Szanowni Państwo!
To, że rodzimy komuch porównuje Polskę do krnąbrnego bachora, którego Unia Europejska wystawi za drzwi, nikogo już nie dziwi. Perfidni zdrajcy wszelkiej maści „tak już mają”.
Nasz rząd deklaruje przywracanie Polsce godności oraz suwerenności. W kraju pochyla się nad maluczkimi i chwała mu za to. Problem zaczyna się w rozeznaniu kto się do tych „maluczkich” zalicza. Okazuje się bowiem, że mogą nimi być ludzie w sile wieku, sprawni fizycznie, umysłowo i nawet legalnie zatrudnieni. Pracownicy handlu znaleźli się pod specjalnym troskliwym nadzorem „Solidarności”, która próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jako związek zawodowy ma ambicje zapewnienia swoim członkom nie tyle maksymalnego zarobku za minimalny wysiłek, ile w ogóle odsunięcie od wszelkiego wysiłku w niedziele.
Człowieka odpowiedzialnego nie trzeba wyręczać w podejmowaniu decyzji. Mógłby sam wybierać, czy chce pracować w niedzielę za odpowiednio wyższą stawkę, czy woli odpoczywać. Przedsiębiorca mógłby samodzielnie skalkulować, czy opłaca mu się sklep otwierać w niedziele, czy nie, a klient czy zrobić zakupy, czy nie ruszać się z kanapy przez cały dzień. Do tego nie potrzebny żaden „okrągły stół”, który mógłby jednak przypominać kwadraturę okrągłego stołu.
Zniewolenie polega na mnożeniu, wdrażaniu, a później przestrzeganiu procedur, które rozrastają się jak grzyby po deszczu. Tylko patrzeć, jak zakaże się aptekarzom działalności w niedzielę. A co? Czym farmaceuta gorszy od zwykłego kasjera?
Czy aby nie zapomniano tu o tak cennej mniejszości w naszym społeczeństwie, jaką są alkoholicy? Co z ich prawami? Czy są zawieszane na niedziele?
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd