Ma poczucie humoru kanclerz Niemiec Olaf Scholz: W wyniku rosyjskiej agresji świat stoi w obliczu „epokowego przesunięcia tektonicznego” i wielobiegunowego porządku, a Niemcy mają zamiar stać się gwarantem bezpieczeństwa w Europie – napisał na łamach pisma „Foreign Affairs” (za: dziennik.pl).
Z jego wypowiedzi wynika jedno – pomysł na dokończenie niemieckiego podboju Europy jest nadal aktualny i Niemcy nie zamierzają się z niego wycofać. Nie po to inwestowały przez wiele lat swoje dojczmarki w przekupienie elit politycznych państw europejskich i ich gospodarcze podporządkowanie, by teraz rezygnować.
Zostało tak niewiele. Jeszcze kilka zwycięstw „europejskich” polityków w kilku państwach (z Polską na czele), w wyniku konsekwentnej polityki zagłodzenia prowadzonej przez Komisję Europejską. Przegłosowanie wspólnych europejskich podatków. Przyjęcie przez wszystkich euro. Przekształcenie obecnych państw w kraje związkowe (jak niemieckie landy). Budowa europejskiej armii.
Wtedy będzie można ogłosić powstanie jednego państwa – Europejskiej Republiki Federalnej Niemiec.
Wydawałoby się, że najazd wojsk Putina na Ukrainę oddala realizację niemieckiego planu. Wyzwolenia się spod „amerykańskiej okupacji” i stania się globalnym mocarstwem. Jednak nie. Plan sprzed co najmniej 40 lat, realizowany z niemiecką starannością, ma być dokończony. Bo Niemcy tak postanowiły. Najazd na Ukrainę został uznany jedynie za próbę wzmocnienia pozycji negocjacyjnej Rosji. Stąd niedawne zatroskanie Scholza, żeby Rosji (planowanego partnera w nowym podziale świata) za bardzo nie osłabiać. Mogłyby na tym skorzystać USA i Chiny, a Niemcy stracić.
„Epokowe przesunięcia tektoniczne”, o których wspomina Olaf Scholz, to przewidywane jako nieuniknione osłabnięcie USA i umocnienie się Chin w roli mocarstwa światowego. A wtedy, po wycofaniu się USA z Europy i niemieckim dogadaniu się z Rosją, kolejnym mocarstwem „wielobiegunowego porządku” stanie się Europa pod panowaniem (gwarancjami) Niemiec.
To jest, przepraszam, to był bardzo dobry plan niemieckich i nie tylko niemieckich geostrategów. Jednego w nim zabrakło, dlatego jest już tylko byłym planem. Jego głównym założeniem była stała bierność Stanów Zjednoczonych w obliczu zachodzących zmian. Światowe Imperium miało jedynie przyglądać się procesowi własnego upadku. Raz na jakiś czas ziewając i przysypiając na kanapie z Joe Bidenem.
Wygląda na to, że Waszyngton nie czytał tych samych mędrców od geopolityki co Olaf Scholz. Uczniów Hegla, Engelsa i Karola Marksa. Gdyby czytał, to na pewno do niepodważalnych praw determinizmu dziejowego by się dostosował. I nie zmieniał własnej doktryny względem świata.
Gdy wyżej geostratedzy udowadniali bezwzględną nieuchronność procesów dziejowych, Amerykanie inwestowali w siłę obronną Ukrainy. Od roku 2015, 10 000 (słownie: dziesięć tysięcy) wojskowych instruktorów amerykańskich przekształcało zdemoralizowaną i nic nie wartą armię ukraińską w sprawne wojsko, mogące sprostać atakowi rosyjskiemu. W wojsko gotowe rzeczywiście bronić niepodległości własnej ojczyzny. (Najpierw zwolniono całą zdegenerowaną posowiecką kadrę dowódczą – taka wskazówka.)
Niepodległa Ukraina (z USA w roli protektora) jest największą przeszkodą dla realizacji niemieckiego planu mocarstwowego. Amerykanie znają go już od czasu II kadencji Obamy. Dlatego odrzucili stare złudzenie opierania się w Europie na Niemczech, jako na sojuszniku. Na Ukrainie zaczęli budowę nowego europejskiego porządku, uwzględniającego ich interesy i blokującego niemiecko-rosyjskie pomysły. Tylko dlatego mamy szansę na zachowanie własnej niepodległości (i wolności osobistych).
W ramach Międzymorza ABC, przy wsparciu Stanów Zjednoczonych, wbrew interesowi Niemiec i Rosji, i Chin, możemy się samodzielnie rozwijać. Oby mądrzej niż dotychczas. Wzmacniając pozycję własną i tym samym pozycję Stanów Zjednoczonych w tej części świata. Myślę, że to nie jest zły układ.
Bartosz Jasiński