3.06. Krajowy Instytut Wyborczy w Meksyku poinformował, że Claudia Sheinbaum, kandydatka lewicowego obozu rządowego Razem Tworzymy Historię, jako pierwsza kobieta w historii Meksyku, zdecydowanie wygrała wybory prezydenckie, uzyskując około 60% głosów.
„Zostanę pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta Meksyku” – stwierdziła Sheinbaum, przemawiając w stolicy do swoich zwolenników po ogłoszeniu pierwszych oficjalnych wyników wyborów. (…) To nie tylko moje osiągnięcie. To osiągnięcie nas wszystkich, naszych bohaterek, które dały nam ojczyznę, (to osiągnięcie) naszych matek, córek i wnuczek” – dodała zwyciężczyni, która z dumą określa się mianem feministki.
W Meksyku według danych ONZ codziennie ginie około 10 kobiet. Kobiety, które w większości oddały głos na Sheinbaum liczą, że nowa prezydent to zmieni.
„Pokazaliśmy, że Meksyk jest krajem demokratycznym, w którym odbywają się pokojowe wybory” – powiedziała przyszła prezydent.
Wybory odbyły się pomimo powszechnej atmosfery terroru i przemocy, w wyniku której życie straciło 38 kandydatów w wyborach lokalnych i parlamentarnych. Meksyk jest krajem, którym rządzą gangi narkotykowe tzw. kartele. Wywierają one silne naciski na polityków, aby zabezpieczyć własne interesy. Nie cofają się przed szantażem, porwaniami, a nawet zabójstwami. Biorą na celownik nie tylko polityków i aktywistów, ale również ich rodziny.
Rodzina urodzonej w 1962 roku Claudii, jako drugie dziecko Carlosa Sheinbauma i Annie Pardo Camo – to potomkowie litewskich i bułgarskich Żydów. Wyemigrowali oni z Europy w obliczu narastających prześladowań antysemickich w latach 20 i 30-tych XX wieku.
Swoim rodzicom Claudia zawdzięcza miłość do natury, zainteresowanie nauką, a także zamiłowanie do polityki. Gdy miała zaledwie 6 lat jej rodzice – inżynier chemik i biolożka – protestowali przeciwko dyktaturze Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej, która rządząc długie dekady, brutalnie tłumiła wszelkie przejawy sprzeciwu. Podczas jednej demonstracji władze zabiły około 400 osób, głównie uczniów.
Idąc za przykładem rodziców młoda Claudia łączyła aktywizm społeczny z zamiłowaniem do nauki. Jak sama powiedziała, „dorastałam z tą dwoistością – wiarą, że polityka może zmienić świat, równolegle z akademickim i naukowym sposobem myślenia”. W wieku 15 lat jako ochotniczka zgłosiła się do pomocy matkom zaginionych dzieci. W latach 80-tych jako studentka protestowała przeciwko ingerencji władzy w politykę edukacyjną.
W 1995 roku uzyskała stopień doktora inżynierii energetycznej na Narodowym Uniwersytecie Autonomicznym Meksyku. W kolejnych latach kontynuowała karierę akademicką, m.in. pracując w Międzyrządowym Zespole ds. Zmian Klimatu (IPCC) ONZ, który w 2007 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, którą podzielił się z niedoszłym prezydentem USA Alem Gorem.
Działalność polityczna Sheinbaum zaczęła się w 2000 roku. Wtedy ówczesny burmistrz miasta Meksyk Lopez Obrador mianował ją szefową wydziału środowiska. Wkrótce stał się jej mentorem. Sheinbaum opuściła ratusz 6 lat później, angażując się w kampanię prezydencką Obradora.
W 2015 roku pełniła urząd burmistrza jednej z dzielnic Meksyku. Mimo zarzutów złego zarządzania, po trzęsieniu ziemi, w wyniku którego zawalił się budynek szkoły i zginęło 19 dzieci, w 2018 roku została pierwszym kobietą-burmistrzem miasta Meksyk.
Do jej osiągnięć na tym stanowisku należy poprawa poziomu bezpieczeństwa (wskaźnik morderstw spadł o połowę). Z drugiej strony ponownie pojawiły się zarzuty słabego zarządzania, min. w związku z wypadkiem w metrze, do którego miały doprowadzić niewystarczające kontrole bezpieczeństwa.
Dziś szykuje się do przejęcia stanowiska prezydenta Meksyku po swoim dawnym mentorze, który stworzył populistyczno-lewicowy ruch Odrodzenia Narodowego (MORENA,) do którego należy również Sheinbaum. Należy więc oczekiwać, że zgodnie z obietnicami, będzie kontynuować politykę swego poprzednika, stawiając na kosztowne programy socjalne dla ograniczenia ubóstwa. Będzie też, z racji wykształcenia i dotychczasowej działalności, na pewno zainteresowana „zieloną polityką” i przeciwdziałaniem zmianom klimatu, oraz poprawą edukacji, a także działalnością feministyczną.
W polityce zagranicznej należy oczekiwać utrzymania dotychczasowego kursu, utrzymania przyjaznych relacji zarówno z USA, jak i Rosją, Chinami, ale przede wszystkim z państwami regionu, takimi jak Kuba i Wenezuela, z którymi łączy Meksyk lewicowa ideologia i wspólny rodowód.
Do najważniejszych wyzwań stojących przed nową prezydent należą skrajne ubóstwo milionów Meksykan, duże nierówności społeczne, stagnacja gospodarcza, niewydolny system opieki społecznej i zdrowotnej oraz edukacja. Ta wciąż stoi w Meksyku na stosunkowo niskim poziomie. Prawdziwym wyzwaniem będzie też olbrzymia przestępczość i bezkarność karteli narkotykowych.
Warto również odnotować lewicowy paradygmat, który zapanował w Meksyku po 2018 roku (wtedy do władzy doszedł mentor Sheinbaum, nazywany od swoich inicjałów AMLA). Zarówno obóz rządowy, jak i opozycja licytują się na ofertę socjalną i usługi publiczne, które obiecują zapewnić po wyborach.
Obie strony zarzucają sobie zbyt małą progresywność, którą jednak interpretują nieco odmiennie. Populistyczne reformy Obradora cieszą się w Meksyku poparciem społeczeństwa, dlatego kandydatka opozycji, Xóchitl Gálvez, rodowita Meksykanka pochodząca z biednej rodziny i mająca ojca alkoholika, zawdzięczająca sukces wyłącznie własnej pracowitości, zdolnościom i szczęściu a więc osoba bliższa „ludowi” niż wywodząca się z elity intelektualnej Sheinbaum, atakowała rząd od „lewej strony”. Zarzucała mu, że zbyt mało robi na polu praw kobiet i zielonej polityki, osłabia demokrację, ale przede wszystkim przegrywa walkę z kartelami narkotykowymi, które są coraz silniejsze i coraz bardziej bezczelne.
Meksyk przypomina dziś rozpędzony pociąg, który w każdej chwili może się wykoleić. Aby utrzymać nad nim kontrolę potrzeba silnej dłoni. Czy taką ma Claudia Sheinbaum?
Patryk Patey