back to top
More

    Zmiany w ukraińskim rządzie

    Strona głównaPolitykaZmiany w ukraińskim rządzie

    Polecamy w dziale

    Inwazja Izraela na Liban

    Wojska Izraela przekroczyły południową granicę Libanu, aby przeprowadzić "ograniczoną operację wojskową". Jej celem jest zlikwidowanie infrastruktury Hezbollahu, stale atakującego północny Izrael. Po wypełnieniu celu, mają się wycofać.

    Hassan Nasrallah nie żyje

    27.09 w wyniku izraelskiego nalotu bombowego zginął Hassan Nasrallah, nieuchwytny przywódca szyickiego Hezbollahu, ostatni na liście zabitych przez Izrael dowódców tej terrorystycznej organizacji. Czy to oznacza wstęp do wkroczenia wojsk Izraela do Libanu?

    Atak Izraela na Liban

    Niemal 600 osób zabitych i 2000 rannych, w tym kobiety i dzieci – oto ponury bilans nalotów izraelskiego lotnictwa na południowy Liban. Straty po stronie izraelskiej to kilku lekko rannych w wyniku ostrzału rakietowego Hezbollahu na północny Izrael.

    Atak Izraela na Hezbollah

    Mosad wysłał wiadomość do 5 tysięcy pagerów Hezbollahu. Ci, którzy wyjęli je z kieszeni i unieśli do oczu, niczego już więcej nie zobaczą. Ci, którzy ich nie wyjęli, mają oderwane kończyny i genitalia. 10% ludzi Hezbollahu zostało okaleczonych.
    5 września Rada Najwyższa (RN) Ukrainy powołała 10 nowych ministrów, w tym dwóch wicepremierów. Zmiany personalne są przez prezydenta Żełeńskiego przedstawiane jako "wprowadzenie nowej energii" do ukraińskiego rządu.

    5 września Rada Najwyższa (RN) Ukrainy, czyli odpowiednik polskiego Sejmu, powołała na stanowiska 10 nowych ministrów, w tym dwóch wicepremierów. Dzień wcześniej do dymisji podało się sześciu szefów resortów (jedno ministerstwo zlikwidowano) i szef Funduszu Mienia Państwowego (FMP). Pięć innych stanowisk ministerialnych od kilku miesięcy pozostawało nieobsadzonych.

    Zmiany personalne są przez prezydenta Żełeńskiego przedstawiane jako „wprowadzenie nowej energii” do ukraińskiego rządu. Przeczy temu jednak pozostawienie na stanowisku kontrowersyjnego ministra energetyki Hermana Hałuszczenko, któremu zarzuca się nieudolność w zarządzaniu sektorem w obliczu ostrego deficytu energii elektrycznej. Za Hałuszczenką ciągną się skandale korupcyjne (m.in. w sierpniu jego zastępcę zatrzymano w trakcie wręczania mu łapówki w wysokości 500 tys. dolarów). Hałuszczenko zachował stanowisko pomimo skandalu związanego z wylobbowanym przez niego odwołaniem 2 września Wołodymyra Kudryckiego – świetnie ocenianego szefa operatora sieci Ukrenerho. Podmiot ten, w przeciwieństwie do Enerhoatomu (państwowego właściciela elektrowni atomowych), na którego czele stoi człowiek Hałuszczenki – nie figurował w śledztwach dziennikarskich dotyczących nieprawidłowości przy zakupach publicznych i cieszył się bardzo dobrą opinią wśród zachodnich donatorów. Za odwołaniem Kudryckiego, co pociągnęło za sobą odejście z rady nadzorczej Ukrenerho zachodnich ekspertów, najprawdopodobniej kryje się chęć przejęcia kontroli nad środkami finansowymi. W 2023 r. spółka osiągnęła ponad 1 mld dolarów zysku, a od początku pełnoskalowej wojny otrzymała 1,5 mld euro pomocy ze strony zachodnich partnerów w formie grantów i ulgowych kredytów.

    Restrukturyzacja ukraińskiego rządu i roszady personalne są efektem dążeń szefa Biura Prezydenckiego (BP) Andrija Jermaka, do wzmocnienia jego osobistej pozycji politycznej. Dymisjonowani są ludzie tacy jak minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba, który ostatnio w Polsce „zasłynął” skandaliczną wypowiedzią relatywizującą zbrodnię wołyńską, skonfliktowani z Jermakiem lub zbyt niezależni, a zastępowani lojalistami, jak Andrij Sybiha.

    Jednocześnie rośnie uzależnienie Żełeńskiego od Jermaka, któremu jak sam deklaruje „ufa bezgranicznie”. Jermak towarzyszy mu podczas wszystkich ważniejszych wydarzeń, w tym na zagranicznych konferencjach i należy do najbliższego prezydentowi kręgu władzy w Kijowie. Jest przy tym, jak sam twierdzi, pozbawiony własnych ambicji politycznych, a nawet rodziny, chcąc być jedynie „cieniem prezydenta” i „być zawsze tam, gdzie może być mu potrzebny”. Ich przyjaźń zaczęła się lata temu, jeszcze zanim którykolwiek z nich zaczął rozważać polityczną karierę. Poznali się w telewizji, gdzie obaj byli zatrudnieni. Żełeński jako producent, Jermak jako prawnik. Łączy ich wiele począwszy od pochodzenia: obaj mają żydowskie korzenie.

    Od 2019 roku Jermak stale towarzyszy Żełeńskiemu, marginalizując i pozbywając się ludzi, którzy stoją między nimi, w tym nieusuwalnych jak Andrij Bohdan, który wprowadzał Żełeńskiego w meandry polityki. Początkowo to Bohdan, a nie Jermak był osobą numer 2, a być może nawet 1 w państwie.

    Jermak działał jednak stopniowo, ale skutecznie, najpierw dublując ludzi Bohdana na ważnych stanowiskach, a w końcu usuwając konkurenta. Od tej pory to Jermak jest numerem 2. A może numerem 1? Wielu komentatorów nie jest pewnych kto naprawdę pociąga za sznurki w Kijowie.

    Tandem Jermak-Żełeński próbuje maksymalnie wzmocnić pozycję prezydenta i jego Biura kosztem parlamentu, rządu i wszystkich, którzy mogliby mu zagrozić. Te dążenia centralizacyjne zaczęły się jeszcze przed wojną, ale po inwazji w 2022 roku znacznie przyspieszyły.

    Zaprzestano organizować konkursy na stanowiska publiczne. O tym kto zostanie urzędnikiem zaczęły decydować przede wszystkim personalne układy i relacje czy to z samym Żełeńskim, czy z Jermakiem. Jednocześnie stale słabła pozycja parlamentu i rządu, które według konstytucji miały zapewniać przeciwwagę dla prezydenta. Najlepiej ilustruje to fakt, że RN przegłosowała aż 90% projektów ustaw zgłoszonych przez prezydenta i tylko 35% zgłoszonych przez rząd.

    Każdy, kto stanowił zagrożenie dla pozycji prezydenta, jak niezwykle popularny generał Walerij Załóżny, autor zwycięstwa Ukrainy w pierwszej fazie wojny, lub analityk i były doradca prezydenta Oleksiy Arestowicz, który przewidział inwazję, był usuwany. Jednocześnie obóz prezydenta nie zdołał poradzić sobie z szalejącą korupcją, która dotyczy najwyższych urzędników państwowych. Sprawy te podnoszone przez dziennikarzy śledczych są najczęściej zamiatane pod dywan.

    Coraz więcej Ukraińców jest zmęczonych rządami Żełeńskiego i jego wszechwładnego kierownika.

    Zgodnie z badaniami socjologicznymi z czerwca 2024 r. 43% Ukraińców uważa, że jakość demokracji podczas prezydentury Zełenskiego pogorszyła się, przy czym 28% obwiniło o taki stan rzeczy działania rządzących, 11% – wojnę, a 3% – oba te czynniki. Połowa ankietowanych sądzi, że ukraiński przywódca nie spełnił swoich obietnic wyborczych. Ludzie podchodzą jednak do niego mniej krytycznie niż do jego otoczenia – za główną przyczynę problemów z ich realizacją uznają obecność skorumpowanych i nieszczerych osób wokół głowy państwa (50%) i brak rzetelnych ludzi w zespole (32%). Tylko 27% wini jego niekompetencję. Jermak zajmuje jedno z ostatnich miejsc w rankingach zaufania – nie darzy go nim 56% badanych.

    Również zachodni partnerzy coraz częściej dają do zrozumienia, że mają dość wszędobylskiego Jermaka. Wątpliwe jest jednak by Żełeński pozbył się go w najbliższej przyszłości. Wszystko wskazuje na to, że jego pozycja będzie tylko rosła.

    Jednocześnie mimo centralizacji, ośrodek prezydencki ma coraz większe problemy z kontrolowaniem parlamentu i frakcji Sługa Narodu (SN). Świadczy o tym zamieszanie związane z początkowym nieprzegłosowaniem przez RN dymisji wicepremier i minister ds. reintegracji terenów czasowo okupowanych Iryny Wereszczuk oraz szefa FMP Witalija Kowala (nastąpiło ono dopiero przy powtórzonym głosowaniu kolejnego dnia). Do przegłosowania każdej kandydatury konieczne było uzyskanie wsparcia deputowanych frakcji opozycyjnych (głównie Platformy dla Życia i Pokoju, wywodzącej ze zdelegalizowanej prorosyjskiej Opozycyjnej Platformy – za Życie). Kowal po odwołaniu z dotychczasowego stanowiska miał zostać ministrem rolnictwa, lecz niechętna temu była część SN. Wereszczuk z kolei nie zgadzała się na utratę fotela wicepremiera i otrzymała wsparcie niektórych deputowanych. Do uzyskania zgody RN na dymisję obojga urzędników i nominacje ministrów następnego dnia konieczne było spotkanie prezydenta z frakcją.

    W miarę jak postępuje zmęczenie społeczeństwa wojną i otoczeniem prezydenta, mandat Żełeńskiego słabnie, choć nadal jest silny. Wciąż popiera go około 50% społeczeństwa, co stanowi znaczny spadek w stosunku do pierwszych miesięcy inwazji rosyjskiej na Ukrainę, kiedy jego poparcie sięgało 90%. Jednak w dalszym ciągu jest to wynik, którego niejeden polityk mógłby pozazdrościć, zatem twierdzenia o końcu Żełeńskiego są bez wątpienia przesadzone.

    Należy przewidywać, że jeśli sytuacja na froncie się nie odwróci, tendencje te będą narastać, proporcjonalnie do zmęczenia wojną i ekipą prezydenta.

    Patryk Patey

    Skrócony link:
    https://abcniepodleglosc.pl/5y26

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja