Już parę miesięcy temu, gdy Finlandia ogłosiła swój zamiar wstąpienia do NATO, prawicowy Internet obiegło zdjęcie z Sanną Marin. Sugerujące, że jest satanistką. Takie zbiegi okoliczności nigdy nie są przypadkowe. Tym bardziej jeżeli dotyczą premiera państwa graniczącego z Rosją i które do upadku caratu było częścią Rosji. A do upadku komunizmu było uważane za rosyjską strefę wpływu i nie mogło prowadzić własnej polityki zagranicznej.
Obecne nagrania (ile ich jeszcze?) wpisują się w tę nieprzypadkowość. Obecna premier nie była liderem swojej partii SPD (socjaldemokracja) – 40 posłów w 200 osobowym parlamencie. Zastąpiła na stanowisku Antti Rinne, rzeczywistego lidera, który ustąpił po pół roku w wyniku akcji jednego z koalicjantów. Zakwestionowane zostało tylko jego przywództwo, a nie SDP. Finlandią rządzi obecnie lewicowo-centrowa koalicja, utworzona po minimalnym (1 głos) zwycięstwie SPD. Po 20 latach rządów prawicy.
Ujawnienie zdjęć i filmów z prywatnych imprez Sanny Marin świadczy albo o obecności rosyjskiej agentury w jej bliskim otoczeniu, albo o zabiegu pijarowym, mającym poprawić jej notowania i samej SDP. Nie można wykluczyć zaistnienia obu czynników.
Postępujący regres moralny i cywilizacyjny, jaki ma miejsce w łonie naszej cywilizacji łacińskiej, jest okazją dla działań rosyjskiej propagandy. To nam, których obecny „postęp” raczej oburza niż cieszy, podkręca się to oburzenie. Również pokazując odpowiednie zdjęcia i filmiki. Po to, żebyśmy za oazę normalności uznali właśnie Rosję – ostoję chrześcijaństwa.
Jednak po barbarzyństwie pokazanym przez Rosjan w Buczy trudno do takiej prawej, chrześcijańskiej Rosji przekonać kogokolwiek. Do uznania, że wojna polega nie tylko na zabijaniu żołnierzy wroga – sąsiada, który nie zechciał się poddać prawej Rosji. Musielibyśmy uznać za normalne również grabież, mordowanie i gwałcenie cywilów.
Za przystąpieniem do NATO opowiedziało się aż 76% Finów, mocno zaniepokojonych po najeździe Rosji na swojego sąsiada. Dlatego ewentualna zmiana na stanowisku premiera niczego nie zmieni na korzyść Rosji.
Co nie znaczy, że rosyjskie służby zrezygnują ze swoich dotychczasowych działań.
Na koniec: czy premier Finlandii ma prawo do życia prywatnego i swobodnej zabawy bez towarzystwa swojego męża? Na to pytanie muszą odpowiedzieć sami Finowie. I pewnie niebawem odpowiedzą.
Jan Azja Kowalski
PS. Na miejscu Sanny Marin dokonałbym jednak weryfikacji znajomych. Na miejscu fińskich służb również.