back to top
More

    4 miesiące po śmierci Wandy Półtawskiej

    Strona głównaOpinie4 miesiące po śmierci Wandy Półtawskiej

    Polecamy w dziale

    Czy projekt CPK ma szansę na realizację? 

    Podyskutujmy o CPK. Połączenie kilku lotnisk, aglomeracji warszawskiej i "lotniczych" ośrodków miejskich szybkimi kolejami i drogami, pozwoliłoby na powstanie CPK z tymi lotniskami w roli jego terminali.

    Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg!

    Po decyzji Sejmu o dalszych pracach o zabijaniu dzieci i wyjaśnieniach M. Morawieckiego, że "przez pomyłkę zagłosował przeciw", zapytajmy: jak ma na imię Twój bóg?, bo nasz Bóg mówi: Nie zabijaj!

    Żydowskie ludobójstwo

    Poniedziałkowa śmierć Polaka, cywilnego wolontariusza zabitego przez żołnierzy Izraela, przypomniała nam, co dzieje się od kilku miesięcy w Izraelu. A dzieje się ludobójstwo na miarę holokaustu - eksterminacja miejscowej ludności.

    Jezus zwyciężył

    Jezus zwyciężył - Jednego Serca Jednego Ducha 2014
    Jednego z najmocniejszych przeżyć doznałem, gdy zobaczyłem spaloną Wandę Półtawską w lesie. Było to w czasie powstawania „Deklaracji Wiary”. Drugie moje przerażające doświadczenie życiowe to jej pogrzeb i jej grób 4 m-ce później.

    Miałem sen. Na drewnianych krzesłach, gdzieś na korytarzu, jak dobrzy znajomi siedzieli obok siebie Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Podszedłem i aby dostosować się wzrostem, klęknąłem przed nimi. Zwróciłem się do Tuska: Czy Polska utraci suwerenność? Ten wskazał, że ja mu kiedyś zarzucałem w „Der Spigel”, że jest za miękki i dlatego teraz jest twardy… Nie dokończył mówić, bo w zdanie wszedł mu Jarosław Kaczyński, który niemal ze łzami w oczach stwierdził, że go zdradziłem. Sen urwał się. Obudziłem się bez możliwości wyjaśnienia, jednak po porannej Eucharystii postanowiłem wyjaśnić, dlaczego klęknąłem przed nimi i dlaczego pierwsze pytanie skierowałem do obecnego Premiera Polski, na którego przeciwnicy mówią ruda wrona.  

    Pamiętam wiele snów, niektóre są wręcz prorocze. Tak było, gdy przyśnił mi się Prezydent Andrzej Duda, który chciał spotkać się z dr Wandą Półtawską. Po nim napisałem list do obecnego prezydenta i zaproponowałem, aby dr Wandę Półtawską odznaczyć Orderem Orła Białego. Tak też się stało. Order Orła Białego był przy trumnie Pani Wandy … zamiast mnie. 

    Jednego z najmocniejszych przeżyć doznałem, gdy zobaczyłem spaloną Panią Wandę w lesie. Powiedziała, że to było dla niej. Było to w czasie powstawania „Deklaracji Wiary”. Sztab akcji był w naszym domu. Drugie przerażające doświadczenie to jej pogrzeb. Ostatnia transmisja TVP przed odcięciem sygnału i ostatnie brawurowe przemówienie Prezydenta RP nad Jej trumną. Dla wielu była to najlepsza jego mowa w czasie sprawowania urzędu. Po śmierci dr Półtawskiej w Polsce wiele się zmieniło.

    Uroczystość pogrzebową obserwowałem z zaplecza kościoła Mariackiego w Krakowie. Przybyłem na nią, na zaproszenie, parę godzin wcześniej. Chciałem dostać się bez problemu przed trumnę Pani Wandy. Chciałem być blisko. Zmarła uratowała mi życie i nauczyła mnie jak żyć. 

    Z upływem kolejnych godzin, wraz z pojawianiem się osób, które przez 10 lat spotykałem w otoczeniu dr Półtawskiej, ogarniało mnie coraz większe przerażenie. W pewnym momencie ochrona Prezydenta i całe otoczenie kazało mi odejść, bo zabrakło krzeseł. Przed ołtarzem zasiadła polityczna śmietanka Prawa i Sprawiedliwości, wiele ważnych gości. Zobaczyłem piekło. Nie takie rysowane czerwonymi kredkami, z kotłami i diabłami, ale piekło, które obrazuje 7 grzechów głównych.  PYCHA ludzka objawiła się w niespotykanej dotąd dla mnie skali.

    Minęły cztery miesiące od pogrzebu. Pewien człowiek poszedł na grób dr Półtawskiej, pomodlił się, a potem przesłał mi relację. W miejscu, w którym stał Prezydent i wojsko, dziś jest sterta śmieci po wieńcach i kwiatach. Przez cztery miesiące nie pojawił się nikt. Nie znalazła się jedna osoba, z tych wszystkich pchających się przed ołtarz i trumnę, aby pójść na grób i posprzątać. Czy tyle jest warte ludzkie życie, co ten zapomniany grób? 

    Jak powiedział, Wanda Półtawska poświęciła swoje życie dla obrony wartości i życia, a zaraz po jej śmierci prezydent podpisał ustawę In Vitro. Została sama. Zapomniana przez wszystkich, którzy na pogrzebie pchali się przed kamery. Teraz nie było nikogo. Doświadczenie absolutnej samotności. Ta samotność towarzyszyła Wandzie Półtawskiej przez całe życie. Również teraz, po śmierci. To była cena, jaką płaciła za wartości, których broniła. Cierpienie i samotność.

    Znajomy, któremu pokazałem zdjęcia grobu, był tak samo wstrząśnięty tym widokiem, jak ja. Obaj wiedzieliśmy, czym dla Wandy Półtawskiej był porządek. Dla niej, która dzień zaczynała od sprzątania. Od porządkowania swojego życia, życia swoich podopiecznych i narodu. 

    Z przepychu kościoła Mariackiego, złota, notabli, TVP, wszystkiego co bogate, pozostał  śmietnik. Ten obraz nim wstrząsnął. Poszedł posprzątać grób. W pewnym momencie, bo ma swoje lata, zabrakło mu sił. Zwrócił się do Pani Wandy, by przysłała mu aniołów do pomocy. Po chwili zjawiła się dwójka młodych ludzi. 

    Już wcześniej chcieli posprzątać grób, ale nie mieli śmiałości. Wspólnie uporządkowali nagrobek. W nagrodę dwójka aniołów dostała zniszczony już portret Pani Wandy. Ten sam portret, który parę miesięcy temu stał przed trumną Pani Wandy, a potem był w internecie, na profilach społecznościowych polityków Prawa i Sprawiedliwości i na pierwszych stronach gazet.

    W momencie pogrzebu Pani Wandy podpisałem umowę z TVP na emisję filmu „Jeden Pokój”, w którym między innymi jednoznacznie mówiła o in vitro i o życiu. Kilka dni przed tym, zanim Prezydent podpisał ustawę wspierającą in vitro, TVP (jeszcze PiS) wypowiedziała mi umowę, zasłaniając się warunkami technicznymi. Wszystko to, co głosił Jan Paweł II i powtarzała dr Wanda Półtawska, wylądowało na śmietniku. 

    Przy boku dr Półtawskiej mogłem obserwować, czym jest miłość bliźniego i jaka jest rzeczywista kondycja człowieka. Może to brzmi prosto, ale tak jest i to zresztą wynikało z pontyfikatu Jana Pawła II. Fakt, że solidarność to jest coś, co robimy razem dla wspólnego dobra, a nie jeden przeciwko drugiemu. 

    Dziś jesteśmy sierotami, brakuje nam autorytetów, a na świeczniku stawia się tych, co nie uznają prawa. W modzie jest nijakość. W modzie jest ludzkie ego, na którym się buduje. Ludzkie EGO, które nazywa się polityką. Dziś sprawuje rządy ludzka pycha i każdy, kto pretenduje do reprezentowania ludzi, zaczyna zawsze od siebie. Jaki tu jest wybór?

    Miłość bliźniego, to przykazanie prowadziło Jana Pawła II i tego uczył dr Wandę Półtawską, która doświadczyła nieludzkiego cierpienia w obozie koncentracyjnym. Czy wybaczyła swoim oprawcom? Łatwo się pisze i łatwo się mówi. Łatwo się przywołuje cudze życie i na nim buduje politykę, gdy jest przydatne. Ale jak trudno jest to wszystko wprowadzać w swoje życie. Trzeba się unieść w górę, wznieść bardzo wysoko i sprawdzić czy jest się orłem, czy nie. Jak wysoko potrafię się wznieść ponad własne ego, własny interes. Tylko tak człowiek staje się orłem. Inaczej to tylko walka o zysk.  

    Dlatego jeszcze raz przyklękam i powtarzam pytanie ze snu: czy Polska straci suwerenność? Czy ludzie, którzy sprawują władzę, potrafią wznieść się wyżej własnego EGO i zjednoczyć się dla Polski? Czy znajdzie się ktoś odważny, kto potrafi poza swoimi interesami, odpowiedzieć na pytanie ze snu każdego Polaka: czy Polska kolejny raz straci suwerenność? 

    Czy Premier Donald Tusk odpowie na to pytanie? 

    Paweł Zastrzeżyński

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja