back to top
More

    Auschwitz nie spadł nam z nieba, komunizm też!

    Strona głównaIdeeAuschwitz nie spadł nam z nieba, komunizm też!

    Polecamy w dziale

    Dwaj bracia – dwa patriotyzmy 

    Od lat znaczna część polityków, ludzi sztuki, literatów, „aktywistów”...

    Partie i polityka. Diagnoza polskiego systemu władzy.

    “Wykonywanie władzy politycznej czy to we wspólnocie, czy to w instytucjach reprezentujących państwo powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych korzyści z pominięciem dobra wspólnego". JPII

    Wyzwania stojące przed Polską

    Musimy zrobić rachunek zysków i strat, nie dla formacji politycznej, nie dla własnego środowiska, nie pod kątem karier tych czy innych osób, ale dla dobra narodu i państwa. Powinniśmy przeanalizować ewentualne skutki wyjścia z UE.

    Refleksje na Boże Narodzenie

    Koniecznie karp, prezenty pod choinkę, jeszcze opłatek, odpalić kolędy i możemy świętować. Czym jest Boże Narodzenie dziś? Na naszych oczach upada cywilizacja zbudowana na nauce Chrystusa. Powrót do źródeł to jedyny nasz ratunek.
    Mimo, że tekst napisałem niemal 2 lata temu jakoś nie zaistniał trwale w przestrzeni publicznej. Nadal, nie tylko środowiska LGBT, ale i wolnościowe, powołują się na potrzebę "11przykazania" postulowaną przez Mariana Turskiego

    Wypowiedziane przez Mariana Turskiego słowa: „ Auschwitz nie spadł nam z nieba’ i propozycja 11. przykazania nie bądź obojętny poruszyły polską, a także zagraniczną opinię publiczną. Środowisko tygodnika „Polityka” rozpoczęło zbieranie podpisów pod nominacją Mariana Turskiego do pokojowej Nagrody Nobla i już wiele setek osób pod tym apelem się podpisało, nie bacząc na kontrowersyjną wymowę tych wypowiedzi człowieka, który przeszedł piekło niemieckich obozów koncentracyjnych (nie tylko KL Auschwitz), a jakby był obojętny na los ludzi przechodzących piekło nie tylko w Auschwitz, ale także w Gułagu, czy w katowniach UB, tworzonych przez instalatorów systemu komunistycznego, w ramach walki o szczęście i pokój całej ludzkości.

    Najbardziej zasłużeni dla wspierania tej walki otrzymali rozmaite odznaczenia, w tym Leninowską (wcześniej Stalinowską) Nagrodę Pokoju.

    Marian Turski, który jako młody człowiek przeszedł niemieckie piekło zbrodniczego systemu nazistowskiego, przystąpił w zniewolonej przez Armię Czerwoną Polsce (na jej terytorium zainstalowano PRL) do wspierania zbrodniczego systemu komunistycznego.

    Działał w młodzieżówce PPR, następnie w PZPR, był na froncie propagandowym w randze redaktora naczelnego (w latach 1956–1957) Sztandaru Młodych – komunistycznego organu prasowego ZMP (później ZMS).

    Pismo to zainaugurowało swoją działalność 1 maja 1950 roku, zamieszczając na pierwszej stronie przemówienia wybitnych bojowników o pokój i sprawiedliwość społeczną: Bolesława Bieruta, Konstantego Rokossowskiego, Józefa Stalina.

    Od 1958 był publicystą tygodnika „Polityka” – tuby propagandowej PZPR, kierownikiem działu historycznego i jest z tym tygodnikiem związany do dnia dzisiejszego.

    Auschwitz nie spadł nam z nieba

    Auschwitz nie spadł nagle z nieba. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się… Aż stało się to, co stało się tutaj – mówił Marian Turski, przypominając oczywiste słowa, jakie kiedyś wygłosił prezydent Austrii Alexander Van der Bellen.

    W tej drodze do Auschwitz nie wspomniał nawet o ludobójstwie Ormian, a znany jest argument Hitlera uzasadniającego eksterminację ludności polskiej w 1939 roku: Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?

    Czy obojętność świata wobec ludobójstwa Ormian nie stanowiła kroku (nie tylko kroczku) ku Auschwitz ?

    Dlaczego się tego nie przypomina, podobnie jak wcześniejszego ludobójstwa ludności Wandei podczas rewolucji francuskiej, którą to ewolucję czci się do dnia dzisiejszego, a dokonane podczas niej ludobójstwo jest tematem tabu.

    Skąd ta obojętność ?

    KL Auschwitz zaczął funkcjonować od 1940 r. jako miejsce eksterminacji Polaków, których pierwszy transport trafił tam 14 czerwca 1940 roku. I to był ważny krok do stworzenia tam fabryki śmierci – miejsca eksterminacji głównie ludności żydowskiej, ale nie tylko.

    O tym kroku Marian Turski w swym wystąpieniu nawet nie wspomniał. Podobnie jak o późniejszej historii KL Auschwitz po wkroczeniu Armii Czerwonej i rozpoczęciu instalacji systemu komunistycznego na terytorium Polski.

    Na stronach Centralnej Biblioteki Wojskowej zamieszczono informacje, o których Marian Turski winien wiedzieć: W lutym 1945 roku NKWD utworzyło dwa obozy na terenie byłego obozu macierzystego i w obrębie byłego KL Auschwitz II Birkenau. Pierwszy obóz funkcjonował w dawnym KL Auschwitz I przypuszczalnie do jesieni 1945 roku i przetrzymywano w nim wyłącznie jeńców niemieckich. W drugim z nich, założonym w obrębie byłego obozu KL Auschwitz II Birkenau, więziono także osoby cywilne, pochodzące z Górnego Śląska i Podbeskidzia, podejrzewane o brak lojalności wobec Polski. Obóz ten funkcjonował do marca 1946 roku.

    W obozach tych przebywało łącznie nie mniej niż 25 tys. osób. Były to obozy przejściowe, w których umieszczano więźniów przed ich wywiezieniem do łagrów na terenie ZSRR.

    Od wiosny 1945 roku w Oświęcimiu istniał również obóz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (UBP), utworzony niedaleko dworca kolejowego, do którego początkowo NKWD, a potem ówczesne komunistyczne władze polskie kierowały głównie osoby z okolic Bielska-Białej, Rybnika i Raciborza, pochodzenia niemieckiego podejrzane o przynależność do NSDAP lub Polaków nie akceptujących przejęcia władzy w Polsce przez komunistów lub oskarżanych o sympatię dla ich przeciwników.

    W tym czasie Marian Turski działał już w młodzieżówce komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej. Niestety o tych krokach do stworzenia kolejnego zbrodniczego systemu nie wspomina.

    System komunistyczny nie spadł nam z nieba, został zainstalowany za pomocą sowieckich czołgów i przy pomocy marionetek Kremla, nazywających się „patriotami polskimi” i mordujących tysiące prawdziwych – nie kremlowskich – Polaków, którzy na instalację zbrodniczego systemu, zniewolenia Polski nie byli obojętni.

    To, co się działo w KL Auschwitz w latach 1940-43, opisał w swych raportach inny więzień Kl Auschwitz – rtm. Witold Pilecki, który tak był nieobojętny wobec doniesień o eksterminacji więźniów tego obozu, że poszedł tam na ochotnika, aby to zbadać na miejscu.

    Historia pierwszych lat KL Auschwitz jest jednak jakby wymazywana z pamięci, stąd nie wszyscy wiedzą, że KL Auschwitz został założony z myślą o eksterminacji ludności polskiej.

    Jeśli do szkół trafią wypowiedzi Mariana Turskiego – jak postulują jego koledzy z „Polityki” – a nie trafi raport rtm. Witolda Pileckiego, to obraz tego, co miało miejsce w KL Auschwitz, wyniesiony przez absolwentów naszych szkół nie będzie prawdziwy.

    Marian Turski pouczał, że nie należy być obojętnym na fałszowanie historii, więc nie można pominąć takiej obojętności i takiego fałszowania przez osobę, którą zamierza się awansować do rangi autorytetu moralnego i jego wypowiedzi włączyć do lektur szkolnych, a ponadto uhonorować Pokojową Nagrodą Nobla.

    Rok 2020 został przez Senat RP ogłoszony Rokiem Ojca Józefa Marii Bocheńskiego. Jak przypomina Radio WNET: Ojciec Bocheński w sposób bezkompromisowy ganił intelektualistów kolaborujących z komunizmem (nazywał ich „zgniłkami”, przy czym, jak sam podkreślał, jest to stwierdzenie naukowe, oznaczające ludzi, którzy nie wierzą w prawdę oraz są produktem rozkładającego się społeczeństwa).

    Niestety Nagroda Nobla w ostatnich latach przyznawana jest często intelektualistom kolaborującym z komunizmem, co jest wynikiem przejęcia „zgniłków” po zaprzestaniu funkcjonowania pokojowej Nagrody Stalinowskiej/ Leninowskiej.

    Natomiast rtm. Witold Pilecki był tym, który realizował swoją postawą przesłanie nie bądź obojętny – tak wobec ludobójstwa niemieckiego w Auschwitz, jak i ludobójstwa komunistycznego i dlatego został zgładzony, podczas gdy jednostronnie nieobojętni – tzn. tylko na zło nazistowskie, ale nie na komunistyczne – są hołubieni.

    Auschwitz nie spadł nam z nieba, ale system komunistyczny, który ma na swoim koncie ok. 100 mln ludzkich istnień (Czarna Księga Komunizmu) też z nieba nie spadł. Krok po kroczku w ramach głoszonego wyzwalania uciśnionych opanował spore połacie wolnego świata przy pomocy zgniłków.

    Wobec tego systemu rtm. Pilecki nie był obojętny i wykazał to swoim działaniem, ponosząc tego konsekwencje. O katowni UB mówił, że Oświęcim to była igraszka.

    Czy można było być obojętnym wobec zbrodniczego systemu komunistycznego ?

    Okazuje się, że można było, a Marian Turski taką obojętność wykazuje, a nawet jako były więzień KL Auschwitz włączył się w instalację i propagowanie tego nieludzkiego systemu.

    Po co nam 11. przykazanie ?

    Marian Turski w 75 rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej do Auschwitz przypomniał słowa prezydenta Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Romana Kenta sprzed 5 lat, wygłoszone w tym samym miejscu. Prezydent – jak mówił Marian Turski wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, strasznej epoki pogardy. Brzmi tak: nie bądź obojętny.

    To winno być oczywistością dla każdego człowieka i nie tylko po Auschwitz.

    W końcu już w ewangelii Marka czytamy:

    Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych (Mk 12, 29-31).

    Gdyby to przykazanie było respektowane przez człowieka, nie byłoby obojętności człowieka wobec drugiego człowieka, nie byłoby wykluczenia, nienawiści, nie byłoby Auschwitz, ani innych ludobójstw Auschwitz poprzedzających i późniejszych. W końcu i 5. przykazanie – nie zabijaj – byłoby wystarczające.

    A zatem nie ma potrzeby tworzenia kolejnego i to dopiero 11. przykazania, ale respektowanie przykazania największego i już istniejącego od czasów biblijnych.

    Z Nieba spadł nam DEKALOG i to obojętność wobec Dekalogu, nierespektowanie 10. przykazań, a często walka z nimi, krok po kroku prowadziła do Auschwitz, jak i do wcześniejszych i późniejszych ludobójstw. Nie spadły one z Nieba, lecz były konsekwencją odrzucenia tego, co z Nieba spadło.

    Rtm. Witold Pilecki swój brak obojętności, tak wobec ludobójstwa w Auschwitz, jak i wobec zbrodniczego systemu komunistycznego, oparł na ciągłej lekturze poradnika życia chrześcijańskiego O naśladowaniu Chrystusa Tomasza à Kempisa i dodatkowe 11. przykazanie nie było mu potrzebne.

    Nie byli obojętni ….

    Przesłanie nie bądź obojętnym, jeśli nie opiera się na tym, co spadło z Nieba, może być realizowane jednostronnie i bynajmniej nie chroni nas przed ludobójstwem, jak i innymi niegodziwościami, co widać w naszej historii.

    Ci, którzy opierali się w swej nieobojętności na lekturze Marksa/Lenina, prowadzili do tworzenia nieludzkiej ziemi, nieludzkiego systemu, który pochłonął znacznie więcej ofiar niż Auschwitz. Niestety w instalacji i propagowaniu komunizmu Marian Turski brał udział i jakby o tym w Auschwitz zapomniał.

    Nie był w tym odosobniony. Józef Cyrankiewicz był także więźniem Auschwitz, a dla instalacji zbrodniczego systemu komunistycznego w Polsce miał dużo większe zasługi. Wykazał się przy tym co najmniej obojętnością wobec znanego mu losu rtm. Witolda Pileckiego, który także przeszedł Auschwitz, tyle że inaczej, i komunizmu nie instalował, tylko z nim walczył.

    Od lat pamięta się o zbrodni niemieckiej na profesorach UJ uwięzionych w KL Sachsenhausen po Sonderaktion Krakau, ale nie pamięta się o postawie niektórych z nich wobec instalacji systemu komunistycznego. Sławili geniusz Stalina (Teodor Marchlewski), propagowali łysenkizm (Stanisław Skowron), czy – już w randze rektorów – wykazywali się haniebną postawą wobec naukowców nieobojętnych na instalację zbrodniczego systemu komunistycznego w Polsce (Józef Wieczorek: Niezłomni – wyklęci przez rektorów, Kurier WNET nr 46/2018).

    To są tematy na poważne psychologiczne studium dla zrozumienia, jak ci, którzy przechodzili jedno piekło, mogli być zwolennikami drugiego piekła.

    Obojętność chyba można by zrozumieć z racji ogromu przeżytej tragedii, ale skąd brali siłę do aktywności i wspierania drugiego piekła ?

    Mimo poznania ogromu zbrodni systemu komunistycznego nadal te zbrodnie wypiera się z pamięci, fałszuje historię i walczy się z tymi, którzy wobec tego nie są obojętni, nazywając ich często, podobnie jak w czasach instalacji systemu komunistycznego, faszystami, przeciwnikami demokracji, ciemnogrodem, propagatorami mowy nienawiści, itd. itp.

    Ojciec Józef Maria Bocheński po roku 1989 domagał się nie tylko konsekwentnej dekomunizacji, ale również eliminacji z życia politycznego lizusów, ludzi bez charakteru, bez kręgosłupa. [ Radio WNET]

    Jak widać, ojciec Bocheński nie był obojętny wobec systemu komunistycznego. Niestety postulaty wybitnego filozofa nie zostały wprowadzone w życie, choć jak podkreślał Senat, ojciec Bocheński ma wyjątkowe miejsce wśród polskich uczonych, reprezentując najważniejszą polską szkołę filozoficzną, zwaną lwowsko-warszawską , trzeba przypomnieć szkołę zwalczaną zażarcie przez filozofów – marksistów w komunistycznej Polsce.

    Całe życie bronił prawd wiary, praw logiki oraz wspierał Polaków walczących o wolność. Postulowane jedenaste przykazanie nie było mu do tego potrzebne.

    Nie bądź obojętny wobec rozkładającego się społeczeństwa.

    Przesłanie nie bądź obojętny jest jednak jak najbardziej wskazane, wobec rozkładającego się społeczeństwa – jak oceniał już przed laty o. Bocheński – odrzucającego Dekalog, rodzinę, tradycyjny system wartości.

    Nie można być obojętnym na szerzenie się tęczowej zarazy, wykluczania tych, którzy nie są miłośnikami LGBT, podobnie jak wykluczano/likwidowano/ marginalizowano tych, którzy nie byli miłośnikami zarazy czerwonej.

    Kto nie był miłośnikiem systemu kłamstwa, a nie daj Boże stanowił dla tego systemu i jego miłośników zagrożenie – był wykluczany krok po kroku, aż do końca jego trwania i nawet po jego formalnym upadku, a postulatorzy 11. przykazania i ich towarzysze byli i są na to obojętni !

    Po transformacji czerwonej zarazy w zarazę tęczową takie procesy nawet się nasiliły i ci, którzy nie są miłośnikami LGBT, nie są obojętni na rozkład rodziny, deprawację dzieci – są szykanowani, marginalizowani.

    Postępowi (którzy domagają się wyprowadzenia religii/Dekalogu ze szkół, a na ich miejsce wprowadzenia do szkół ich ideologii tęczowej) nieobojętnych na zagrożenie chrześcijańskich wartości oskarżają o mowę nienawiści. Nienawiść do nieobojętnych ma wielką moc destrukcyjną.

    O. profesor Dariusz Kowalczyk z rzymskiej Gregoriany niedawno niezwykle trafnie zauważył (eKai): Współczesne ideologie, jak gender, LGBT, skrajny feminizm, aborcjonizm, antyludzki ekologizm głoszą, że nie są żadnymi ideologiami, a jedynie stawaniem po stronie dyskryminowanych, domaganiem się poszanowania praw każdego człowieka, praw zwierząt itd. To trochę tak, jakby Lenin i Stalin przekonywali, że nie szerzą żadnej ideologii, a jedynie domagają się poprawy losu uciemiężonych chłopów i robotników. Prawda zaś była taka, że po wojnie bojówki zetempowskie tropiły nieprawomyślnych profesorów, doprowadzając do tego, że byli oni pozbawiani prawa nauczania. Tak było na przykład w przypadku słynnego profesora Władysława Tatarkiewicza, oskarżonego m.in. przez młodego Leszka Kołakowskiego. Dzisiaj – jak dobrze wiemy – podobne rzeczy dzieją się na polskich uniwersytetach, gdzie profesorów stawia się przed sądy dyscyplinarne za to, że przekazują zdroworozsądkową prawdę o człowieku, rodzinie i małżeństwie.

    W jednym z wywiadów atakowany za nieobojętność wobec szerzenia tęczowej zarazy abp. Marek Jędraszewski mówił: W preambule obowiązującej ustawy o oświacie jest mowa o tym, że nauczanie i wychowanie w polskich szkołach ma respektować chrześcijański system wartości, a za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Próba wprowadzania tego typu seksedukacji jest łamaniem najbardziej podstawowych praw, które aktualnie obowiązują w Rzeczypospolitej Polskiej. To trzeba od strony prawnej jasno stwierdzić. Jeśli chodzi o wymiar moralny seksedukacji, zwłaszcza związanej z wytycznymi WHO, prowadzi ona bardzo wyraźnie i jednoznacznie do tego, żeby niewinne dzieci – już na poziomie przedszkoli – deprawować. Stąd ogromny apel, który Kościół kieruje nie tylko do ludzi wierzących, ale do wszystkich rodziców zatroskanych o zdrowe życie duchowe swoich dzieci, żeby protestowali i nie dopuszczali do nieszczęść, które te dzieci nieuchronnie czekają, jeśli te programy zostaną dopuszczone i wprowadzone w życie szkolne.

    Inaczej mówiąc, metropolita domaga się, aby nie być obojętnym – nie w ramach respektowania postulowanego przez zasłużonych dla szerzenia ideologii komunistycznej 11 przykazania, tylko w ramach respektowania najbardziej podstawowych praw, respektowania Dekalogu, który spadł nam z Nieba.

    Dekalog nie wymaga poprawiania, wymaga respektowania i wtedy nie będzie ludobójstwa, nie będzie fałszowania historii, ani rozkładu społeczeństwa.

    Tekst opublikowany w Kurierze WNET, nr. 69 w marcu 2020 r.

    Józef Wieczorek
    Józef Wieczorek
    Były wykładowca UJ, wykluczony z systemu uczelnianego w PRL, obecnie publicysta, jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz naprawy patologicznej domeny akademickiej.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja