Oglądałem w czwartek dramatyczny bój Rakowa Częstochowa o Ligę Konferencji. Jednak w przerwie, gdy wydawało się, że Raków pokona Slavię Praga, coś mnie podkusiło i przełączyłem na 1-kę.
I zobaczyłem naszego najlepszego premiera jak beszta redaktorkę Holecką. Przyrównując ją do totalnej opozycji lub co gorsza skrajnej prawicy za pytanie, kiedy wreszcie dostaniemy pieniądze z KPO.
A przecież, jak błyskotliwie wyjaśnił nasz premier 1000-lecia:
KPO to 120-130 miliardów. Jak podzielimy to na sześć lat, to wychodzi 20 mld złotych rocznie. To nie jest coś, co zasadniczo zmienia sytuację finansową Polski. Dwa miesiące temu zatwierdziliśmy drugą transzę programu inwestycji strategicznych Polski Ład. Tam było blisko 30 mld z naszych budżetowych pieniędzy, czyli pokazujemy na zdolności finansowe Polski, dużo większe niż Krajowy Program Odbudowy.
Aż żachnęła się nasza czujna do niedawna redaktorka. Nie jest lekko, gdy nową wykładnię właściwej oceny rzeczywistości premier przedstawia w naszym własnym programie na żywo. Jak zdążyć zadać prawidłowe pytanie? 😊
Nie tylko Danuta Holecka dała się zaskoczyć. Sam również wpadłem w stan zdumienia, bo mnie premier też nie przygotował do obowiązującej tak znienacka narracji. Myślałem, że obowiązuje dotychczasowa. O wielkim boju rządu o KPO dla ratowania naszej ojczyzny. O tym, że musimy poświęcić reformę sądownictwa i oddać nasze dzieci w łapy postępu, i spełnić te wszystkie kamienie milowe w imię świetlanej przyszłości naszego narodu.
Nie jestem totalną opozycją, ani skrajną prawicą, tylko skromnym i lojalnym obywatelem naszego państwa rządzonego przez nasz najlepszy rząd … do momentu zmiany na inny. Dlatego szybko przełączyłem na drugą połowę. A potem jeszcze była dogrywka, którą ostatecznie Raków przegrał. Dzięki temu oddałem się przeżywaniu kolejnej krzywdy dziejowej w postaci nieuznanego gola z pierwszego meczu w Częstochowie. Gdyby nie sędzia, Raków grałby w pucharach.
Pozwoliło mi to na łagodne przejście w mądrość nowego etapu. Tego już bez KPO, o który nasz patriotyczny rząd wcale tak bardzo nie zabiegał, bo nie było o co. Chociaż pieniądze zawsze się przydają.
Brawo Rząd! Brawo premier Morawiecki! Brawo redaktor Ho!… Z tym może jednak zaczekam do poniedziałku.
Od piątkowego poranka jednak zaczęło mnie dręczyć. I jak najszybciej powinien to wszystko mi wyjaśnić premier polskiego rządu. Żeby mnie nie dręczyło niesłusznie, albo żeby przestało. Panie Premierze, czy my w ogóle potrzebujemy jakichkolwiek europejskich pieniędzy?
Czy wzrost biurokracji ze 110 tysięcy w roku 1991 do 1200 tysięcy obecnie, po to, żeby nas po europejsku uregulować, nie przerasta naszych korzyści z członkostwa w Unii Europejskiej? Czy zniszczenie naszego górnictwa, hutnictwa, przemysłu stoczniowego i maszynowego, i oddanie handlu w europejskie ręce, na pewno było korzystne dla naszego społeczeństwa, narodu i państwa?
I ostatnie, czy w ogóle nam się opłaca?
Proszę o udzielenie jak najszybszej odpowiedzi. Nie chciałbym znowu dać się zmanipulować, wraz z redaktor Holecką, totalnej opozycji i skrajnej prawicy.
Panie Premierze, obiecuję jedno, już nigdy nie dam się wpuścić w niesłuszny nurt narracji!
Jan Azja Kowalski