Od września ubiegłego roku informuję Was o coraz gorszym stanie polskich finansów publicznych. Drastycznie rosną potrzeby pożyczkowe brutto sektora finansów publicznych.
Rząd podnosi podatki i gotowy jest na coraz większe ustępstwa wobec Unii Europejskiej, żeby tylko otrzymać tańsze pożyczki.
Co prawda przedstawiciele rządu zapewniają, że finanse publiczne są w dobrym stanie, jednak w przestrzeni publicznej pojawiają się opinie ekonomistów, że obecne problemy z finansowaniem deficytu sektora finansów publicznych mają już charakter strukturalny.
W ubiegłym tygodniu, w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie zorganizowano debatę: „Granice ekspansji fiskalnej w Polsce”. Uczestniczący w niej paneliści, cieszący się dużym szacunkiem nie tylko w Polsce, ale również poza nią, starali się odpowiedzieć na pytanie: na ile rosnące zadłużenie rządu rodzi zagrożenie zepchnięcia gospodarki ze ścieżki zrównoważonego wzrostu, ryzyko trwałego zmniejszenia się inwestycji prywatnych oraz możliwość pojawienia się pieniężnego finansowania deficytów budżetowych, co skutkowałoby utrzymywaniem się chronicznie podwyższonej inflacji?
Pytanie to jest bardzo aktualne.
Na pół roku przed wyborami parlamentarnymi żadna z partii politycznych nie proponuje rozwiązań, które pozwoliłyby zejść ze ścieżki szybkiego przyrostu długu państwowego.
Kolejni przedstawicieli obozu rządzącego, jako remedium na spowolnienie gospodarcze, proponują poluzowanie warunków udzielania kredytów hipotecznych – przy dwucyfrowej inflacji!
Reprezentacji opozycji optują natomiast za utratą suwerenności gospodarczej, w zamian za możliwość dalszego zapożyczania się w ramach UE.
Jednak pompowanie bańki na rynku nieruchomości, oraz pozyskiwanie tańszych pożyczek w ramach Unii Europejskiej, nie rozwiąże strukturalnych problemów polskiej gospodarki, jakimi są:
- Zapaść demograficzna
- Niski współczynnik aktywności zawodowej
- Wysokie obciążenie podatkami małych i średnich przedsiębiorstw
- Uzależnienie eksportu od stanu gospodarki niemieckiej
Dodatkowe zadłużanie się gospodarstw domowych, bądź sektora finansów publicznych, bez poprawy efektywności naszej gospodarki, może skończyć się scenariuszem jaki doświadczyliśmy w latach 90-tych ubiegłego wieku. Znaczącym spadkiem siły nabywczej naszych oszczędności i waluty.
Przed tym chcieli nas ostrzec paneliści w debacie „Granice ekspansji fiskalnej w Polsce”. Czy ich przekaż dotrze do polityków? Nawet jeśli nie, to warto żebyśmy wiedzieli jaki scenariusz może spotkać Polskę oraz jakich konsekwencji możemy sami doświadczyć.
MTC
Źródła:
- Dług publiczny. Granice ekspansji fiskalnej | SGH | Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
- Stanisław Kluza, Andrzej Sławiński: Inflacyjne perpetuum mobile – rp.pl
- W porozumieniu z sektorem bankowym może dojść do poluzowania warunków kredytowych – Stooq
- KNF łagodzi warunki oceny zdolności kredytowej. O hipoteki (niektóre) będzie łatwiej – Bankier.pl
- Plan ratowania budowlanki. Państwo powinno zamówić u deweloperów 20 tysięcy mieszkań (wnp.pl)
- Czy Polska wkracza w pułapkę populizmu i stagnacji – Puls Biznesu – pb.pl