W niedzielę odbyły się w Niemczech wybory, które wygrała koalicja partii CDU i CSU zdobywając 28,5% głosów. To wzrost o ponad 4% w porównaniu z poprzednimi wyborami w 2021 roku. Partia uzyskała najwięcej głosów wśród emerytów i osób po 60 roku życia, stanowiących większość niemieckiego społeczeństwa. Chadecy uchodzą za najbardziej kompetentnych w sprawach gospodarki i migracji, które są obecnie najbardziej palącymi kwestiami niemieckiej polityki.
Wśród młodych zdecydowanie dominowały dwie partie skrajne i populistyczne, które można uznać za faktycznych zwycięzców tych wyborów: to Lewica i AfD, które najskuteczniej promowały się za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Lewica uzyskała ponad 8%, a wśród najmłodszej kategorii wyborców ponad 25%.
AfD zdobyła ponad 20% głosów zarówno w skali całego kraju (wzrost o 10%), jak i wyborców w wieku 18-24. Jednak na terenie dawnego NRD AfD uzyskała ponad 30%, zdecydowanie wyprzedzając CDU/CSU (18%) i inne partie.
Dysproporcja między wschodem i zachodem Niemiec jest znacząca również pod względem liczby ludności. Na zachodzie żyje ponad 50 milionów osób, a na wschodzie tylko 10. Wschód w dalszym ciągu jest znacznie biedniejszy od zachodu, co rodzi frustrację i poczucie niesprawiedliwości. Głos wschodu zwłaszcza wśród niemieckich elit jest słabo słyszalny. Z tego powodu największą popularnością na wschodzie cieszą się partie oferujące proste rozwiązania skomplikowanych problemów.
AfD obiecuje zaostrzenie polityki migracyjnej, zawieszenie prawa do azylu, masowe deportacje nielegalnych imigrantów, w szczególności przestępców, zniesienie zielonego ładu, niższe, prostsze podatki i zmniejszenie wydatków na zbrojenia (w tym na pomoc dla walczącej z rosyjską agresją Ukrainy). Będzie największą partią opozycyjną, co daje jej duże pole do manewru.
Będzie punktować rządzącą koalicję wytykając jej błędy i hipokryzję, blokować projekty ustaw niezgodne z jej programem i zgłaszać własne, które będą odrzucane. Będzie to budowało wizerunek partii „męczenniczki” i ofiary systemu, który otoczył ją szczelną zaporą ogniową. Uzyska również dostęp do publicznych pieniędzy, które sfinansują jeszcze skuteczniejszą działalność polityczną partii.
W razie nierozwiązania przez potencjalną koalicję rządową problemów trawiących niemieckie państwo, przede wszystkim kryzysu migracyjnego i recesji, nastąpi umocnienie AfD w niemieckim mainstreamie i być może przejęcie przez tę partię władzy za 4-8 lat.
Innym przykładem partii populistycznej, która osiągnęła dobry wynik wyborczy (szczególnie wśród młodych) jest Die Linke (Lewica), która w swojej kampanii wyborczej skupiła się na problematyce socjalnej, zasiłków i rosnących w zastraszającym tempie cen mieszkań i czynszów. To przekonało szczególnie młodych ludzi, wchodzących dopiero na rynek pracy i mieszkaniowy oraz uboższej części społeczeństwa, zwłaszcza tej o emigranckich korzeniach.
Również ostry sprzeciw tej partii wobec jakiejkolwiek współpracy z AfD, którą oskarża o ciągoty nazistowskie. To jej zapewnia popularność wśród osób o lewicowych poglądach, rozczarowanych umiarkowaną polityką Zielonych. Ta ostatnia, pod przewodnictwem Roberta Habecka, który wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę wyborczą i zadeklarował rezygnację z kandydowania na stanowisko szefa partii, straciła 3%.
Porażkę poniosła również inna partia lewicowa, populistyczny Związek Sary Wagenknecht, który nie zdołał pokonać 5-cio procentowego progu wyborczego. Partii nie udało się zbudować solidnych struktur na zachodzie kraju, co po początkowych sukcesach na Wschodzie, gdzie BSW weszło nawet w niektórych landach do rządu, zaowocowało porażką w wyborach federalnych.
Innym przegranym przyśpieszonych wyborów jest partia FDP, która de facto do nich doprowadziła rozsadzając „koalicję świateł drogowych” (nazywaną tak od barw tworzących je partii), uzyskując zaledwie 4% głosów. Lider liberałów Christian Lindner, minister finansów w rządzie Olafa Scholza, zapowiedział odejście z polityki.
Z polityki nie zamierza za to odchodzić kanclerz Scholz, chociaż to on de facto pogrzebał SPD, które uzyskało najgorszy wynik w historii RFN (16%). Zadeklarował jednak, że nie wejdzie do rządu Friedricha Merza, lidera zwycięskiej CDU.
Powstanie wielkiej koalicji, złożonej z chadeków i socjaldemokratów, jest jednak więcej niż pewne, ponieważ jakakolwiek inna konfiguracja nie jest możliwa przy wykluczeniu AfD, która nie ma zdolności koalicyjnych. To wzmacnia pozycję negocjacyjną SPD.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, w którym urząd ministra obrony zachowa socjaldemokrata Boris Pistorius, obecnie najpopularniejszy polityk niemiecki. Tradycyjnie stanowisko ministra spraw zagranicznych może piastować polityk SPD.
Czy tak się stanie, przekonamy się w najbliższych tygodniach, kiedy koalicja rządowa się skrystalizuje.
Patryk Patey