Występ polskiej reprezentacji pod wodzą trenera Probierza, w meczu z Finlandią, przeszedł najśmielsze oczekiwania krytyków. Przegraliśmy 1:2 z zespołem graczy podrzędnych lig europejskich. Polska drużyna, zajmująca miejsce 34. w rankingu FIFA (jeszcze niedawno 10., a nawet 5. za Adama Nawałki, ale to był statystyczny żart) przegrała z ekipą notowaną na miejscu 69. (Kolejny rywal Polski, Litwa [143.miejsce], po remisie z Finlandią, na własnym terenie może się okazać również dla nas za silny.
Pisałem o rzeczywistym obrazie polskiej piłki nożnej przed paroma laty. Wskazałem też ewidentnego winowajcę – PZPN, który jako jedyny związek (poza sędziami i WSI) w nienaruszonym stanie przekroczył próg pomiędzy PRL i III RP.
Zdania nie zmieniam, gramy tylko gorzej. Przegrać w dramatycznym stylu, mając kilkukrotnie lepszych i droższych piłkarzy niż Finlandia, to wyczyn nie lada. Potrzebny jest do tego odpowiedni zespół trenerów i działaczy PZPN, zainteresowany nie interesem polskiej piłki, nie interesem piłkarzy, ale interesem własnym, widzianym w krótkim czasie.
Taką właśnie perspektywę zakreślił po blamażu trener Michał Probierz. Jeżeli dobrze zrozumiałem jego słowa, to powiedział: nawet Kotwica Kołobrzeg mnie nie zatrudni, miałbym rezygnować z 2,5 mln zł rocznie plus reklamy? Chyba was, za przeproszeniem, pogięło;)
Zatem, bez zastrzeżeń popieram decyzję Roberta Lewandowskiego, i tę asekuracyjną Piotra Zielińskiego. Dla dobrych piłkarzy europejskiego formatu gra w drużynie ośmieszanej przez obecnego trenera to kompromitacja. Podziękujmy im za kilka lat cierpienia.
Jednak w tym komuszym (PZPN-owskim) systemie, to Cezary Kulesza i Michał Probierz są zwycięzcami. Na ich podwórku nikt ich nie ogra.
Identyczną sytuację możemy obserwować w naszej polityce. Donalda Tuska również nikt nie ogra na krajowym podwórku, choć Premier żartował, że w Europie. Pomagają mu tajne struktury PRL/III RP, cały establishment postkomunistycznego państwa, media. Wspiera go również KE z Ursulą von der Leyen i kanclerz Niemiec, we własnym interesie.
W rzeczywistości przegrywa Polska, co widzimy po krytycznych perspektywach dla polskiej gospodarki i państwa. Po skokowym zadłużaniu się naszego państwa – będziemy te długi spłacać naszymi pieniędzmi lub utratą niepodległości.
Donald Tusk lubi żartować, potrafi szokować, mijać się z prawdą i wprowadzać w amok swoich anty-pisowskich wyznawców, co pokazał we wczorajszym expose. Wszystko co powiedział było jedną wielka bzdurą lub żartem, jak kto woli. Może tak żartować do czasu rzeczywistej konfrontacji. Jak nasz trener przed kolejnym meczem. W bezpośredniej konfrontacji przegramy z każdym. Tyle tylko, że wtedy przyniesie to naszej ojczyźnie dramatyczne skutki. Dużo większe niż przegrana drużyny Probierza.
Jan A. Kowalski