back to top
More

    Widziane na Ukrainie. Wojtek, roczni k 1937 (15)

    Strona głównaOpinieWidziane na Ukrainie. Wojtek, roczni k 1937 (15)
    - Jestem Wojtek – przedstawił się – Teraz jestem stąd, ale urodziłem się w Warszawie. Ojca zamordowali w Katyniu. Przeżyłem Powstanie. Potem obóz w Pruszkowie, tułaczka po kieleckich wsiach. Jako półsierotę przyjęli mnie do korpusu kadetów.

    Wojtek, rocznik 1937

    Lwów żyje. Kawiarnie i restauracje są pełne ludzi. W Baczewskim, przy sąsiednim stoliku usiadł  starszy pan. Po 80-ce, ale energiczny. Zamówił po polsku.

    – Pan tu turystycznie? – zapytałem.

    – Jestem Wojtek – przedstawił się – Teraz jestem stąd, ale urodziłem się w Warszawie. Ojca zamordowali w Katyniu. Przeżyłem  Powstanie. Potem obóz w Pruszkowie, tułaczka po kieleckich wsiach. Jako półsierotę, dziecko z zagojoną gruźlicą, przyjęli mnie do korpusu kadetów. Komuniści chcieli wychować swoich janczarów. Ze mną im nie wyszło. Nie straciłem wiary w Boga. 

    Z trudem udało mi się uwolnić od komunistycznej armii, tylko z nazwy polskiej. Studiowałem elektronikę na Politechnice Warszawskiej. Był popyt na inżynierów. Nie pytali o poglądy.

    Przyszedł 1966 r. Kościelne obchody 1000-lecia Chrztu Polski. Aktywiści ZMS u wpychali się między wiernych i prowokowali burdy. Wykrzykiwali bluźniercze hasła, popychali staruszki. Spontanicznie zorganizowaliśmy straż. Złapaliśmy się za ręce i nie wpuszczaliśmy prowokatorów w środek procesji. 

    Po mszy rozeszliśmy się. Zauważyłem, że ktoś za mną idzie. Zignorowałem to. Nagle podjeżdża samochód osobowy, wyskakują milicjanci i razem z tym facetem wciągają mnie do środka. 

    Zawieźli mnie gdzieś na Okęcie. Tam już była całą masa takich jak ja. Autobusem pojechaliśmy do Pałacu Mostowskich. Zaczęły się przesłuchania.

    – Bili? 

    – Wiesz, wtedy poznałem czym jest ścieżka zdrowia. Prowadzą cię przez szpaler nabuzowanych  osiłków z pałami. Puścili mnie pierwszego. Każdemu się ukłoniłem. Zbaranieli. Nie tknęli mnie – śmieje się. – Ci za mną mieli mniej szczęścia. Bili jak popadnie. Celowali w głowy. 

    – Po co Cię aresztowali? 

    – Żeby zastraszyć. Oficjalnie szukali mitycznej organizacji reakcyjno-katolickiej, powiązanej z prymasem Wyszyńskim. Nie dałem się namówić na obciążające zeznania. Po paru miesiącach wypuścili. 

    – Z kim siedziałeś? 

    – Jakiś aktor, szpieg co rozpracowywał Układ Warszawski, dostał 12 lat. Cały wyrok odsiedział. No i malwersant. Ten miał dobry układ z klawiszami, chyba im płacił. Mógł wysyłać  grypsy. Dzięki temu przekazałem wiadomość rodzinie, że żyję i siedzę w areście na Rakowickiej. Wcześniej matka i siostra przechodziły gehennę. Siostra chodziła na milicję. Nie powiedzieli. Radzili chodzić po szpitalach i kostnicach. Wypadki chodzą po ludziach, jak znajdziecie ciało dajcie znać obywatelko, tak mówili.

    W 68. zaczęli wyrzuć z posad na uczelniach, z instytucji państwowych,  osoby pochodzenia żydowskiego. Dawano im jednocześnie możliwość wyjazdu na  Zachód. W sumie, byłem brunetem, może uwierzą, pomyślałem. Poprosiłem  kolegę, który razem z rodzicami wybierał się na emigrację o poświadczenie przynależności do narodu żydowskiego. Nie uwierzyli. 

    – A to obywatel myśli, że sobie tak wyjedzie? – zapytał funkcjonariusz. – Władza ludowa pokazała swoje humanitarne oblicze w stosunku do towarzyszy, którzy co  prawda teraz błądzą, ale kiedyś oddali duże zasługi dla utrwalania socjalizmu i propagowania naukowego światopoglądu. A wy, obywatelu, już będąc na początku swojego dorosłego życia okazaliście się katolicko-reakcyjnym wrogiem ludu pracującego. Będziecie tu w Polsce Ludowej na awangardę narodu do usranej  śmieci w fabryce przy taśmie zapierdalać. Żadne oszukańcze oświadczenia tu nas nie zwiodą, Żydem, obywatelu, to trzeba się urodzić. 

    – I co było dalej? 

    – Udało mi się skończyć studia, ale skierowanie dali do fabryki. Dyrektor ludzki był człowiek, pozwolił mi przerzucać towar w magazynie. Za Gierka dopiero prysnąłem do Szwecji. Towarzyszom radzieckim brakowało technologii i dewiz, za które je można było pozyskać. A Zachód nie chciał pożyczać. Kreml zadaniował zatem swoje satelity. Ale, żeby dostać kasę z Zachodu, trzeba było pokazać „ludzką twarz”. No i Gierek trochę poluzował. Pozwolił  obywatelom na wycieczki z Orbisem. Pojechałem i nie wróciłem. To znaczy wróciłem … pod koniec lat 80-tych.  Zacząłem pisać o sporcie, organizować imprezy sportowe. Rozpropagowałem w Polsce test Coopera. Miałem wahania nastrojów. Ratował mnie sport. Grałem w tenisa, biegałem. W sumie do 80-ki. Złapałem w końcu kontuzję. No i przyszła depresja. Syn mnie umieścił w domu opieki. A tam taka umierania. Żyjesz od śniadania do obiadu, od obiadu do kolacji. Każdego dnia.

    – Jak udało Ci się wydostać?

    – Poznałem Oksanę. Pracowała w tym domu opieki. Zajmowała się nami troskliwie i jakoś tak … polubiliśmy się. Zwialiśmy stamtąd. Mieszkanie sprzedane.  Do syna jakoś wstyd było się zwrócić. Przewaletowaliśmy parę dni u siostrzeńca.

    – To dzięki Oksanie znalazłeś się we Lwowie?

    – Nie. Z siostrą mieliśmy mieszkanie we Lwowie. 110 m przy ul. Bandery. I ona zaproponowała, jedź do Lwowa. Tam daleko od frontu, bezpiecznie. A za emeryturę będziesz mógł spokojnie żyć. Tak się tu znaleźliśmy.

    – Co teraz robisz?

    – Co robię? Mam już swoje lata, ale pod domem mam park. Codziennie truchtam, to mnie ożywia. I chcę być pomocny. Każdego dnia 2 godziny spędzam w Caritasie. Pomagam. Raz w miesiącu z mojej emerytury dorzucam się do jakiegoś drona dla chłopaków na froncie. Kacapy się nie zmienili. Są tacy sami jak w 1940, gdy mordowali mojego ojca. Mam syna, wnuki, siostrę i siostrzeńca. Nie chcę by doznali tego co ja.

    Mariusz Patey

    Skrócony link:
    https://abcniepodleglosc.pl/oly7
    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Widziane na Ukrainie