Wygląda na to, że to jednak ukraińska rakieta obronna spadła w Polsce (przez przypadek). Taka jest wersja oficjalna naszego największego sojusznika. A to, w sferze polityki, a w takiej chcemy się poruszać, oznacza więcej niż fakty.
Oczywiście prezydent Ukrainy chciałby inaczej. Już parę godzin po eksplozji oskarżył Rosję o celowy atak na Polskę – członka NATO. Nie dziwimy się. Wciągnięcie do wojny jakiegokolwiek państwa będącego w NATO, a Polska aż się prosi, leży w żywotnym interesie Ukrainy. To zwiększa jej szanse na zwycięstwo.
Jednak eskalacja konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, przy całej sympatii i poparcia dla Ukrainy, może się łatwo przekształcić w III Wojnę Światową. Naszym jastrzębiom, oj działo się wczoraj wieczorem na FB, wydaje się to optymalne. Ale doświadczenia dwóch poprzednich wojen światowych dowodzą, że korzystny wynik wcale nie jest pewny.
Ukraina nie ma nic do stracenia, może tylko zyskać, jak zyskała na I Wojnie Polska, odzyskując szczęśliwie niepodległość. Co jednak przyniosła nam I wojna, to odebrała II. Czy III w takim razie musi się skończyć upadkiem Rosji, Chin i naszym panowaniem od morza do morza? Nikt nam tego nie zagwarantuje. Tym bardziej, że zmienił się świat.
Obecna rzeczywistość odbiega od tej z 1. i 2. Wojny. Rosjanie jako ostatni tego nie zrozumieli, dlatego przegrali już na samym początku. Przegrali propagandowo do tego stopnia, że grozi im krańcowe osamotnienie. Nikt nie chce popierać zbrodniarzy, nie narażając się na odium współsprawstwa.
Wejście bezpośrednie NATO do obecnej wojny byłoby ogromnym błędem. Co najmniej na miarę błędu Napoleona i Hitlera. Po doświadczeniach w Iraku i Afganistanie, na pewno na taki krok nie zdecydują się Amerykanie. Takiej wojny nie dałoby się szybko i tanio wygrać. Przyniosłaby tylko odbudowę morale Rosjan, które obecnie grawituje w okolicy dna. I pomoc dla napadniętego narodu rosyjskiego ze strony Chin i Iranu.
Jeżeli chcemy skutecznie pokonać Rosję, to musimy uzbroić się w cierpliwość. Zbudować szeroką koalicję światową w reakcji na niedopuszczalne zbrodnie rosyjskie. Wykończyć Rosję gospodarczo i spowodować bunt Rosjan i podbitych kiedyś przez nich narodów Kaukazu i Azji.
To jedyny sposób na zwycięstwo nieutopione w morzu również naszej krwi, bez gwarancji rzeczywistego zwycięstwa. Czego świadomi powinniśmy już być po roku 1945.
Bartosz Jasiński