Obecna rozgrywka polega na tym, że kacapy usiłują wprowadzić radziecką demokrację na Ukrainie, strzelając do ludności, a szkopy dostarczają broniącej się Ukrainie zardzewiałe pociski i niezwykle praktyczne hełmy
Pewien komediant nieoczekiwanie stał się opatrznościowym mężem stanu dla swojego państwa, a pewien gangster na czele mocarstwa(?) okazał się przebierańcem, pozującym na nieomylnego dyktatora, zdolnego rozpętać wojnę atomową.
Obronę pozostawmy tym, którzy się na tym znają. Pozostali mogliby jednak zajmować się sprawami dotychczas niezałatwionymi, takimi jak na przykład zastąpienie zmurszałej „elitarnej” kasty w kulturze.
Historia lubi się powtarzać – dranie dorywają się do władzy nie tylko w USA, ale i w Europie, a durnie im przyklaskują. To bardzo niebezpieczna symbioza.
Na razie w myśl istniejącego jeszcze prawa „wszystko, co nie zakazane, jest dozwolone”. Trzeba zatem zakazać wszelkiej indywidualnej inicjatywy, zostawiając tylko wyjątki dla wyjątkowych ludzi, którym będzie wolno wszystko.