Pietka ma 40 lat. Stracił obie nogi, żonę, syna i psa jeszcze w 2015 r. Salwa z gradów zabiła w nim człowieka. Tak mówi. Pietka lubi grać na harmonijce. Został pomimo próśb wolontariuszy i gróźb żołnierzy.
Pomagała mu Luba, sąsiadka. Mieszkała obok z córką Nastią, matką, babcią, kozą i psem. Luba straciła męża jeszcze w 2013 r. Rozpił się, wątroba nie wytrzymała.
Rok temu Luba zmarła na raka.
Teraz do Pietki przychodziła jedenastoletnia Nastia. Niemal codziennie. Przynosiła ciepłą zupę, sprzątała, robiła pranie.
Nastia uczyła się. Chciała zostać pielęgniarką, pomagać ludziom. Przed pandemią musiała dojeżdżać do szkoły wiele kilometrów. Potem władze uruchomiły naukę zdalną. Paradoks tej wojny, lecą pociski, krążą drony ale Internet działa. Rosjanie go potrzebują.
W domu Nastia pomagała babci i prababci. Choć front się zbliżał, nie chciały być ewakuowane. Bo koza, bo dom, bo ziemia, bo…
Nastię zobaczyłem gdy biegła. Zakrwawiona, w podartym dresie. Nie chciała rozmawiać. Wypiła herbatę z termosu i dała się zaprowadzić na posterunek żandarmerii. W obecności Marii, jedynej dziewczyny w oddziale, opowiedziała co ją spotkało.
Pietka zjadł zupę i rzucił się na nią. Zaczął ją dusić, zerwał ubranie. Zgwałcił.
Zabiłby Nastię, gdyby nie potłuczona szklanka. Nastii udało się jej dosięgnąć. Wbiła szkło w bok Pietki. Wtedy zwolnił uścisk. Odskoczyła. Zobaczyła na stole butelkę z naftą. Oblała nią Pietię. Wzięła zapałki. Zawahała się. Wybiegła z domu swojego oprawcy.
Anna, wolontariuszka, zapakowała Nastię, babcię, prababcię, kozę i psa w starego Honkera. Pojadą do Polski. Anna ma kawalerkę w Lublinie. Mieszka sama z dwoma kotami. Sąsiad przyjmie kozę na swoją działkę. Jakoś to będzie.
Pietka trafi do prowizorycznego aresztu. Zawiozą go ze złodziejami, bandytami, dywersantami. Na tyły, gdzie działa cywilny wymiar sprawiedliwości. Dostanie 15 lat.
Pietka, dlaczego? – zapytałem. Stało się – wzruszył ramionami.
Mariusz Patey