back to top
More

    Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności

    Strona głównaPolitykaPolski przemysł rafineryjny w pętli zależności

    Polecamy w dziale

    Polscy przedsiębiorcy globalni chcą CPK!

    Rozbudowa Okęcia, a zatem wyburzenie Ochoty lub Mordoru, oznacza jedno - rezygnację z CPK. Lecz chociaż PDT nie ma kompleksów (wielkości i polskości), to CPK chcą najwięksi polscy przedsiębiorcy.

    44% – wybory samorządowe są nieważne! :)

    44% w II turze to podważenie przez wyborców legalności systemu. Czas tę patologię odrzucić i zaproponować normalność – oddolny system zarządzania naszymi gminami i państwem - naszymi pieniędzmi.

    Tarcza niemiecka, głupota naszych elit i propaganda

    Niemcy proponują Europie swoją tarczę ochronną. Proponują, bo przez kilkadziesiąt lat podbiły Europę swoją gospodarką. A teraz chcą to zaklajstrować politycznie i militarnie, co przestaje być śmieszne.

    Partie wygrywają – Polska przegrywa

    Po euforii z października 2023 i oczekiwaniu na czasy pizzy i coli lajt, a wróciły ubeckie zmory, nie pozostało nic. Tylko 51,5% głosowało. Gdy nastąpi spadek poniżej 50%, zawali się zły system zarządzania Polską.
    Na Ukrainie jest miejsce na nowoczesną rafinerię i petrochemię, oparte na ropie z basenu Morza Kaspijskiego. Orlen stałby się wówczas jednym z ważniejszych inwestorów w Europie Wschodniej.

    Ropa daje złudzenie życia zupełnie odmiennego, życia bez wysiłku, życia za darmo. (…) Myśl o nafcie doskonale wyraża odwieczne ludzkie marzenie o bogactwie osiągniętym przez szczęśliwy przypadek, przez łut szczęścia. (…) W tym sensie ropa jest bajką i jak każda bajka – jest kłamstwem.

    Ryszard Kapuściński, Szachinszach

    Globalizacja współczesnego świata i jego niestabilność polityczna zmuszają do refleksji, czym jest współczesny wymiar bezpieczeństwa i jaką rolę odgrywają w nim surowce energetyczne.

    Bezpieczeństwo energetyczne oznacza możliwość produkcji i zapewnienie dostaw energii w taki sposób, by państwo mogło prawidłowo funkcjonować. To, że państwo jest samowystarczalne energetycznie, ma strategiczny charakter i ściśle wiąże się z gospodarczą i polityczną suwerennością, a ponadto jest też istotnym elementem polityki zagranicznej, wpływającej na bezpieczeństwo międzynarodowe. Dlatego wszelkie działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego oraz plany na przyszłość muszą skupiać się na zapewnieniu dostaw surowcowych, by uniknąć zagrożeń wynikających z ich braku.

    Podstawowe spostrzeżenia

    • Ropa naftowa nawet w czasie rozwoju elektromobilności pozostanie ważnym surowcem dla wielu branż (chemicznej, farmaceutycznej, budowlanej, motoryzacyjnej, opakowań itp.), dlatego nie należy zaniedbywać przemysłu rafineryjnego w Polsce.
    • W obecnej sytuacji geopolitycznej, uwzględniając położenie Polski, trzeba rozumieć, że biznes związany z ropą naftową jest mocno powiązany z polityką wielu państw. Także tych, których działania powinny rodzić obawy w Polsce.
    • W naszym regionie największym eksporterem ropy naftowej i innych surowców energetycznych jest Federacja Rosyjska. Kraj ten jest rządzony niemal od chwili swojego powstania przez establishment uznający za główny cel polityki państwa reintegrację przestrzeni postradzieckiej i odbudowę wpływów Rosji na obszarach kontrolowanych przez dawny ZSRR.
    • Federacja Rosyjska znaczną część wpływów dewizowych, którą uzyskuje z eksportu ropy i produktów ropopochodnych, wykorzystuje dla finansowania zwiększenia swoich zdolności militarnych, rozbudowy resortów siłowych, wzmacniania przemysłu zbrojeniowego, a także realizacji celów polityki zagranicznej znaczonej tysiącami ofiar.
    • Polskie przedsiębiorstwa naftowe od czasu przejścia na rozliczenia dolarowe z dostawcami z Rosji odbierały wartościowo ok. 10–11 % całkowitego eksportu ropy naftowej FR, co stanowiło około 2,5% budżetu Federacji Rosyjskiej.
    • Polska pośrednio zasila (płacąc za tranzyt ropy i gazu) dużymi kwotami (550 mln dolarów za przesył ropy i 104 mln za przesył gazu rocznie) budżet Białorusi, państwa związanego umową sojuszniczą z FR, natomiast nie wykazuje zainteresowania projektami infrastrukturalnymi w obszarze przesyłu ropy, mogącymi wesprzeć kraje o proatlantyckich i proeuropejskich aspiracjach.
    • Polskie przedsiębiorstwa naftowe, tak jak wszystkie tego typu firmy z krajów dawnego RWPG, mając przez wiele lat funkcjonowania w gospodarce realnego socjalizmu dostęp do określonego gatunku ropy rosyjskiej, wyspecjalizowały się w jej przerobie. Poczyniły także w latach 90. XX w. i pierwsze 20 lat XXI w poważne inwestycje, dostosowujące procesy jej przerobu i parametry produktów do wymogów UE. Trudno im zrezygnować z dominującej pozycji ropy rosyjskiej bez wpływu na wynik finansowy. Zapewnia go utrzymywana przez FR dodatnia różnica ceny między ropą typu Ural a innymi, mniej zanieczyszczonymi rodzajami ropy dostępnymi na rynku.
    • Wynik finansowy polskiego strategicznego przedsiębiorstwa (PERN), zarządzającego infrastrukturą rurociągów dostarczających surowiec do polskich i niemieckich rafinerii oraz zapewniających magazynowanie strategicznych zapasów ropy naftowej dla rynku polskiego, uzależniony jest w dużym stopniu od postawy kontrahentów powiązanych z rządem FR. To osłabia determinację firmy w rozwijaniu projektów infrastrukturalnych źle postrzeganych w FR.
    • Polska w ostatnich latach zrobiła znaczący postęp w dywersyfikacji kierunków dostaw ropy naftowej. Jednak w swych projektach dywersyfikacji dostaw ropy nie uwzględnia dotychczas kierunku z Morza Czarnego i wykorzystania części magistrali EAKTR i gotowego rurociągu Odessa–Brody, pozbawiając się tym samym ważnego narzędzia ekonomicznego dla budowy obszaru stabilności i zrównoważonego rozwoju tworzącego setki wysoko płatnych miejsc pracy związanych z rynkiem polskim i nierosyjskim (w krajach o aspiracjach transatlantyckich i proeuropejskich).
    • W ekosystemie ekonomicznym Europy Środkowo Wschodniej przedsiębiorstwa sektora naftowego mają do spełnienia misję wykraczającą poza realizowanie zysków dla swoich akcjonariuszy. Kierowanie się w obszarze zakupów ropy głównie ceną surowca, nieuwzględnianie potrzeby inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej i kontekstu bezpieczeństwa politycznego mogą w długim horyzoncie czasowym przynieść wzrost kosztów dla polskiego podatnika, wynikających ze wzrostu ryzyka w kontekście bezpieczeństwa państwa i zwiększenia wydatków na obronność. Już obecnie pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od FR i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność. Korzyść z niższej ceny ropy jest dezawuowany wyższym kosztem zachowania bezpieczeństwa.
    • Kolejne polskie rządy w swojej polityce wschodniej, mimo retoryki wskazującej na dystans do poczynań rosyjskich, w sferze praktycznej nie uwzględniają zagrożenia płynącego z prowadzonych także za polskie pieniądze rosyjskich działań w obszarze postradzieckim.
    • Polska nie wykorzystuje siły swojego rynku ropy dla osłabienia skutków destrukcyjnej polityki FR w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Powodzenie rosyjskiej aktywności, zwłaszcza w kontekście Ukrainy, może okazać się niezwykle trudnym wyzwaniem, radykalnie zwiększającym koszt polskiej niepodległości.

    Historia polskiego przemysłu naftowego

    Polska ma długie tradycje przetwórstwa ropy naftowej. Już podczas zaborów na terenie Galicji powstawały szyby naftowe, a także pierwsze rafinerie. Polacy przed I wojną światową zaangażowani byli w wydobycie ropy naftowej także w dalekim Azerbejdżanie. I wojna światowa pokazała rolę ropy naftowej jako surowca strategicznego dla losów wojny. Niestety aktywa polskich przedsiębiorców na terenie dawnego Cesarstwa Rosyjskiego, które wpadły w ręce bolszewików, zostały przez nich zrabowane. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę branża naftowa musiała się odbudowywać ze skutków I wojny światowej, konfliktu polsko-ukraińskiego i wojny polsko-bolszewickiej.

    Rozpad monarchii austro-węgierskiej sprawił, że przemysł naftowy w Galicji i na Podkarpaciu musiał szukać nowych rynków zbytu. Jednak miejsce dawnych austro-węgierskich i niemieckich spółek zajmowały nowe przedsiębiorstwa: polskie, francuskie, amerykańskie i mieszane. Obszar naftowy II RP był podzielony na 4 okręgi z lokalnymi urzędami górniczymi w Krakowie, Jaśle, Drohobyczu i Stanisławowie. Ożywienie gospodarcze przyniosły lata 30. XX w. Powstało wiele nowych przedsiębiorstw, kopalń ropy naftowej, a także rozbudowywano już istniejące. W 1927 r. utworzono na bazie wydobycia ropy w Borysławsko-Drohobyckim Zagłębiu Naftowym jedną z najnowocześniejszych wówczas rafinerii na świecie, państwowe przedsiębiorstwo Polmin. Trzeba też odnotować, że funkcjonowały także prywatne rafinerie np. Galicja, Nafta, Trzebinia, Jedlicze.

    Po II wojnie światowej ZSRR przejął wschodnie województwa II RP. Pozostały na Podkarpaciu przemysł naftowy został zniszczony. W katowniach niemieckich i sowieckich uległa zagładzie elita polskich nafciarzy, pracujących nie tylko dla zysku, ale i dla Ojczyzny. Wraz z upadkiem II RP zakończyła się era samowystarczalności Polski w obszarze paliw płynnych. II wojna światowa jeszcze bardziej uwidoczniła kluczową rolę przetwórstwa naftowego. Władze komunistyczne podjęły się zatem szybkiej odbudowy zdolności produkcyjnych sektora naftowego. Wyczerpywanie się zasobów na ziemiach polskich wymusiło masowy import ropy i produktów ropopochodnych z ZSRR, a przemysł rafineryjny stał się jednym z obszarów tworzenia zależności Polski od wschodniego hegemona.

    Rola przedsiębiorstw sektora naftowego w radzieckiej polityce uzależniania i kontroli nad krajami RWPG. Przykład PRL

    Aby zrozumieć specyfikę przedsiębiorstw sektora naftowego we współczesnej Polsce, należy poznać historyczne uwarunkowania rozwoju tej branży w czasach PRL.

    Po II wojnie światowej w ZSRR panowało przekonanie o strategicznej roli paliw płynnych w ewentualnym konflikcie z Zachodem. Branża paliwowa w całym RWPG była pod szczególnym nadzorem służb specjalnych bloku wschodniego. To wtedy kształtowała się specyficzna kultura zależności od dostawców ze Wschodu. Gwałtownie rosnące potrzeby gospodarek RWPG wymuszały import coraz większych wolumenów ropy i inwestycje w moce przerobowe przedsiębiorstw przetwórstwa ropy.

    Koszty transportu kolejowego były ogromne. W końcu lat 50. zdecydowano się na połączenie rurociągami radzieckich złóż z odbiorcami z krajów Europy Środkowej. Budowa lądowych korytarzy transportowych została podzielona na dwa etapy (Drużba 1 i Drużba 2) i zakończona ostatecznie w 1974 r. Rurociąg, którego początek zaczyna się w Almietjewsku, rozgałęzia się, by zaopatrywać w surowiec kluczowe rafinerie bloku wschodniego. Jedna z nitek dociera do Windawy na Łotwie (Uniecza–Połock–Możejki–Windawa), a dalej do Mozyrza na Białorusi i rozdziela się na nitkę północną, przebiegająca przez Białoruś, Polskę (odcinek polski zaczyna się w Adamowie w województwie podlaskim) do Lipska w Niemczech. Druga nitka, południowa, przechodzi przez Ukrainę i Słowację, z dwoma odgałęzieniami do Czech i na Węgry.

    Usytuowanie nowych inwestycji w przetwórstwo ropy nie było przypadkowe i odzwierciedlało także potrzeby militarne na zapleczu przyszłych kierunków działań wojsk Układu Warszawskiego. Pierwszy duży obiekt w wyniku uzgodnień w ramach RWPG stanął w Płocku na trasie rurociągu Przyjaźń. Rafineria (Mazowieckie Zakłady Rafineryjne i Petrochemiczne w Płocku) wraz z produkcją rafineryjną miała część petrochemiczną. Prace nad zakładem przetwórstwa ropy, w których uczestniczyły wszystkie państwa, przez których obszar przebiegał rurociąg, trwały pięć lat (1960–1965). Dziś przedsiębiorstwo jest częścią spółki PKN Orlen.

    W 1971 r. władze PRL podjęły decyzję o uruchomieniu drugiej rafinerii, zlokalizowanej w Gdańsku. Niewykluczone, iż inwestycja miała związek z opracowywanymi planami zajęcia państw skandynawskich. Wraz z tą inwestycją powstał terminal naftowy. Naftoport zdolny był do obsługi przeładunku ropy naftowej i produktów rafineryjnych. Zbudowano także rurociąg łączący Naftoport i nową rafinerię w Gdańsku z rurociągiem Przyjaźń. Naftoport pozwalał na korzystanie z taniej logistyki morskiej. ZSRR wykorzystywał terminal do dostarczania ropy do wschodnioniemieckiej rafinerii w Schwedt.

    Władze PRL liczyły na pozyskiwanie dewiz poprzez eksport produktów rafineryjnych na Zachód za pośrednictwem nowo wybudowanego terminala. W 1975 r. do Portu Północnego dotarła tankowcem „Kasprowy Wierch” pierwsza dostawa ropy typu Zakum ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Należy pamiętać, że i rynek surowców w krajach RWPG podlegał prawom gospodarki niedoboru. Rafineria w Gdańsku mogła w przypadku braku surowca z ZSRR posiłkować się importem od innych producentów. ZSRR co prawda zobowiązał się do zaopatrywania państw RWPG w surowiec, ale dostarczano gatunki ropy gorszej jakości, w ograniczonym wolumenie regulowanym długoterminowymi umowami, trudno przy tym sprzedawalne na wymagających rynkach zachodnich. To wymuszało inwestycje, uwzględniające specyficzne parametry otrzymywanego surowca. Rafinerie rozliczały się ze swoimi dostawcami ze Wschodu w rublach transferowych, musiały jednak inwestować w technologie i urządzenia kupowane na Zachodzie za dolary. Mogły część swojej produkcji eksportować na Zachód za dewizy. (Była to jednak niewielka część produkcji, a uzyskiwane środki dewizowe dalekie od potrzeb).

    Państwa Europy Środkowej rywalizowały między sobą o lepsze warunki i większe ilości ropy z ZSRR. Do końca 1974 kraje RWPG otrzymały około 300 mln ton ropy – z czego ponad 40 mln ton wysłano na Węgry, 80 mln ton do NRD, 60 mln ton do Polski i ponad 100 mln ton do Czechosłowacji. To wtedy kształtowała się swoista kultura przedsiębiorstw naftowych i relacje na Wschodzie. ZSRR, zwłaszcza po kryzysie w Europie Zachodniej związanym z nim gwałtownym wzrostem cen ropy naftowej, wywiązywał się ze swoich zobowiązań na dostawy surowca zawartych w kontraktach długoterminowych, ale niechętnie zwiększał zakontraktowane ilości. Już w końcu 1973 r., kiedy rozpoczął się kryzys naftowy, cena ropy w krótkim czasie wzrosła z 3–4 dol. do 15–20 dol. za baryłkę. Na forum RWPG ZSRR zażądał od swoich satelitów wyższych cen za ropę. Kierownictwo radzieckie po negocjacjach zgodziło się, iż cena ropy z ZSRR będzie rosła stopniowo i osiągnie poziom cen światowych po 5 latach, a więc około roku 1979. Nieefektywne w całym bloku wschodnim przedsiębiorstwa sektora naftowego w przypadku skokowego wzrostu cen surowca musiałby przerzucić koszty wzrostu cen na konsumentów. To rodziło obawy przed niezadowoleniem społeczeństw, protestami, zwłaszcza w PRL.

    Rozliczenia w rublach transferowych w handlu ropą w ramach długoterminowych kontraktów blokowały możliwość reakcji na dynamiczne zmiany popytu. Zwyczaj zawierania takich długoterminowych umów ze stroną rosyjską polskie przedsiębiorstwa naftowe kontynuują do dziś. Mimo, że w gospodarce rynkowej częściej dochodzi do nadpodaży produkcji niż niedoborów, gospodarka socjalizmu i strach przed brakiem surowca kładły się cieniem na polityce polskich przedsiębiorstw naftowych długo po upadku ZSRR. Ewentualne ponadplanowe ilości surowca ZSRR swoim partnerom z bloku wschodniego sprzedawał za dewizy.

    Do czasu wystąpienia kryzysu systemu komunistycznego w PRL i powstania Solidarności ZSRR korzystał na przerzucaniu ciężaru utrzymywania licznej armii, potężnego przemysłu zbrojeniowego wraz z zapleczem w postaci przemysłu ciężkiego, energetyki itp. w podległej mu Polsce Ludowej. Polska miała być ważnym wsparciem w planowanym starciu ZSRR z Zachodem. Produkowane przez PRL wyroby przetworzone, statki, obrabiarki itp. miały komponenty sprowadzane z Zachodu za dewizy – ale ZSRR kupował je w PRL, za ruble. ZSRR wymagał od swojego satelity pozyskiwania dewiz we własnym zakresie, przerzucał także ciężar pozyskiwania komponentów do produkcji na kraje satelickie obłożone mniejszymi restrykcjami handlowymi niż on. Wyroby o większej wartości dodanej kupował poniżej cen światowych. Z kolei polskie rafinerie przerabiały ropę z ZSRR, kupowaną za ruble, a produkty jej przerobu sprzedawały w części na Zachód, zarabiając w dolarach. System był mało przejrzysty, a zwiększone potrzeby na dobra inwestycyjne z Zachodu sprawiały, że także ZSRR wolał dewizy niż ruble transferowe w relacjach handlowych. To ograniczało rozwój handlu z pozbawionymi twardej waluty krajami satelickimi.

    ZSRR pod wpływem strachu przed powtórzeniem scenariusza polskiego Sierpnia, po 13 grudnia 1981 r. musiał coraz więcej środków przeznaczać na wsparcie nie tylko dyktatury Jaruzelskiego, ale i innych coraz gorzej sobie radzących reżimów komunistycznych, a coraz mniej od nich uzyskiwał. Z pobudek polityczno-ideologicznych ZSRR wspierał nieefektywne gospodarki, umacniając tym samym nie tylko projekcją siły militarnej, ale i narzędziami ekonomicznymi mechanizm zależności politycznej. Samo utrzymanie dyktatury Wojciecha Jaruzelskiego nie było tanie. I tak w 1981 r. ZSRR przekazał PRL bezzwrotną pomoc o wartości 400 mln dolarów, a w ciągu całego stanu wojennego – około miliarda USD.

    Wysyłanie do PRL radzieckich surowców po cenach liczonych w tzw. rublach transferowych, znacznie niższych (pomimo uzgodnień o urealnieniu cen) niż ceny światowe, dawało możliwość przetwarzania np. ropy i eksportu przetworzonych produktów na Zachód. To miało pozwolić reżimowi, pomimo sankcji, utrzymać nieefektywną gospodarkę realnego socjalizmu, ale także uzależniało od „bratniej pomocy”. W latach 80. XX w gospodarka ZSRR zaczęła sama wchodzić w fazę permanentnego kryzysu i nie była zdolna wspierać „sojuszników”.

    Rozpad ZSRR, redefinicja związków z dawnymi państwami RWPG w kontekście dostaw ropy

    Po zakończeniu zimnej wojny państwa dawnego RWPG 1 stycznia 1991 r. przeszły na rozliczenia dewizowe. Rosyjski przemysł wydobycia ropy stał się dla Rosji głównym źródłem potrzebnych dla funkcjonowania państwa dewiz w znaczącej części pozyskanych z dawnych krajów satelickich Europy Środkowej. Ceny ropy dawno oderwały się od kalkulacji związanej z kosztami wydobycia i transportu; w latach prosperity rosyjscy producenci ropy nakładali gigantyczne marże. Okazało się, że Polska i byłe kraje RWPG od tego czasu stały się znaczącymi dostarczycielami dewiz dla Rosji. Z czasem FR starała się zdywersyfikować portfel odbiorców, ale i tak przykładowe dane z 2013 r. wskazują, iż polski przemysł rafineryjny zakupił ropę z Rosji na kwotę 16 mld USD, a w połączeniu z rafineriami zagranicznym kontrolowanymi przez Orlen było to 25,47 mld USD. Całkowity eksport rosyjski w omawianym roku wyniósł 236 mld USD. Tylko polskie przedsiębiorstwa były odpowiedzialne za 10,79% ogółu wpływów z eksportu FR. Węgry, Bułgaria, Słowacja i Rumunia odebrały w 2103 r. ropę za ok 13,5 mld USD. Należy tu jeszcze wskazać na Niemcy z importem 17,7 mld USD, głównie do rafinerii wschodnioniemieckich (dane za 2013 r.).

    Jeśli przyjąć szacunki, że średnio rocznie 40% ogółu wpływów budżetowych Rosji pochodzi z produkcji ropy, a eksport stanowi 75% całego wydobycia, przy czym eksport surowej ropy to 75% całości eksportu sektora naftowego, to oznacza, że dawne kraje RWPG bez Niemiec odpowiadają za niemal 4% wpływów budżetowych FR, a polskie przedsiębiorstwa naftowe dostarczyły dewiz zapewniających 2,5% budżetu Rosji. Tu należy nadmienić, że znaczącymi odbiorcami rosyjskiej ropy były także kraje takie jak Białoruś czy – do 2014 r. – Ukraina. Początkowo Ukraina i Białoruś miały specjalne rabaty na zakup rosyjskiej ropy. Nie ma wątpliwości, że FR nie traciła na eksporcie do tych krajów. Kosztem niższych marż osiągała na sprzedaży zysk polityczny.

    Kolejną ważną pozycją w eksporcie Federacji Rosyjskiej są produkty rafineryjne. W 2018 r. FR wyeksportowała 46,5 mln ton oleju napędowego, z czego Polska przyjęła 6 mln ton (niemal 13% całego eksportu FR), co stanowiło ponad 30% naszych potrzeb. Tylko w 11 miesiącach 2019 r. zaimportowaliśmy z FR i od podmiotów zależnych od FR olej napędowy za 2,85 mld USD. Świadczy to o słabości polskich przedsiębiorstw naftowych, bo nie potrafiły wypełnić deficytów w tym obszarze produktowym. Dla porównania: Polska importuje gaz z FR (dane za 2018 r.) za kwotę 1,94 mld USD. Na marginesie uwaga: cieszy proces budowy infrastruktury uniezależniającej nas od dostaw gazu ze Wschodu, ale dla rosyjskiego budżetu znacznie ważniejsze jest utrzymanie rynku ropy w naszej części Europy.

    Nasz kraj płaci także pośrednio rocznie spore sumy sojusznikowi FR – Białorusi za tranzyt ropy ok 550 mln USD, a za tranzyt gazu ok. 105 mln USD (dane z 2018 r.).

    Można stwierdzić, że „pomoc” udzielana przez ZSRR swoim satelitom akurat w przypadku dostaw ropy i związana z tym rozbudowa infrastruktury rurociągowej oraz wsparcie udzielane dla określonych technologii w przemyśle rafineryjno-petrochemicznym w krajach RWPG to była inwestycja na przyszłość. Do 2013 r. niemal połowa eksportowanej rosyjskiej ropy transportowana była rurociągiem Przyjaźń. Przez zachodnią część rurociągu przepompowywało się do 70–80 milionów ton ropy rocznie. Ropa dostarczana tą drogą przetwarzana jest w rafineriach w Mozyrzu (Białoruś), Płocku (Polska), Schwedt (Niemcy) i Leuna (Niemcy).

    Kolejną pozycją, której eksport zasila budżet FR, a także prawdopodobnie budżety separatystycznych nielegalnych struktur DNR i LNR, jest węgiel kamienny. Polska zaimportowała tego surowca na kwotę ok 1 mld USD (dane za 2018 r.).

    Ropa naftowa narzędziem polityki

    Niemal zaraz po rozpadzie ZSRR część elit politycznych, zwłaszcza powiązanych z resortami siłowymi, zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej postrzegała jako katastrofę. Przed FR stanęło zadanie odbudowania strefy wpływu w przestrzeni poradzieckiej. Ważnym celem stało się niedopuszczenie krajów Europy Wschodniej do wstąpienia do UE i NATO. W katalogu metod uwzględniono między innymi użycie nacisku ekonomicznego i utrzymanie uzależnienia tych krajów od dostaw surowców energetycznych i rosyjskich rynków zbytu. Jak się okazało w 2008 i 2014 roku, Rosja nie cofnęła się przed środkami militarnymi.

    Państwa przestrzeni postradzieckiej przyjmowały różne strategie rozwoju i różnie próbowały układać swoje relacje z FR, a także ogólnie rozumianym Zachodem. W latach 90. XX w Ukraina, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia przyjęły zasadę wielowektorowości, co skończyło się dla Białorusi i Armenii wejściem w rosyjską strefę wpływów, a dla Ukrainy i Gruzji oddaleniem na czas nieznany dołączenia do państw Zachodu.

    Białoruś jest przykładem kraju, który próbował wyzyskać dobre stosunki polityczne z FR dla budowania swojej strategii rozwoju gospodarczego. Niższa od rynkowej cena ropy dostarczana Białorusi przez FR wstrzymywała potrzebne reformy rynkowe, pozwalała utrzymywać archaiczną gospodarkę białoruską, nie wymuszała także zmian w zarządzaniu samym białoruskim przemysłem przetwórstwa ropy. Polityka ścisłego sojuszu z FR nie uchroniła, jak się okazało, białoruskiej branży rafineryjnej od wstrząsów związanych z redukcją zniżek i rabatów na importowaną ropę z FR. Systemowa nieufność strony rosyjskiej do wszystkich partnerów, nawet tych blisko związanych z polityką FR, powodowała jednak próby trwałej politycznej integracji nawet tak wiernego i ideowego sojusznika, jakim jest Białoruś rządzona przez prezydenta Łukaszenkę. Białoruś musiała dostroić swoją politykę do rosyjskich oczekiwań. Obecnie w jej relacjach z FR obowiązuje nadal mechanizm zależności funkcjonujący w czasach RWPG między ZSRR a jego satelitami. Państwo staje przed dylematem, co dalej: bronić niezależności, czy też dać się wchłonąć przez większego partnera? Polska, choć jest dużym dostarczycielem dewiz dla FR i Białorusi, nie potrafi wykorzystać swojej pozycji dla realizacji własnych celów politycznych. Dla polskich polityków i menedżerów przedsiębiorstw naftowych przykład białoruski powinien być ważną lekcją.

    Państwa nadbałtyckie, przewidując zagrożenia dla swojej państwowości ze strony FR, od początku odzyskania niepodległości obrały wektor proatlantycki i proeuropejski. Zwieńczeniem ich starań było wstąpienie do Sojuszu Atlantyckiego i UE w 2004 r.

    W Gruzji od 2 do 23 listopada 2003 r. miała miejsce tzw. rewolucja róż. W następstwie sfałszowania wyborów prezydenckich (potwierdzonych w raporcie OBWE) przez popieranego przez Kreml prezydenta Eduarda Szewardnadze nastąpiły masowe protesty społeczne. Po zwycięstwie „rewolucji” nowo wybrane rządy deklarowały przestawienie wektora polityki zagranicznej na bardziej prozachodni.

    W 2004 r. wybuchły protesty na Ukrainie, nazwane „pomarańczową rewolucją”. Ich przyczyną także było sfałszowanie wyborów prezydenckich przez polityka powiązanego ze środowiskami prorosyjskimi. I w tym przypadku po dojściu do władzy nowego establishmentu politycznego i zorientowaniu ukraińskiej polityki na Zachód doszło do prób ekonomicznego uniezależnienia się od FR.

    Wielką przeszkodą w osiągnięciu celów nowych rządów w Gruzji i na Ukrainie stanowi uzależnienie tych państw od rosyjskiego rynku i rosyjskich surowców. Jako jeden ze sposobów rozwiązania tego problemu państwa te przyjęły zbudowanie obszarów biznesu niezwiązanych z rynkiem FR. Priorytetem stało się uniezależnienie od rosyjskiego sektora wydobywczego. Już w końcu lat 90. XX w. rozważano pomysły na dywersyfikację dostaw ropy naftowej i gazu w oparciu o złoża kaspijskie Azerbejdżanu i innych krajów regionu. Po 2004 r. projekty te znalazły się w agendzie działań politycznych. Tak powstały plany południowego korytarza transportowego EAKTR dla przesyłu ropy i White Stream dla gazu. Istotny element w budowie nowej architektury bezpieczeństwa energetycznego miał przypaść Polsce. Kontrakcja FR była natychmiastowa.

    Oddane pod kontrolę kapitału rosyjskiego rafinerie ropy naftowej na Ukrainie, wykorzystując swoją pozycję, podwyższyły ceny paliw na rynku ukraińskim. Spowodowało to kontrakcję władz ukraińskich – zniesienie cła na paliwa. Rynek ukraiński został zalany tanim importem produktów rafineryjnych z Białorusi i Rosji. Rosyjscy właściciele zawiesili produkcję paliw na Ukrainie, nie chcąc inwestować w modernizowanie ukraińskich rafinerii, skoro można zarabiać na sprzedaży importowanych paliw. Ukraina przestała się liczyć na rynku przetwarzania ropy naftowej.

    W 2008 r. FR zaatakowała Gruzję pod pretekstem obrony praw do samostanowienia „narodu osetyńskiego”. Została zakwestionowana suwerenność Gruzji nad ważnymi rurociągami biegnącymi przez ten kraj. Podjęto również działania zmierzające do odsunięcia zdecydowanie prozachodniej ekipy rządzącej i zamienienie jej na polityków uległych woli Kremla. Następstwem działań FR było zamrożenie inwestycji infrastrukturalnych na azymucie północ–południe, omijających FR w Europie Środkowo-Wschodniej.

    Przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w 2008 r. i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego zamroziły udział Polski w projekcie połączenia polskiej infrastruktury ropociągowej z rurociągami przechodzącymi przez Ukrainę, Gruzję i Azerbejdżan. Aneksja Krymu uniemożliwiła realizację projektu White Stream – połączenia złóż gazu w Azerbejdżanie podwodnym gazociągiem z Ukrainą. Proces uniezależnia się gospodarek tych państw od FR przebiegałby szybciej, gdyby udało się te projekty zrealizować.

    Odessa jednak została przez Ukrainę obroniona. Czy zatem zostanie zrealizowana w końcu inwestycja połączenia polskiej i ukraińskiej infrastruktury przesyłu ropy? Czas pokaże.

    Polska polityka dostaw surowców energetycznych jako ważny czynnik relacji z FR

    Polska po 1992 r. w swej doktrynie traktowała Federację Rosyjską jako państwo dążące do modelu demokracji liberalnej bez prostej kontynuacji ZSRR. Taki pogląd był także popularny wśród zachodnioeuropejskich elit politycznych. Państwu temu należało zatem pomagać gospodarczo i finansowo w budowaniu nowoczesnego demokratycznego państwa, a także wspierać włączanie rosyjskich przedsiębiorstw w wolnorynkowe mechanizmy i europejski obieg gospodarczy. Stąd chyba np. zgoda rządu polskiego w latach 2012–2013 na zakup przez biznes rosyjski dużego pakietu akcji strategicznego Przedsiębiorstwa Chemicznego Azoty z Tarnowa. Dopiero po czasie rząd Polski zorientował się w potencjalnym niebezpieczeństwie wejścia na rynek polski Acronu i Wiaczesława Kantora.

    Te rachuby na demokratyzację FR, zwłaszcza w okresie rządów Władimira Putina, okazały się błędne. Politycy rosyjscy, zwłaszcza mający związki z resortami siłowymi i bezpieczeństwa, niemal zaraz po powstaniu FR uznali kraje Europy Środkowej za obszar czasowo politycznie utracony na rzecz Zachodu, ale ważny dla pozyskiwania dewiz na modernizację państwa i koszty polityk w obszarze poradzieckim. Po dojściu Putina do władzy priorytetem była najpierw konsolidacja państwa, której efekty to krwawa wojna w Czeczenii, centralizacja władzy w regionach i proces rusyfikacji szkolnictwa w republikach. W późniejszych latach FR starała się przejąć kontrolę w przestrzeni poradzieckiej, a być może zamierzała w przyszłości odzyska wpływy w wybranych państwach Europy Środkowej. Za zagrożenie dla swoich interesów uznała nie tylko członkostwo krajów Europy Wschodniej w strukturach NATO i UE, ale także zbyt głęboką współpracę tych krajów np. z Polską, zwłaszcza w obszarze ropy, gazu i energii. Ropa naftowa stała się ważnym narzędziem rosyjskiej polityki wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Państwa, o których względy FR tymczasowo zabiegała, mogły liczyć na większe rabaty niż te niepoddające się jej oczekiwaniom. I tak preferencje dla Orlenu i Lotosu były mniejsze niż np. dla MOL czy OMV, mimo że te przetwarzały znacząco mniej rosyjskiej ropy. Jest paradoksem, że dawne ofiary ekspansji Imperium Rosyjskiego, a potem ZSRR, dziś współuczestniczą w odbudowie kraju, który przejął nie tylko imperialną doktrynę polityczną, ale stosuje nieakceptowalne metody realizacji swoich celów. Przez długi czas pozostawiona w Polsce infrastruktura rurociągowa służyła rosyjskim eksporterom. Już po rozpadzie ZSRR na przykład rurociągiem pomorskim była transportowana ropa rosyjska do Naftoportu w Gdańsku, z przeznaczeniem na eksport do krajów trzecich. W związku z rozbudową rosyjskiej infrastruktury terminali naftowych nad Bałtykiem, Naftoport przestał być eksporterom rosyjskim potrzebny. Wydaje się, że utrzymywany przez rosyjskie przedsiębiorstwa eksport ropy z wykorzystaniem Naftoportu miał także podłoże polityczne. Rynek ropy dał Kremlowi doskonałą okazję do ekonomicznego uzależnienia krajów Europy Środkowej. Jako potencjalne zagrożenie była postrzegana przede wszystkim aktywność Polski. Niestety polskie kolejne rządy po 1989 r. ignorowały ten problem. Polskie przedsiębiorstwa rafineryjne i petrochemiczne od lat 90. dokonywały kosztownych modernizacji mających na celu kontynuowanie przetwarzania zanieczyszczonej ropy z FR, by spełnić rosnące wymogi środowiskowe i jakościowe narzucane przez regulacje UE. Zaniedbywano przy tym restrukturyzację zwiększającą efektywność organizacji, a przez to zawężano możliwości dywersyfikacji w oparciu o wyższej jakości, ale i droższe gatunki ropy. Okazuje się, że zarobki pracowników w rafineriach niemieckich są 4 razy wyższe niż w płockiej, przy podobnych wynikach finansowych (np. w rafinerii Leuna). Pracownicy rafinerii włoskich zarabiają średnio o 50% więcej niż w Polsce. Widać wyraźnie, że bolesny proces restrukturyzacji nie został zakończony, ale zamrożony. Logika działań inwestycyjnych może podważać sens ekonomiczny dywersyfikacji w oparciu o ropę kaspijską. A przecież nie przypadkiem lekkie gatunki ropy kaspijskiej uzyskują wyższe ceny niż Ural. Ich przetwórstwo jest bowiem bardziej wydajne i tańsze.

    Utrzymywany dodatni dyferencjał URAL/Brent pozwalał przedsiębiorstwom naftowym z dawnego bloku wschodniego uzyskiwać korzystne wyniki finansowe mimo niższej efektywności niż konkurencji z krajów Europy Zachodniej. Rosji chodziło o zniechęcenie strony polskiej do zbyt szybkiej z punktu widzenia interesów FR realizacji projektów dywersyfikacji dostaw ropy naftowej z kierunków innych niż rosyjski, zwłaszcza z planowanym wykorzystaniem infrastruktury Euro-Azjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej (EAKTR). Rosja dążyła do odcięcia państw Europy Wschodniej od wpływów niezwiązanych z rynkiem rosyjskim, zwłaszcza w obszarze surowców energetycznych. Wykorzystała przy tym budowany jeszcze w czasach RWPG w sektorze naftowym system zależności.

    I tak polskie strategiczne Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych Przyjaźń SA (PERN) bez zleceń od rosyjskich kontrahentów musiałoby znacząco obniżyć swój wynik finansowy. To być może osłabiało determinację tej firmy, aby dokonać inwestycji pozwalającej tłoczyć niezależnie w obu kierunkach ropę nitkami ropociągu Przyjaźń, umożliwiając wysyłanie surowca rurociągiem pomorskim na wschód. Kiedy ujawnił się kryzys w stosunkach białorusko-rosyjskich z ropą w tle, okazało się, że PERN jest pozbawiony możliwości technicznych przesyłu ropy z Naftoportu na Białoruś bez naruszenia zobowiązań co do przesyłu ropy rosyjskiej na zachód. PERN wykazuje także bierną postawę, będąc jednym z wiodących akcjonariuszy spółki Sarmatia Sp z o.o., mającej wybudować oraz eksploatować brakującą infrastrukturę dla przesyłu ropy korytarzem transportowym EAKTR. Niewykluczone, iż jest to dyktowane strachem przed reakcją Rosji na projekty uważane przez nią za szkodliwe dla ich interesów.

    Podejmowane przez polskie rządy, zwłaszcza SLD-PSL (ale nie tylko), dyktowane podległością wyniesioną z czasów PRL próby zbliżenia do FR i rezygnacji z działań, które byłyby źle odebrane na Kremlu, w nadziei na lepsze warunki importu ropy i gazu (zwykle uzyskiwane na krótko), spowodowały konsekwencje ekonomiczne i polityczne, kładące się cieniem na lata. I tak budowa gazociągu Jamal w 1993 r. została uznana przez prezydenta Ukrainy za wbicie noża w plecy jego krajowi. Nie przeszkodziło to jednak kolejnym polskim rządom doprowadzić do realizacji tej inwestycji na warunkach stawiających pod znakiem zapytania jej sens ekonomiczny dla Polski. FR wkrótce zaczęła stawiać kolejne żądania. Oczekiwała, by Polska uczestniczyła w działaniach zaciskających pętlę wokół Ukrainy (druga nitka gazociągu Jamal czy tzw. pieremyczka). Na szczęście strona polska tym razem nie dała się wykorzystać przeciw Ukrainie. FR podniosła w międzyczasie ceny gazu dla Polski do poziomu wyższego niż dla Niemców.

    Rozpoczęła także 29 sierpnia 2006 r. projekt North Stream, służący do ominięcia „krnąbrnych” krajów Europy Środkowo-Wschodniej i bezpośredniego wejścia na rynki zachodnie, a odcinający przy okazji dotychczasowe źródła dochodów przede wszystkim Ukrainie i Białorusi. Udział podmiotów zachodnioeuropejskich mógł sprawiać wrażenie, że Zachód milcząco zaakceptował podział UE w kontekście Europy Środkowej.

    Kolejne rządy SLD PSL w latach 2001–2004 r. znów starały się budować naszą politykę surowcową w orientacji na FR. Temu służyła decyzja o odstąpieniu od budowy gazociągu z Morza Północnego do Polski, podjęta przez premiera Leszka Millera czy utrudnianie przez ministra skarbu w tym samym rządzie próby przejęcia przez Orlen rafinerii Leuna w Saksonii i zdobycia przyczółka sprzedaży detalicznej w Niemczech. Kiedy jednak doszło do zmiany rządu w wyniku afery korupcyjnej Lwa R. w 2004 r., Orlenowi udało się kupić udziały w czeskim Unipetrolu.

    Po dojściu do władzy w 2004 r. koalicji pod przewodnictwem PiS i wyborach prezydenckich wygranych przez Lecha Kaczyńskiego zintensyfikowano kontakty z krajami Europy Wschodniej. Polska polityka wschodnia zaczęła wchodzić na tor kolizyjny z celami FR. Przestrzeń poradziecka miała być bowiem w opinii rosyjskiej ich wyłączną strefą wpływów.

    Pod wpływem polityków Orlen przejął ważne, ale kontrowersyjne aktywa – rafinerię w Możejkach. Tym samym polskie przedsiębiorstwo weszło w przestrzeń postradziecką. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, jak ważna to była inwestycja, w dalszym ciągu nie w pełni wykorzystana. Rządy PO-PSL to kolejna próba zbliżenia z FR, zakończona w 2014 r. utratą złudzeń co do zamiarów Kremla wobec naszej części Europy. Polski rząd opowiedział się po stronie Rewolucji Godności, co zakończyło reset z FR.

    W związku z chwiejną polityką kolejnych polskich rządów nie dziwi, iż Orlen nie podjął skutecznej próby przejęcia sieci stacji benzynowych zarządzanych przez Łukoil w krajach nadbałtyckich czy zbudowania znaczącej konkurencji na tym rynku, posiadając przecież jedyną rafinerię w tym regionie. Nawet w 2019 r., czyli po kryzysie związanym z zanieczyszczoną ropą rosyjską, Orlen starał się unikać działań mogących szkodzić rosyjskim interesom. Nie przystąpił do przetargu o udziały w rurociągu gruzińskim i złożach azerskich, kiedy pojawiała się taka możliwość. Oddał przy tym pole swojemu węgierskiemu konkurentowi MOL. Jako reakcja na działania rosyjskie powstała inicjatywa polsko-szwedzka powołania Partnerstwa Wschodniego. Niestety, bez wypełnienia jej treścią ekonomiczną zawisła w powietrzu.

    Można powiedzieć, że polska branża naftowa spełnia minimum oczekiwań FR, wśród których priorytetem jest ograniczenie możliwości pozyskiwania przychodów przez państwa uważane za jej wyłączną strefę wpływów, czyli Ukrainę i Gruzję. Krok w kierunku budowy gospodarczego tzw. Międzymorza nie został wykonany.

    Polityka FR polegającą na faworyzowaniu jednych krajów i grup biznesu kosztem innych wbijała klin w ich współpracę. I tak rząd Węgier blokował wybudowanie łącznika zwiększającego możliwości wykorzystania chorwackich terminali naftowych dla przesyłu ropy do czeskich rafinerii południową nitką rurociągu Przyjaźń. Rafineria w Kralupach musi być zaopatrywana w ropę azerską przez obciążony system rurociągów TAL-IKL, biegnących z włoskiego Triestu przez Niemcy i Austrię. Słowacja także z rezerwą odnosiła się do tych planów, z uwagi na korzyści ze strony rosyjskich podmiotów wykorzystujących gazociągi i ropociągi dla tłoczenia surowca przez ten kraj. Także możliwość wykorzystania jej części rurociągu Przyjaźń dla dostarczania ropy azerskiej do czeskich rafinerii z terminalu w Odessie napotykała trudności. W 2019 r. zanotowano pewien postęp w wykorzystaniu rurociągu JANAF, który zaczyna swój bieg z chorwackiego terminala Omišalj, co stworzyło alternatywę dla pozostałych dróg dostaw ropy do Czech.

    Wydaje się, że rosnące potrzeby finansowe budżetu FR i spadające ceny ropy na rynkach światowych będą z czasem wymuszały usztywnienie polityki cenowej i podnoszenie cen krajom zaniedbującym rozwój infrastruktury umożliwiającej dywersyfikację dostaw surowca. Mimo ewidentnych działań rosyjskich, do dziś problem dywersyfikacji dostaw ropy nie jest traktowany przez decydentów jako ważny komponent polityki bezpieczeństwa całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Polska będzie bezpieczna tylko wtedy, gdy bezpieczny będzie cały region Europy Środkowo-Wschodniej. FR uważnie przygląda się polskiej polityce i stara się odciągać jej uwagę od tej części Europy.

    Polskie przedsiębiorstwa naftowe w polskiej polityce wschodniej

    Polsce brakuje polityki wschodniej zintegrowanej z planami zakupowymi i inwestycyjnymi polskich przedsiębiorstw naftowych, co skutkuje niewykorzystaniem synergii współpracy na styku państwo – przedsiębiorstwa naftowe. Brak zaś zdecydowane postawy w stosunku do działań FR ma konsekwencje w postaci niedostosowanego do realiów systemu rozliczania pracy managementu polskich spółek naftowych i pozostałych spółek giełdowych. Niestety branża naftowa nie działa w otoczeniu rynkowym. Trzeba uwzględniać szczególną pozycję FR na rynku ropy i rezultaty działań tego państwa w bezpośrednim otoczeniu Polski. Na ocenę pracy polskich menedżerów powinny wpływać, prócz zysku rocznego przedsiębiorstwa netto, wskaźniki mierzące wzrost wartości przedsiębiorstwa w długim horyzoncie czasowym i bezpieczeństwo energetyczne nie tylko kraju, ale także państw regionu. Polska polityka dywersyfikacji nie powinna kierować się głównie ceną, ale także potencjalnymi skutkami politycznymi wyboru kierunku dostaw.

    Utrzymanie prozachodniego kierunku politycznego w krajach Europy Wschodniej zależy także od aktywności Polski w regionie, a ta będzie tym skuteczniejsza, im więcej będzie elit politycznych i gospodarczych związanych z rynkiem polskim, a nie rosyjskim.

    Podczas krótkiej kadencji prezydenta Lecha Kaczyńskiego sformułowano spójny i długofalowy plan wykorzystania południowego korytarza przesyłu ropy EAKTR dla dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do rafinerii Europy Środkowej. Do Polski należało wybudowanie brakującej infrastruktury łączącej rurociągi polskie z ukraińskim Odessa–Brody. Kierując się dobrze pojętą zasadą win-win, powołano do życia spółkę Sarmacja, w której udziały objęły: Azerbejdżan, Gruzja, Litwa, Polska i Ukraina. Ten ambitny plan prezydenta Kaczyńskiego przełożyłby się na korzyści polityczne, wzrost wartości polskich przedsiębiorstw i możliwości inwestycyjne w krajach regionu. Dokończenie budowy korytarza przesyłu ropy między Morzami: Kaspijskim, Czarnym i Bałtyckim i jego eksploatacja jest zatem kluczowe dla naszej pozycji politycznej. Ustabilizuje i wzmocni proatlantycki i proeuropejski kierunek państw Europy Wschodniej. Da możliwości wypełnienia deficytów produkcyjnych na Ukrainie polskim przedsiębiorstwom rafineryjnym i petrochemicznym. Na Ukrainie jest miejsce na nowoczesną rafinerię i petrochemię, oparte na ropie z basenu Morza Kaspijskiego. Orlen stałby się wówczas jednym z ważniejszych inwestorów w Europie Wschodniej. Powstałaby elita polityczno-gospodarcza związana z rynkiem polskim, a nie rosyjskim.

    FR powinna zaakceptować swobodny wybór drogi rozwoju krajów Europy Wschodniej. Więcej otwartości ze strony Federacji Rosyjskiej w tym obszarze to większe otwarcie dla naszych produktów, więcej naszego rynku dla rosyjskich surowców. Polska polityka musi dążyć do obniżania chronicznych deficytów w handlu z FR. Odpowiada za nie w głównej mierze import ropy i produktów ropopochodnych. Przy obecnych stosunkach polsko-rosyjskich i możliwościach naszych przedsiębiorstw przetwarzających ropę, należy postulować maksymalny import ze złóż rosyjskich na poziomie 25% potrzeb. 30% można zaspokajać dostawami przez terminal w Gdańsku, 3 % z kierunku Morza Czarnego i 15% z Adriatyku. Udział ropy z FR musi być nie tyle funkcją ceny, co gotowości tego kraju do pokojowej, wzajemnie korzystnej współpracy z wszystkimi krajami regionu.

    W krótkim i średnim horyzoncie czasowym można jednak spodziewać się strat związanych z kontrakcją Kremla. PERN musi się liczyć z brakiem wpływów z kierunku wschodniego i nie budować długookresowych strategii w oparciu o nadzieje na transport rosyjskiego surowca do Niemiec. Rosja będzie bowiem kontynuować politykę dywersyfikacji kierunków dostaw na Zachód, okrążania Polski i jej marginalizacji jako kraju tranzytowego dla rosyjskiej ropy. Znaczące zmniejszenie wartości dostaw z FR, choć może być dotkliwe finansowo, spowoduje, że mniej polskich pieniędzy będzie trafiać do budżetu FR i nie będzie ona finansować polityk wymuszających na polskim rządzie ciągłego zwiększania wydatków na obronę. Wspomniano już wcześniej, iż kraje leżące bliżej FR i mające z nią dłuższą granicę płacą na obronę procentowo w stosunku do swojego PKB więcej niż kraje położone dalej od FR. I tak w 2020 r. zamierzają na obronność przeznaczyć: Niemcy 1,37% PKB, Polska 2,1% PKB, a Ukraina 5,45% PKB, z czego 3% na Ministerstwo Obrony, a 2,45% na bezpieczeństwo (np. Gwardia Narodowa). To, co pozornie zyskują polskie przedsiębiorstwa naftowe i polski kierowca, traci polski podatnik na wielomiliardowe, konieczne w obecnej sytuacji międzynarodowej wydatki obronne.

    Najwyższy czas zrozumieć, że niepodległość to inwestycja, którą trudno oceniać miarą doraźnych korzyści finansowych. W długim horyzoncie czasowym zyskują państwa budujące swoją siłę gospodarczą na komponencie wiedzy i innowacji, a nie uprzejmościach świadczonych rządom, zwłaszcza tym działającym w złej wierze. Ich przedsiębiorstwa także. Pamiętajmy, że szacunek i zaufanie to dobra cenne tak w kontekście państw, jak i podmiotów gospodarczych. Polityka wielowektorowości, ciągłych zmian koncepcji, jest ślepą uliczką. Przez partnerów z krajów Partnerstwa Wschodniego i naszych sojuszników z NATO musimy być odbierani jako kraj odpowiedzialny i wiarygodny.

    Na zakończenie trzeba sobie jasno powiedzieć, że wolność i niezawisłość są wartościami, których nie można wymieniać nawet na najtańsze paliwo.

    Mariusz Patey
    Mariusz Patey
    Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta specjalizujący się problematyce ekonomii Międzymorza, bezpieczeństwa energetycznego. Były doradca wojewody lubuskiego, były członek rad nadzorczych spółek prawa handlowego związanych z transportem, rozwiązaniami IT dla transportu.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja