Zacznijmy od dwóch zasad na jakich opierało się funkcjonowanie normalnego państwa:
- Zasada świętego Pawła – kto nie pracuje, niech też nie je.
- O sprawach państwowych decydują tylko obywatele, którzy płacą podatki.
To normalne, przedsocjalistyczne państwo miało mnóstwo wad. Największą było systemowe bogactwo skorelowane z systemowym ubóstwem. Doprowadziło to w ostateczności, wraz z rewolucją przemysłową i buntem mas, do jego upadku.
Pojawiły się masy robotnicze i ich zawodowi reprezentanci, którzy nie byli robotnikami. Byli wielkimi myślicielami, którym nie chciało się pracować. To oni stworzyli masowe partie polityczne i zasady nowego, socjalistycznego państwa. Od tego czasu żyjemy w państwie socjalistycznym, niezależnie od tego czy rządzą nami socjaliści, czy tzw. konserwatyści.
W Polsce, zniszczonej fizycznie i mentalnie przez sowiecki komunizm (socjalizm + terror), socjaliści z pełną powagą twierdzą, że są konserwatystami i prawicą.
Konserwatyści przedsocjalistyczni już w praktyce nie występują na tym świecie. Możemy ich odnaleźć tylko w książkach. Ich nieobecność jest wymuszona przez system wyborczy, przez powszechne prawo wyborcze. Głosować może każdy, a głos biedaka lub cwaniaka, będącego na utrzymaniu całego społeczeństwa, ma taką samą wagę jak głos osoby napędzającej rozwój społeczeństwa.
Wyobrażacie sobie, że wracamy teraz do zasady 2. normalnego państwa, że prawo głosu mają tylko obywatele, którzy płacą podatki? Oczywiście jest to niemożliwe, bo musiałoby być przegłosowane w obecnych warunkach. Niepracujący, cwaniacy i socjalistyczni politycy nigdy za tym nie zagłosują.
Gdy pieniądz miał jeszcze wartość i znaczenie, ograniczał rozwój socjalistycznego państwa. Teraz, po prostu, drukujemy i pożyczamy po to, żeby kupować głosy, żeby utrzymać władzę. Tak dzieje się w Polsce w roku 2023. W roku wyborczym. A potem?
Ten socjalistyczny potworek, który po upadku komuny zajął miejsce normalnego państwa, nie ma najmniejszych szans na rozwój, nawet na przetrwanie. Dlatego upadnie, a my wszyscy znajdziemy się w czarnej d…ziurze. To scenariusz optymistyczny.
Scenariusz pesymistyczny (dla mnie) to przejęcie naszych narodowych zasobów przez obce państwo. Europejska Republika Niemiec już czeka.
I na pewno poradzi sobie z zagospodarowaniem terenu zamieszkanego przez Polaków. Zrobi to ku uciesze wielu polskich polityków formatu europejskiego i przy ich pomocy. Stworzą oni lokalny rząd polskiego kraju związkowego. Dzięki demokratycznym, cyklicznym wyborom, raz będzie nami rządziła lewica, a innym razem prawica. Ku chwale Europy, ku chwale Niemiec.
Zadziwiające jest jedno, te polskie darmozjady chyba naprawdę myślą, że Niemcy ich będą utrzymywać. Ich i ich dzieci. Wdrożona już niemiecka rzeczywistość będzie dla nich bardzo brutalna. Będzie oznaczać drastyczną redukcję warstwy politycznej i biurokratycznej, o co najmniej 75%. Co będzie zgodne z zasadą optymalnej niemieckiej biurokracji. U siebie Niemcy mają o 60% mniej urzędników niż jest obecnie w Polsce.
W czarnej d. i tak się znajdziemy, bo logika zdarzeń jest nieubłagalna. Prze do tego nasz najlepszy rząd z najlepszym na świecie premierem. Zadłużając nas ponad miarę i marnując szanse na wewnętrzny rozwój. Im bardziej prze, tym upadek będzie większy. I prze do tego główna opozycja.
Co powinniśmy zrobić, jeżeli jednak nie chcemy tworzyć wielkiej niemieckiej Europy?
Po pierwsze, powinniśmy pokazywać Polakom kłamstwa socjalistów, niezależnie jak się aktualnie nazywają. Pokazywać na małych liczbach i przypadkach, żeby być zrozumianym.
Po drugie, powinniśmy pokazać alternatywny program uwzględniający dobro każdego Polaka. Konkretny program, czarno na białym. Z wyliczeniami korzyści, zamiast bicia piany.
Moja podpowiedź ogólna.
- Każdy, kto potrafi sam się utrzymać jest lepszy dla państwa i społeczeństwa, niż ten, którego musimy utrzymywać.
- Każdy, kto potrafi zorganizować pracę i dochód nie tylko dla siebie, ale także dla dodatkowych osób, jest dla państwa i społeczeństwa najlepszy.
Jan Azja Kowalski
PS. Kto usprawiedliwia bolszewicką samokrytykę Szymona Marciniaka, już jest Europejczykiem.