Aleja Obrońców Mariupola w Warszawie

Data

Strona głównaABCAleja Obrońców Mariupola w Warszawie

Polecamy w dziale

Mickiewicz … Włada Mickiewicz

Włada ma 20 lata i studiuje w Polsce. Jest Polką z Białorusi, półsierotą. Przez uniwersytecką biurokrację nie dostała akademika. Nie może również liczyć na stypendium socjalne, bo otrzymała stypendium dla studentów zagranicznych.

Polityka węgierska po napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę (2)

Węgierskie media przekonują, że mimo mało lojalnej postawy Budapesztu wobec Ukrainy i sojuszników z NATO, NATO obroni Węgry. Nawet wojska rosyjskie na przyszłej granicy to nie problem. Węgry mają 13000 żołnierzy zdolnych do walki!

Polityka węgierska po napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę (1)

Krótkoterminowy zysk przesłania Węgrom refleksję nad zagrożeniem dla całej Europy Środkowej, gdyby Rosja pokonała Ukrainę. Hazard polityczny uprawiany przez rząd Viktora Orbána może się kiedyś obrócić przeciwko samym Węgrom.
W rosyjskiej niewoli wciąż znajduje się ponad 2500 bohaterskich obrońców Mariupola. Najwyższy czas upomnieć się o jeńców i upamiętnić poległych. Zmieńmy nazwę warszawskiej alei, z Armii Ludowej na Aleję Obrońców Mariupola.

24 lutego zniknęły wszelkie wątpliwości – Federacja Rosyjska jest gotowa naruszyć wszelkie prawa międzynarodowe i zasady pokojowego współżycia. Inwazja na Ukrainę pokazała, że każde suwerenne państwo graniczące z Rosją jest w strefie bezpośredniego zagrożenia. Walki o Kijów, ataki rakietowe na miasta znajdujące się setki kilometrów od linii frontu, masakry w Sumach, Buczy czy Irpieniu rozwiały wszelkie złudzenia.

Już od pierwszych dni inwazji do rangi symbolu ukraińskiego oporu urosło jedno miasto – Mariupol. Codziennie bombardowani, odcięci od świata, mieszkańcy Mariupola przeżywali gehennę, a obrońcy toczyli heroiczny bój o każdy skrawek miasta i o każde ludzkie życie.

Dramatyczne apele obrońców o interwencję społeczności międzynarodowej i straszliwe historie cywilów, którzy doświadczyli zarówno napaści, jak i rosyjskiej niewoli, przypominały najczarniejsze karty historii z czasów II wojny światowej. Obrońcy Mariupola – w ogromnej mierze ochotnicy – nadludzkim wysiłkiem odpierali ataki przeważających sił wroga przez prawie trzy miesiące. Broń złożyli dopiero po bezpośrednim rozkazie, tym samym pokazując, że wszelkie zarzuty o „niekontrolowanych bojówkarzach” są bezpodstawne. Walczyli do końca. Do końca bronili szukających schronienia cywili i do końca wypełniali dany im rozkaz. Społeczność międzynarodowa zagwarantowała im bezpieczeństwo i traktowanie jakie przysługuje jeńcom wojennym.

Niestety, nadzieje szybko prysły. Wyroki śmierci wydane przez samozwańcze sądy „Donieckiej Republiki Ludowej” na obywateli Wielkiej Brytanii i Maroka walczących w ramach jednostek broniących Mariupola były jedynie początkiem. 28 lipca świat przeszyła wiadomość o śmierci co najmniej 50 obrońców Mariupola, przetrzymywanych w obozie w Ołeniwce – znajdującym się na okupowanym przez Rosję terytorium Donbasu. W szaleńczym akcie przypominającym najgorsze czasy Związku Sowieckiego, kiedy to o zbrodnię katyńską oskarżono Niemców, Federacja Rosyjska od razu próbowała zrzucić odpowiedzialność na Ukrainę. Podobieństwo do kłamstwa katyńskiego oraz sam fakt mordu na jeńcach sprawiły, że masakrę w Ołeniwce zaczęto nazywać „małym Katyniem”.

Kilka dni później Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej uznał ukraiński pułk Azow za organizację terrorystyczną, za przynależność do której grozi kara pozbawienia wolności do 20 lat. Każdy kolejny krok Kremla udowadnia, że reżim Władimira Putina nie cofnie się przed niczym.

W rosyjskiej niewoli wciąż znajduje się ponad 2500 obrońców Mariupola – bohaterów, którzy stali się symbolem męstwa dla wszystkich wolnych narodów. Najwyższy czas upomnieć się o los jeńców, upamiętnić poległych i przypomnieć całemu światu, że również w XXI wieku ceną wolności jest również śmierć i cierpienie.

Czas na odważne kroki, czas na poważne działanie – z takim apelem od początku oblężenia miasta występowały rodziny obrońców. Dlatego postulujemy: zapiszmy historię bohaterstwa żołnierzy broniących Mariupola na ulicach Warszawy – miasta, które jak żadne inne do dziś nosi wojenne blizny i w swoich murach ma wyryte kulami słowa, że ceną za wolność jest nawet nasze życie.

Zmieńmy kontrowersyjną „aleję Armii Ludowej” na „aleję Obrońców Mariupola”.

Pokażmy, że Polacy wciąż rozumieją istotę walki „o wolność waszą i naszą”. Zakończmy długi spór o jedną z największych arterii Warszawy ustanawiając nazwę, która znajdzie uznanie w sercu każdego kto ceni wolność i komu nie jest obojętny los tysięcy odważnych żołnierzy.

Pokażmy, że Warszawa pamięta o bohaterach.

Redakcja ABC Niepodległ

Ostatnie wpisy autora