach” Aleksandra, ale podkreślił jeszcze dwa zadania, które przed nim stoją, aby stał się ideałem władcy, tj. stanowienie dobrego prawa, zakładanie miast (rozwój infrastruktury na zdobycznych obszarach) i krzewienie kultury helleńskiej. Drugie i trzecie zadanie Aleksander wykonywał systematycznie, z tego pierwszego też starał się wywiązywać do pewnego czasu. Zabrakło mu jednak życia, a może po prostu nie dał rady sprostać wszystkim wyzwaniom, bo – według nie do końca wiarygodnych diagnoz historiografów – z czasem zdawał się tracić obiektywny osąd rzeczywistości, osuwać się w tyranię i rozpustę, zaniedbywać własne wojsko.
Obok osoby Aleksandra, Skarbimierczyk przypomniał Gajusza Juliusza Cezara (100-44 przed Chr.) i Karola I Wielkiego (ok. 744-814) oraz inne godne podziwu postaci historyczne jeszcze z jednego powodu, a mianowicie ze względu na ich wykształcenie w ówczesnych naukach matematycznych i przyrodniczych oraz dbałość o poziom tych nauk i zrozumienie dla ich znaczenia w przygotowaniu do mądrego przewodzenia i rządzenia. Za popularnym w średniowieczu Gajuszem Juliuszem Solinusem (III/IV w.) pisał o Cezarze, że miał dar przelewania myśli na papier i potrafił dyktować jednocześnie kilka listów. (To ostatnie było podobno również dane Napoleonowi Bonaparte, 1769-1821.) Cezar miał także prowadzić obserwacje Słońca i przyczynić się tym do ustalenia miary czasu.
Uwagi Stanisława ze Skarbimierza o roli Arystotelesa w przygotowaniu Aleksandra Wielkiego do władzy można potraktować jak pewną paralelę do relacji Promotora i jego Doktoranta. W osobie Pawła Włodkowica promotor widział osobę, która osiągnęła ten stopień mądrości, jakim ona predestynuje do wykonywania najbardziej odpowiedzialnych zadań, tj. udziału w rządzeniu państwem.
Paweł Włodkowic rzeczywiście wpisał się złotymi zgłoskami w historię, także polityczną Polski, zwłaszcza jako zręczny dyplomata w sporach z Krzyżakami (Zakonem Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie), rozstrzygniętych pomyślnie przed papiestwem. To jego osobę przedstawia się jako prekursora koncepcji wojny sprawiedliwej i zasady tolerancji, a nie – niezupełnie słusznie – jego mistrza – Skarbimierczyka. Jest to jednak w pewnej mierze usprawiedliwione, zwłaszcza – w traktacie z 1415 r. Saevientibus jak za Juliuszem Domańskim stwierdziła pisząca te słowa –
„jeśli idzie o uzasadnienie antropologiczne tolerancji, sprowadzające się do uznania wiary jako aktu wolnej woli, jak i z uwagi na społeczne i polityczne konsekwencje tej postawy, wyrażające się w odrzuceniu jakiegokolwiek przymusu wyznawania określonej religii. Włodkowic uzasadniał także etycznie owo odrzucenie przymusu religijnego: stosowanie go bowiem stwarza cierpienie, jest źródłem krzywdy, powoduje zło (…) postawa miłości nie zaś negacji jest wobec nich [bliźnich] naturalna i pierwsza”.
Arystoteles czuł się zawiedzony postępkami Aleksandra w ostatnim okresie życia wychowanka. Nie wiadomo natomiast, jak Skarbimierczyk przyjął wystąpienie Włodkowica na Soborze w Konstancji (1414-1418), gdzie jego protegowany co prawda obronił interes Polski, lecz równocześnie nie sprzeciwił się wyrokowi przeciwko Janowi Husowi (1369-1415) i Hieronimowi z Pragi (1379-1416), którzy zostali spaleni w Konstancji.
Zdzisław Ogonowski (1928-1984) podjął próbę odpowiedzi na pytanie, z czego wynikałaby owa niekonsekwencja Włodkowica w okazaniu nietolerancji dla czeskich teologów? Oto Krzyżacy mieli być potępieni jako heretycy – odstępcy od wiary chrześcijańskiej, ale równocześnie zręcznie maskujący lojalność wobec Kościoła. Z tego punktu widzenia herezja husytów nie byłaby bardziej obciążająca, występowali bowiem jawnie w interesie reformy Kościoła. Sam Włodkowic dowodził (np. w traktacie Ad aperiendum), że wśród rozmaitych sekt najniebezpieczniejsza jest sekta pruska. Dopóki zatem rzecz idzie o stosunek teologa do herezji, dopóty Hus I jego towarzysza nie powinni być traktowani mniej tolerancyjnie niż Krzyżacy.
A jednak na soborze argument antyheretycki potraktował Włodkowic instrumentalnie. Zastosował go przeciwko osłabieniu Zakonu mającego potężne wpływy, ale niejako kosztem potępienia „herezji husyckiej”, z którą Skarbimierczyk ongiś spokojnie dyskutował w listach do Husa. Ogonowski tłumaczył tę dwoistość postępowania Włodkowica obroną instytucji hierarchicznego Kościoła, do której sam należał. Jest to argument – w opinii piszącej – pochodzący od szerszego, tzw. realistycznego uzasadnienia prymatem skuteczności praktyki politycznej nad wartościami. Stagiryta zaś fundamentem filozofii praktycznej, do której należy polityka, uczynił wszak etykę, a Skarbimierczyk prawdziwie mądre postępowanie w polityce również opierał na moralności.
Literatura
Arystoteles, Dzieła zebrane, tom 6, tłum. H. Podbielski, B. Świtalska i in., Warszawa 2001.
Arystoteles, Etyka nikomachejska, tłum. B. Gromska, Warszawa 2007.
Arystoteles, Etyka wielka. Etyka eudemejska, tłum. W. Wróblewski, Warszawa 1977.
Juliusz Domański, Zdzisław Ogonowski, Lech Szczucki, Zarys dziejów filozofii w Polsce. Wieki XIII-XV, cz. I, Warszawa 1969.
Teresa Grabińska, U źródeł dyskusji o tolerancji, „Archeus. Studia z Bioetyki i Antropologii Filozoficznej”, 2005, 6, 47-70.
Zdzisław Ogonowski, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, Warszawa 1999.
Pisma wybrane Pawła Włodkowica, tom I, red. L. Ehrlich, Warszawa 1968.
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, opr. Zespół Biblistów Polskich, Poznań 1991.
Stanisław ze Skarbimierza (Stanislaus de Skarbimiria), Mowy wybrane o mądrości (Sermones selecti de sapientia), opr. M. Korolko, tłum. B. Chmielowska, L. Ehrlich i in., Kraków 2000.
Władysław Tatarkiewicz, O szczęściu, Warszawa 2003.