Od kilku tygodni Niemcy doświadczają olbrzymiej fali protestów rolników. Domagają się oni wycofania się rządu niemieckiego z planów ograniczenia wsparcia finansowego dla sektora rolniczego (głównie ulg podatkowych na olej napędowych). Organizatorzy strajków zaapelowali również do polityków niemieckich o ponowne przemyślenie sensu implementacji „zielonej rewolucji”. Uważają, że może ona zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu Niemiec oraz funkcjonowaniu 264 tysięcy gospodarstw rolnych, w których jest zatrudnionych ponad 600 tysięcy pracowników.
Dziś w 150 punktach strajkowych również Polscy rolnicy organizują największy od lat protest. Podobnie jak ich niemieccy koledzy, domagają się oni nowych rozwiązań systemowych, które umożliwią im konkurowanie z importem towarów rolno-spożywczych z Ukrainy oraz pozostałych krajów spoza Unii Europejskiej. Żądają również rewizji Wspólnej Polityki Rolnej, która ogranicza produkcję roślinno-zwierzęcą w Europie oraz zwiększa biurokrację i obciążania podatkowe dla gospodarstw rolnych. Organizując tak liczny protest rolnicy liczą, że ich postulaty zostaną dostrzeżone w kraju i w Brukseli.
O postulatach protestujących słyszał Wiceminister Rolnictwa. Co więcej zgadza się on z argumentacją rolników. Jednak uważa, że nie może za wiele zrobić, bo decyzje o przyszłym kształcie europejskiego sektora rolno-spożywczego zapadły kilka lat temu.
Dokonało się to podczas akceptacji przez Polskę strategii „Fit for 55”. Ma ona na celu zdecydowane ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w Europie. Co więcej kilka dni temu Wiceminister Klimatu Urszula Zielińska zaapelowała o przyśpieszenie „zielonej rewolucji” (90% redukcja emisji gazów cieplarnianych do 2040 roku). Polski rząd zabiega również o pozyskanie środków z UE w ramach Krajowego Programu Odbudowy. Jednym z wymogów uzyskania pożyczek jest realizacja strategii „Fit for 55”.
Wiceminister o protestach rolników: Słuszne, ale spóźnione o kilka lat (portalspozywczy.pl)
Przedstawiciele PSL i Agrounii boją się narażać rolnikom, dlatego słownie popierają protesty wymierzone w politykę prowadzoną przez rząd, który tworzą.
Sytuacja wydaje się być absurdalna. Stefan Krajewski i Michał Kołodziejczak wiedzą, że nie mają nic do powiedzenia. Decyzje podejmowane są przez urzędników w Brukseli, a oni są tylko od ich implementacji.
Podważenie założeń „zielonej rewolucji” zagroziłoby pozyskaniu pożyczek z Brukseli, a rządzi ten, kto daje pieniądze.
Czy protest polskich rolników przełoży się na poprawę ich sytuacji w najbliższych latach? Szczerze powątpiewam. Lobby klimatyczne – nie zważając na protesty rolników – apeluje o dalsze ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w tym sektorze.
Carbon pricing for agriculture key to cutting emissions, say EU climate advisers – Euractiv
Obawiam się, że polscy rolnicy podzielą los górników. Przyśpieszona deagraryzacja wywrze negatywny wpływ na środowiska wiejskie.
W sektorze rolniczym zatrudnionych jest 1 milion 400 tysięcy Polaków. Gdzie znajdą pracę wraz z postępem „zielonej rewolucji”?
MTC