back to top
More

    Pierwsza złamana obietnica obozu Dobrej Zmiany, czyli rewitalizacja nekropolii

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoPierwsza złamana obietnica obozu Dobrej Zmiany, czyli rewitalizacja nekropolii

    Polecamy w dziale

    Czynny żal i samokrytyka

    Jest szansa dla (neo)sędziów mianowanych w czasie rządów PiS – muszą złożyć samokrytykę i wyrazić czynny żal. To pomoże im zachować stanowiska. Jan Dziedziczak (PiS) nazwał to Orwellem. No dobrze? A gdy Instytucja Czynnego Żalu panowała w Polsce 2016-23, to nie był to Orwell?

    Religia w szkole – dla naszych dzieci, czy dla katechetów?

    Religia nigdy nie powinna zostać wprowadzona do postkomunistycznej szkoły. Zamiast tworzyć swoje katolickie szkoły Kościół uległ ludzkim słabościom. Pycha, lenistwo i chciwość zostały wykorzystane przez komunistyczne tajne służby, tworzące po 1989 roku nowy system.

    Lato, lato, a śmierć czeka!

    Czy czeka nas powtórka z covidowego szaleństwa? Powołanie na GIS dr Pawła Grzesiowskiego musi mieć jakiś cel. To ten sam pediatra, który tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie straszył wariantem C-19 tak mocnym, że umrze 10% Polaków.

    Potrzebujemy cudu teraz i zawsze

    Donald Tusk zrobi wszystko, żebyśmy nie potrzebowali już cudu. Głupia jest ta opozycja wobec możliwej pomocy bożej. Módlmy się i pracujmy w zgodzie z Dekalogiem i Nauką Jezusa. I prośmy o cud nawrócenia dla naszych polityków, i dla nas.
    Żądania kolejnych grup społecznych zmiotą ten rząd. To nie byłoby jeszcze straszne. Jednak wtedy oczyszczenie Polski z patologii zaprowadzonej przez komunizm pod nazwą postkomunizmu może się nie udać. No i stało się. Wbrew obietnicom, w większości dotrzymanym, obóz Dobrej Zmiany postanowił jedną swoją obietnicę po prostu złamać. Mowa tu o niepodnoszeniu podatków. Kilka dni temu premier Morawiecki z najlepszą miną cwanego Roma oznajmił o konieczności takiej operacji, […]

    Żądania kolejnych grup społecznych zmiotą ten rząd. To nie byłoby jeszcze straszne. Jednak wtedy oczyszczenie Polski z patologii zaprowadzonej przez komunizm pod nazwą postkomunizmu może się nie udać.

    No i stało się. Wbrew obietnicom, w większości dotrzymanym, obóz Dobrej Zmiany postanowił jedną swoją obietnicę po prostu złamać. Mowa tu o niepodnoszeniu podatków. Kilka dni temu premier Morawiecki z najlepszą miną cwanego Roma oznajmił o konieczności takiej operacji, nazywając ją eufemistycznie daniną solidarnościową od najbogatszych dla kalekich. Wiem, oni teraz protestują w Sejmie, a ludzi bogatych zawsze jest mniej od mniej uposażonych, ale tak czy inaczej, uważam to za skandal. Już wyjaśniam, dlaczego.

    Po pierwsze, władze państwowe zastosowały po raz pierwszy od roku 2015 sprawdzoną w minionym systemie socjopatyczną zasadę „dziel i rządź”, w tym przypadku bogaci i zdrowi kontra chorzy i biedni. Po drugie, skoro tak nam rozkwita nasza Trzecia i pół Rzeczpospolita, to po co odwoływać się do środków nadzwyczajnych?

    Żerowanie na kalectwie jednych po to, żeby obciąć innym, zawsze jest czynnością mało szlachetną. Co prawda, portal wPolityce już zapewnił piórem Jacka Karnowskiego, wyznawcy wszelkich niedorzecznych pomysłów rządowych, a zwłaszcza podnoszenia podatków, że to super, ale ja, Jan Kowalski, wiem swoje. Zastosowanie tej zasady przez obóz Dobrej Zmiany to skandal, za który premier Morawiecki powinien spalić się ze wstydu lub zapaść się pod ziemię.

    To nie jest problem znaleźć mniejszość i spałować ją wolą większości. Wystarczy lekka manipulacja kryteriami i każdy z nas może znaleźć się w zdecydowanej mniejszości, choć przed chwilą wydawać by się mogło, że jesteśmy większością. Rolników jest mniejszość, górników jest mniejszość (dopóki nie przyjadą z pałkami pod Sejm), pielęgniarek jest mniejszość. Wszystkich jest mniejszość. A już zdecydowanie największą (najmniejszą?) mniejszością jest sam rząd. I chyba po ostatnich wypowiedziach Premiera powinniśmy sobie to uświadomić, my, pozostali Polacy – największa większość.

    A po trzecie, trzeba uważać z pijarem. Zawrót głowy od sukcesów nigdy nie wychodzi na dobre, bo prości ludzie – znowu większość – mogą się na to nabrać. Bo skoro tak nam rośnie, państwo pęcznieje od bogactwa, to dlaczego my jedni mamy pozostawać ubodzy? Ja, Ty i matka Krzysztofa Skowrońskiego również ?

    Nie zazdroszczę zatem rządowi i całemu obozowi Dobrej Zmiany, bo ta podwyżka podatków – bez znaczenia, czy nazwiemy ją daniną czy dzianiną – może się okazać początkiem końca władzy Prawa i Sprawiedliwości. Żądania kolejnych grup społecznych zmiotą ten rząd. To nie byłoby jeszcze straszne. Jednak wtedy oczyszczenie Polski z patologii zaprowadzonej przez komunizm pod nazwą postkomunizmu może się nie udać.

    Nie lubię nie tylko Konstytucji 3 maja. Nie cierpię również celebrowania porażek jako najwyższego stadium naszej przewagi moralnej nad wszystkimi. To dlatego przerażają mnie kolejne symptomy upadku. Najpierw ministrowie ogłaszają, że nie mogą przeżyć za 15 000 złotych miesięcznie. Potem muszą oddawać nagrody, bo tak kazała najważniejsza osoba w państwie, i brać na to konto kredyty (!). (Jak osoby tak niegospodarne mogą zarządzać pieniędzmi nas wszystkich?). Dodatkowo godzić się na obniżkę wynagrodzenia o 20%… z powodu jak wyżej.

    Osoby naiwne mogłyby się nawet ucieszyć. Upadek systemu zaczyna się wtedy, gdy jego funkcjonariuszom nie wystarcza pieniędzy na życie. Tak w końcu przeminął komunizm. Ale mnie tak szybki upadek systemu Trzeciej i pół RP wcale nie cieszy. Za długo żyję na tym świecie, żeby naiwnie mniemać, że po niedokończonym, choćby niedoskonałym dziele, następne będzie dużo lepsze. Może być, niestety, inaczej.

    A skąd „rewitalizacja nekropolii” w tytule tego tekstu? Takiego określenia na odbudowę cmentarzy z I wojny światowej użył w czwartkowe popołudnie w Radiu Kraków wojewoda małopolski. Zachwyciło mnie to określenie, bo w znakomicie udany sposób oddaje próbę uzdrowienia Polski pod władzą obozu Dobrej Zmiany. Zamiast zmienić system zarządzania państwem, który jako jedyny po upadku komuny pozostał w niezmienionej postaci, próbuje się go przywrócić do życia.

    Determinacja to jedno. Są jednak na tym świecie rzeczy niemożliwe. Jedną z nich jest rewitalizacja nekropolii.

    Jan Kowalski

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja