Tylko starym ekonomistom, którzy już niczego nie rozumieją, wydaje się to niemożliwe. Tymczasem, po niedawnym zdziwieniu Jarosława Kaczyńskiego, że dosypywanie pieniędzy nie wpływa na obniżenie inflacji, głos zabrał nasz premier. I uroczyście zapewnił, że rząd da radę – w odróżnieniu od tych nieudaczników z PO.
Zatem rośnie nam pensja minimalna z 3010 zł brutto (=2360 na rękę) na 3600 zł brutto (=2780 zł na rękę). To więcej niż początkowo zamierzano – przecież nie pamiętamy już zapowiedzi Kaczyńskiego sprzed lat o 4000 zł brutto – ale to wina inflacji, którą rząd musi wyprzedzić.
Brawo rząd! Brawo premier Morawiecki! Brawo Wy!
Nie rozumiem, kolejny raz, tego jednego. Dlaczego polski rząd podnosząc pensje pracownikom najmniej zarabiającym, z kieszeni zatrudniających ich przedsiębiorców, pobiera dodatkowy haracz dla siebie?
Dlaczego skutkami obecnej sytuacji dodatkowo obciąża się przedsiębiorców? Przecież oni ani nie wywołali inflacji, przepraszam: putinflacji, ani tym bardziej wojny na Ukrainie.
Z prostego liczenia podwyżki brutto i netto (420 netto do 590 brutto) wynika, że operacja ta przyniesie rządowi 170 zł miesięcznie od jednego wynagrodzenia pracownika najmniej zarabiającego. Zatem 170 zł x 12 m-cy x 3 mln pracowników = 6 mld 120 mln złotych za rok 2023. Dodatkowe 6 120 mln, bo pamiętajmy o tym, że haracz płacony państwu przez przedsiębiorcę, od każdego zatrudnionego pracownika, jest stałą polskiego systemu zatrudnienia.
Ten koszt ponoszony przez przedsiębiorców – 2-krotnie wyższy niż w Niemczech i 4-krotnie wyższy niż w Wielkiej Brytanii – jest największą deformacją strukturalną narzuconą polskiemu rynkowi pracy. Deformacją hamującą rozwój polskiego biznesu i rozwój polskiego państwa.
Chociaż dawno nie było w Polsce powodzi, to przypomnę. Są dwa sposoby walki z zagrożeniem.
- Możemy sypać coraz wyższe wały ochronne, ponosząc przy tym ogromne koszty i ryzyko przecieków.
- Możemy pogłębiać koryto rzeki, zarabiając dodatkowo na wydobywanym piasku.
Polski rząd zdecydowanie wybiera 1. sposób, jakby to był sposób najlepszy i jedyny. Nie przejmując się tym, że woda w rzece stale się podnosi. Wygłaszając ustami Mateusza Morawieckiego dyrdymały o poziomie płac za PO. Przy czym nasz premier ani słowem nie wspomina o ówczesnych i obecnych kosztach przeżycia. I o milionach Polaków wyeksportowanych przez rząd PO, które jednak nie wróciły za obecnego najlepszego rządu w Polsce i na świecie.
Na koniec, aby uniknąć niesłusznych zarzutów, jestem za tym, żeby było nam wszystkim młodo, pięknie i bogato. I zostawało w portfelu coraz więcej po każdym miesiącu zarobków i wydatków😊
Bartosz Jasiński