cz. 5 – Biały kot, czarny kot czyli Rozum kończy się na granicy

Pisząc dwadzieścia lat temu Dziury w Mózgu miałem jednak nadzieję, że z upływem czasu ubytki jakie wyrządził komunizm w naszych narodowych umysłach będą malały. W końcu otworzył się dla nas świat. Zniknęła cenzura myśli i słów. Niestety, upadek komunizmu został przeprowadzony (!) w sposób kontrolowany przy wykorzystaniu warstwy kulturalnej, pod władzą komuny i za jej przyzwoleniem udającej niezależność. Ludzie ci, naukowcy, literaci i wszelkiej maści artyści zawdzięczali swój byt i pozycję pieniądzom państwowym czyli komunistycznym. Teraz zostali wykorzystani przez pozostających w dalszym ciągu dysponentami funduszy komunistów do uwiarygodnienia przemian. Nie było to specjalnie trudne, ponieważ każda z tych osób, żeby zaistnieć w komunie musiała przejść specjalny trening mózgu. Z wykastrowanym umysłem trudno jest samodzielnie myśleć, nawet jeśli oficjalnie zmieni się system. Na szczęście jest Gazeta Wyborcza, telewizja Polsat i TVN, ekspozytury nowego systemu. Wystarczy obejrzeć, wysłuchać, przeczytać z samego rana i już wiadomo co myśleć przez pozostałą część dnia. Kogo popierać, a kogo potępiać. Na wszelki wypadek lepiej w ogóle nie próbować myśleć. Jeśli najważniejsze autorytety zadecydują że białe jest czarne i na odwrót to tak jest, aż do czasu gdy tego nie unieważnią. Polska została ogłoszona zieloną wyspą to nią jest. Zostanie ogłoszona czarną dziurą to tak samo nią będzie. Niestety obroną przed taką postawą jaką często spotyka się u krytyków systemu powszechnej szczęśliwości nie jest myślenie ale prosta negacja. Sprowadzająca się do słynnych już słów: nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych oglądałem film Emira Kustoricy pod tytułem Czarny Kot, Biały Kot. Fajny film, naprawdę. Spokojny byłem do finałowej sceny, kiedy to dwa koty, zgodnie z tytułem biały i czarny zaczęły się najzwyczajniej w świecie marcować. To zboczona świnia, pomyślałem w pierwszym odruchu o reżyserze, żeby kot z kotem? Jednak po wyjściu z kina, przestało mi się to zgadzać. Film nie był z gatunku poprawnych. Zacząłem sprawdzać. Polski tytuł był tłumaczeniem z języka angielskiego, który brzmiał: Black Cat White Cat. Nie zadowoliło mnie to, w końcu Emir Kustorica w dużej części jest Słowianinem jak i ja. Dotarłem do oryginalnego, serbskiego tytułu i odetchnąłem, brzmiał: Crna mačka, beli mačor. Przecież najmniejsze dziecko potrafi zrozumieć serbski tytuł i poprawnie go odczytać jako czarna kotka(kocica) ale na pewno nie kot, biały kocur lub kot jak kto woli. Nigdzie nie spotkałem się z poprawnym polskim tłumaczeniem. Na tym właśnie polega upadek samodzielnego myślenia.

Ta wydawałoby się zabawna scenka dobitnie obrazuje, co stało się z nami w ciągu ostatnich dwudziestu lat. I w jakiej kondycji umysłowej znajduje się nasza elita intelektualno-kulturalna.Za komuny było prościej. Nic nie zmieniało się przez lata. Łatwiej było w tym wszystkim się poruszać. Teraz świat stał się dynamiczny, ze starych dowcipów o pedałach już się nie można śmiać, bo można źle skończyć. Trzeba być czujnym i na wszelki wypadek w ogóle nie myśleć. Przetłumaczyli Anglicy jak umieli, niech oni się tłumaczą, my jesteśmy kryci. Tak z filmu, jak i tytułu można się pośmiać. To o czym zaraz napiszę, wcale nie będzie do śmiechu.

Przykładem o wiele poważniejszym jest przypadek komentowania wartości naszej waluty w odniesieniu do siły polskiej gospodarki. Otóż wszyscy eksperci gospodarczy zajmujący się jakby nie było zawodowo problemem, nie mają najmniejszego problemu z poprawnym zrozumieniem tematu, jeżeli tylko występuje poza granicami naszego państwa. Współczują Japonii, której jen ciągle się umacnia powodując podrożenie japońskich produktów a tym samym spadek konkurencyjności japońskiej gospodarki w świecie. Potrafią nawet odnaleźć winnego w postaci Chin grających ogromnymi rezerwami dolarów na to umocnienie czyli wykończenie konkurenta. Potrafią bezbłędnie odczytać zagrożenie jakie dla gospodarki Szwajcarii niesie spekulacyjne umocnienie franka, bo kto teraz kupi o 30% droższą czekoladę milka. I w pełni akceptują działania obronne centralnego banku Szwajcarii. Akceptują również obronne działania Japonii. Po takim przygotowaniu przekroczmy granicę naszego państwa. I co się okazuje? Natychmiast działa syndrom białego i czarnego kota. Według wszelkich argumentacji tychże ekspertów umocnienie polskiego złotego świadczy o sile polskiej gospodarki, zaufaniu do nas rynków światowych. O tym, że dzieje się dobrze, a nie źle. Cały świat obniżył bankowe stopy procentowe to w relacji tychże ekspertów bardzo dobre, bo pobudza gospodarkę. Rada Polityki pieniężnej podniosła stopy to bardzo dobrze, bo klienci banków nie stracą i nie stracą do nas zaufania światowe rynki finansowe.

Skąd taka schizofrenia? Chciałoby się zapytać. Odpowiedź na to pytanie jest jednak na tyle prosta, że nie wymaga specjalistycznych badań psychiatrycznych. Eksperci ekonomiczni mogą sobie pozwolić na szczerość zgodną z ich poziomem wiedzy w przypadku zjawisk występujących poza granicami Polski. Po mentalnym przekroczeniu granicy naszego pięknego kraju w ich umysłach zapala się natychmiast czerwona lampka. Tu wszystkie zjawiska muszą wytłumaczyć zgodnie z interesem swoich pracodawców, a zatem wprost przeciwnie do interesu okradanych przez światowe korporacje pieniądza obywateli polskich. Wystarczy prześledzić w jakich instytucjach zatrudnieni są ci eksperci, kto im płaci za wygłaszanie oczywistych bredni. Aby potem dojść do smutnej konstatacji – nie ma polskich niezależnych ekspertów gospodarczych. Nic dziwnego skoro nie ma już prawie polskich instytucji finansowych, a najwyższe ekonomiczne autorytety dawno zostały kupione przez zagraniczne ośrodki. Każdy chce żyć, autorytety również, prawda?

Sprzedanie zagranicznym ośrodkom prawie całej bankowości i całej sfery finansowej jakie zafundowały nam kolejne rządy III RP pozbawiło gospodarkę polską naturalnego wsparcia potrzebnego do jej rozwoju. Podjęto próbę budowy nowego państwa nie w oparciu o rozwój narodowej przedsiębiorczości ale poprzez ściągnięcie kapitału z zewnątrz. Dzięki temu system władzy po upadku komunizmu nie tylko nie został zredukowany, ale umocniony liczebnie i finansowo. Nie dałoby się jednak tak łatwo zagranicznego kapitału przyciągnąć nie oferując mu dużo większych korzyści niż miał gdzie indziej. Dlatego gdy Europejski Bank Centralny ustalał główną stopę na poziomie 3,5% i natychmiast taką samą stopę ustalał Bank Czech, żeby uniknąć niebezpieczeństwa napływu kapitału spekulacyjnego, Polska oferowała oprocentowanie 2-krotnie wyższe. Chwilowo III RP osiągnęła pełny sukces – udało się stworzyć organizację państwa zupełnie niezależną od własnych obywateli. To dlatego władze państwowe nie martwią się losem Polaków. Przedsiębiorcy niech plajtują, bezrobotni mogą przecież wyjechać, dzieci – po co komu dzieci. Ale cena tego sukcesu jest ogromna. Wewnątrz jeszcze chyba tylko urzędnicy i beneficjenci systemu, jakieś 8% ogółu Polaków, identyfikują się z państwem. To jednak pół biedy, w końcu sam również nie identyfikuję się z tą wydmuszką państwa. Jednak ten sukces, sfinansowany w dużej mierze dzięki napływowi zagranicznego kapitału spekulacyjnego, uczynił z III RP zakładnika w rękach spekulantów. W zależności od tego co im się w danej chwili opłaca mogą spowodować drastyczne umocnienie bądź osłabienie złotego. Mogą powodować nagłe wzrosty i spadki. Poprzez zwykły szantaż mogą nie dopuścić do obniżenia stóp procentowych, co stało się faktem we wrześniu 2012 roku. Niestety ten sukces Polskę (rozumianą jako ojczyzna wszystkich Polaków) prowadzi prostą drogą do ruiny. Ten sukces doprowadził do ruiny moją małą firmę produkcyjną. A wszystko dzięki współpracy zachodniego spekulanta i polskiego eksperta finansowego, obecnie największego przeciwnika rządu Donalda Tuska.