Choć radośnie i butnie odtrąbiliśmy koniec komuny, to nadal żyjemy w marksizmie, ale nie wiedząc o tym, bo nie ma nam kto tego powiedzieć. A jeśli mówią, to takim językiem, że zwykły zjadacz chleba niewiele z tego wie. Tymczasem, aby zrozumieć, jakimi metodami ten świat postępowcy postawili na głowie, musimy poznać ich ideologię, wszystkie chwyty i sztuczki, którymi nas sprowadzili do takiego poziomu, że możemy sobie jeść z dzióbków, a cały szmal – przykładowo na kulturę – dostają ONI/barbarzyńcy. I za te pieniądze obrażają wszystko, co dla nas święte, a my nie rozumiemy, jak to możliwe. „Informacyjnie oślepieni” jesteśmy chociażby przez tzw. marksizm lingwistyczny, który wykoślawił wszelkie pojęcia, jakimi się posługujemy. ‘Kultura’, ‘wolność’, ‘tolerancja’, ‘Bóg’, ‘wiara’ itp. dla moherowców znaczą zupełnie co innego niż dla postępowców.
Jedno jest pewne – dominującą ideologią współczesnego świata Zachodu jest genderyzm. Posługuje się on dokładnie tym samym schematem co narodowy socjalizm i komunizm, tyle że walka ras lub klas została zastąpiona walką płci. W komunie uciemiężona przez kapitalistów i burżuazję była klasa robotnicza, dzisiaj jej rolę pełnią rzekomo uciśnione mniejszości seksualne. Mam poczucie, że rozeznanie, dlaczego postawiono akurat na tzw. antykulturę, czyli mniejszości seksualne i związaną z nimi tzw. rewolucję seksualną, jest niewielkie. Młodzi są natomiast nieustająco faszerowani informacjami, że najważniejsza w życiu jest WOLNOŚĆ. Antykultura zwalcza kulturę, ponieważ definiuje ją jako system społecznego zniewolenia natury ludzkiej, deformujący psychikę człowieka i krępujący jego naturalną potrzebę wolności właśnie. Dość powiedzieć, że w podręczniku akademickim Pedagogika zabrakło miejsca dla tak fundamentalnego pojęcia jak ‘prawo naturalne’. Przywołajmy parę faktów, o których uczniowie/studenci raczej się nie dowiadują.
FREUDOMARKSIZM
Najważniejszą postacią w historii antykultury jest austriacki komunista i psychoanalityk Wilhelm Reich, współpracownik, a potem zaciekły wróg twórcy psychoanalizy Zygmunta Freuda. Reich opublikował książki: Funkcja orgazmu, Materializm dialektyczny a psychoanaliza, Psychologia społeczna faszyzmu i Seksualność w walce kulturowej, wydaną następnie pt. Rewolucja seksualna. W książkach tych przedstawił teorię nazywaną później freudomarksizmem, zgodnie z którą tłumienie popędu seksualnego u dzieci prowadzi do powstawania patologicznej, podatnej na wpływy faszyzmu osobowości, a źródłem tej patologii jest wychowanie w rodzinie, autorytet rodziców i religijna moralność seksualna. Reich jako człowiek, a nie jako ideolog, był maniakiem seksualnym. Postawił sobie za cel wyzwolenie człowieka spod władzy tradycyjnej moralności. W jego ujęciu rewolucja seksualna była celem głównym, a rewolucja społeczna miała ją poprzedzać i jej służyć.
Teorią Reicha zainteresował się jego były współpracownik Erich Fromm. W 1936 r. powstała praca zbiorowa Maxa Horkheimera, Ericha Fromma i Herberta Marcuse’a pt. Studia nad rodziną i autorytetem, „naukowo” uzasadniająca wpływ rodziny i kultury na faszyzację ludzkiej psychiki. Od tego szaleństwa (1936 r.) się wszystko zaczęło. To był zarazem bicz na kulturę katolicką, bo Kościół rodziny bronił. Ukazała się książka Dialektyka oświecenia, do której na końcu dopisano fragment (w ramach wielkiego podsumowania historii ludzkości) oskarżający kulturę katolicką o holokaust. Osobowość autorytarna wprowadziła skalę „faszystowskości” człowieka, która jest dzisiaj używana na amerykańskich i innych uniwersytetach do badań socjologicznych i psychologicznych. Wynika z niej jednoznacznie, że każdy, kto przejawia jakiekolwiek skłonności do myślenia konserwatywnego, kto nie jest manifestacyjnym postępowcem, jest w jakimś stopniu faszystą. Powtórzmy za nieocenionym „samoukiem” Krzysztofem Karoniem, że o większości tych faktów ani w szkołach, ani w uczelniach się nie mówi.
Fromm był autorem pojęcia ‘charakteru społecznego’ i teorii Reicha nadał wymiar socjologiczny. W jego ujęciu rodzina, autorytet i moralność są tylko elementami kultury, za pomocą których opresyjne społeczeństwo zniewala psychikę człowieka, dostosowując ją do potrzeb kapitalizmu. Wg Fromma wyzwolenie seksualne miało rozsadzić podstawy systemu kapitalistycznego i wywołać rewolucję społeczną. Niezależnie od tych różnic freudomarksizm odkrył sposób na skuteczne zniszczenie każdego dobrze zorganizowanego systemu społecznego przez programową seksualizację i anarchizację dzieci i młodzieży, a tym samym rozbicie systemu edukacji i wychowania i uniemożliwienie młodemu pokoleniu zdobycia rzetelnego wykształcenia i umiejętności pracy zespołowej. To dlatego seks stał się obsesją neomarksizmu i pozostaje nią do dnia dzisiejszego. Wszystkie jego współczesne nurty, włącznie z dominującą obecnie tematyką LGBT i feministyczną genderologią, w ostatecznym rozrachunku, po wykonaniu wszelkiej wyobrażalnej ekwilibrystyki semantyczno-strukturalistyczno-postmodernistycznej, prędzej czy później powracają do seksu.
Myślę też, że niewielu zwykłych zjadaczy chleba wie, iż w 1999 r. wszedł w życie traktat amsterdamski, wprowadzający tzw. gender mainstreaming jako oficjalną strategię kulturową Wspólnoty Europejskiej. W 2009 r. wszedł w życie traktat lizboński, formalnie tworzący Unię Europejską jako tymczasową organizację ponadpaństwową (a nie międzypaństwową), likwidującą prawną suwerenność państw narodowych. Neomarksistowska antykultura jest oficjalną ideologią tego politycznego organizmu, a jego system prawny nakazuje państwom członkowskim wdrażanie antykultury we wszystkich sferach życia indywidualnego, rodzinnego i społecznego. Realizacji tego celu podporządkowane są ogromne środki finansowe Unii i budżety jej państw członkowskich. Zgodnie z obowiązującym prawem ani Unia jako całość, ani jej państwa członkowskie nie mają prawa finansować jakichkolwiek przedsięwzięć kulturalnych sprzecznych z neomarksistowską ideologią antykultury.
W Polsce gender studies pojawiły się po raz pierwszy na Uniwersytecie Warszawskim w 1996 roku, następnie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w IBL PAN i na Uniwersytecie Łódzkim. Najczęściej funkcjonują jako studia podyplomowe i zaoczne. W sierpniu 2018 r. rząd Węgier ogłosił zawieszenie finansowania studiów i badań uniwersyteckich z tej dziedziny. Można się spodziewać, że i nas z tego samego powodu prędzej czy później czeka wielki „butel” (larum), zwłaszcza że zniknęła delikatność. Ludziska, często przecież miłe i sympatyczne, jakby przestały się lękać wstydu. Pobrzmiewały już wcześniej sygnały, że mamy do czynienia z próbami wyeliminowania tego fenomenu z ludzkich zachowań. „W normalnie funkcjonującym państwie – pisał B. Wildstein – ktoś taki jak Ewa Kopacz, kłamiący publicznie w Sejmie na temat uczestnictwa polskich lekarzy w posmoleńskich sekcjach oraz dokładnym przebadaniu terenu katastrofy ‘na metr w głąb’, zostałby wyeliminowany z polityki. A Kopacz wynagrodzono stanowiskiem premiera. A Donald Tusk, który nie tylko oddał śledztwo smoleńskie w ręce Rosjan, lecz złamał wszystkie swoje oficjalne obietnice, wykonał wobec Polaków gest Kozakiewicza, zostawiając najważniejsze w kraju stanowisko na rzecz mało znaczącej, acz lukratywnej posady w Brukseli”.
Jeśli więc jakaś mądrala kompromituje się, to śmiało możemy go przestać czytać – napisał Wildstein. Niestety, nie zauważył, że nie wszyscy mogą sobie na taką śmiałość pozwolić. Studenci skazani są przecież na czytanie podręczników akademickich, których znajomość jest nieodzowna przy zdawaniu egzaminów.