Wiceminister MSZ RP, Łukasz Jasina, zaapelował do prezydenta Ukrainy o przeprosiny za zbrodnie OUN-UPA na Wołyniu. Czy ten apel ma sens, właśnie teraz?
Istnieją ogromne różnice w interpretacji faktów historycznych dotyczących okresu IIWŚ pomiędzy historykami polskimi i ukraińskimi. Funkcjonują również odrębne historiozofie. Czy dojdzie do ustalenia stanowisk, czas pokaże.
Jednak wszystkie spory dotyczące historii nie mogą przesłonić współczesnych zagrożeń dla Polski, a te płyną z Moskwy, a nie z Kijowa.
Gdy Ukraina walczy desperacko z agresją Kremla, polska dyplomacja powinna być szczególnie wrażliwa i nie eksponować tego co dzieli, ale to co łączy.
Sprawy trudne powinniśmy omawiać w kuluarach, a nie dyskutować ze stroną ukraińską za pośrednictwem mediów. Prezydent Ukrainy już raz ( 8 lipca 2016) wyraził wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy doznali krzywd podczas ludobójczych akcji UPA na Wołyniu.
Przypomnijmy też, że Ukraina nie jest formalnie przedłużeniem państwowości państwa OUN powołanego we Lwowie w lipcu 1941 i trwającego ledwie parę dni. Ukraina de iure jest kontynuacją USSR, z którą OUN walczyła. A w sensie symbolicznym kontynuacją URL, która miała do OUN stosunek krytyczny praktycznie do końca wojny.
Pomoc Ukrainie nie powinna być obłożona jakimiś warunkami, bowiem w polskim interesie jest wygrana Ukrainy i powstrzymanie agresji Kremla, oraz utrzymanie prozachodniego kursu ukraińskiej polityki.
Nawet gdyby po wojnie nie doszło do aktu „przeproszenia” za Wołyń, nie było kontraktów na odbudowę Ukrainy ( tu należy zauważyć , że płatnikami będą USA i UE, a nie Polska, a to płatnicy postawią warunki), to bezpieczeństwo Polski będzie większe w przypadku zwycięstwa Ukrainy, a nie Rosji.
A w sprawach gospodarczych?
Polska nie powinna blokować ukraińskiego eksportu w imię grupowych interesów grup producentów pszenicy czy owoców miękkich. Poddanie się kłamliwym narracjom o niezdrowym ziarnie ukraińskim, czy trujących owocach, szkodzi nie tylko polskim konsumentom, którzy będą więcej płacić za żywność, ale też dobrze rozwijającemu się przemysłowi przetwórczemu. To porażka polskiego rządu i sukces Moskwy.
Przeciw zamykaniu granic dla importu, zwłaszcza surowców potrzebnych rozwojowi przetwórstwa, protestował Adam Heydel, ekonomista i działacz przedwojennego Stronnictwa Narodowego, którego trudno podejrzewać o chęć szkodzenia Polsce czy polskim producentom.
Polska od dawna uzyskuje duże nadwyżki eksportu nad importem w handlu z Ukrainą (3,6 mln euro tylko za rok 2022). Źle by się stało, gdybyśmy rozpoczęli wojnę handlową z dramatycznie obciążonym kosztami wojennymi państwem.
Bezpieczeństwo żywnościowe Polski można zapewnić w inny sposób. Powinniśmy zastosować wsparcie finansowe dla utrzymania potencjału produkcyjnego, zapewniającego bezpieczeństwo żywnościowe, przy jednoczesnym otwarciu się na import. Dałoby to możliwość wykorzystania obecnie niskich cen zbóż dla rozwoju przetwórstwa i skorzystania z możliwości zysku, gdy ceny na rynkach światowych wzrosną.
Inwestujmy w infrastrukturę transportową, w przepustowość polskich portów, w magazyny i silosy zdolne do magazynowania nadwyżek żywności. Po siedmiu latach tłustych przyjdzie siedem lat chudych. Bądźmy gotowi na klęski urodzaju i nieurodzaju na świecie.
Mariusz Patey