Od wyboru Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA minął przeszło tydzień, a świat w dalszym ciągu nie może otrząsnąć się z szoku. Jakie były reakcje poszczególnych państw na wynik amerykańskich wyborów?
Zacznijmy od Ukrainy. Wołodymyr Zełenski w czasie kampanii wyborczej wsparł demokratów licząc na ich zwycięstwo. Gdy stało się jasne, że zwyciężył Trump, pospieszył z gratulacjami i używając wielu ozdobników opisał wzajemne relacje jako znakomite. Jest pewne podobieństwo między oboma politykami, zarówno Trump jak i Zełenski są showmanami i populistami. Obaj także w trakcie kampanii wyborczej obiecywali zakończenie konfliktu na Ukrainie w jedną dobę.
W tak szybkie zakończenie wojny nie wierzą jednak Rosjanie, którzy przyjęli postawę wyczekującą. Przypomnieli, że w trakcie pierwszej kadencji Trump poważnie zaszkodził Rosji; m.in. nakładając sankcje na Nord Stream 2 i zgadzając się na dostawy na Ukrainę śmiercionośnej broni, w tym rakiety Javelin, które odegrały kluczową rolę w pierwszych dniach wojny.
Dodatkowo wizja zamrożenia konfliktu zaprezentowana przez wiceprezydenta J.D Vance’a nie jest Rosjanom na rękę. Propagandyści Kremla cały czas podkreślają, że ich cele wojenne nie zmieniły się od grudnia 2021 roku. Jednocześnie jednak nie atakują Trumpa tak ostro, jak Harris czy Demokratów, widząc w tych ostatnich podżegaczy wojennych. Dlatego też zwycięstwo Trumpa przedstawiane jest przede wszystkim jako totalna klęską znienawidzonych Demokratów, a jednocześnie niekorzystna wiadomość dla Ukrainy.
Rosjanie podkreślają, że Trump ma „skrajnie negatywny” stosunek do Zełenskiego i liczą na to, że Ameryka przestanie wspierać Ukrainę. Moskwa ewidentnie stawiała na to, że wygrana Trumpa w wyborach doprowadzi do masowych zamieszek i chaosu w Stanach Zjednoczonych, a być może nawet wojny domowej. Ten scenariusz się nie sprawdził.
Widać wyraźnie pewne zawahanie rosyjskiej machiny propagandowej. Trump traktowany jest jako nieobliczalny, w związku z czym nie ma na razie jednoznacznych dyspozycji względem środków masowego przekazu w Rosji. Nie wiadomo jakie podejmie kroki gdy już obejmie urząd.
Jeszcze bardziej neutralny stosunek do zwycięstwa Trumpa przedstawiają Chińczycy. Mają na uwadze zapowiedzi prezydenta-elekta wprowadzenia 60% ceł na chińskie produkty, co mocno uderzyłoby w ich eksport, a na nim oparta jest chińska gospodarka. Wydaje się jednak, że dla Pekinu to kto zwyciężył ma znaczenie drugorzędne. Liczy się fakt, że USA są głównym konkurentem ChRL, z którymi Chiny rywalizują o status światowego hegemona. Stąd też media chińskie dosyć skąpo informowały o przebiegu kampanii wyborczej i wyniku wyborów.
Niebagatelne znaczenie wybory w USA miały dla Niemiec, których obywatele w 70% liczyli na zwycięstwo Harris, a jedynie około 20% uważało, że wygra Trump. Zwycięstwo Republikanów było jednym z czynników, który doprowadził do rozpadu koalicji rządowej w Berlinie.
Spośród wszystkich niemieckich partii politycznych na zwycięstwo Trumpa najbardziej entuzjastycznie zareagowała AfD, która jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem wyników wyborów pospieszyła z gratulacjami.
Podobnie na Węgrzech, radości nie kryje znany z zażyłych stosunków z Trumpem premier Wiktor Orban i partia Fidesz. Cieniem na wzajemnych relacjach kładzie się jednak stosunek do Chin, który rożni obu polityków. Podczas gdy Trump stawia na konfrontację, Orban próbuje zmienić Węgry w most między wschodem a zachodem, a Chińczycy zainwestowali miliardy dolarów na Węgrzech.
Do tej pory Republikanie nie krytykowali Orbana, który niewątpliwie liczy na większą swobodę w polityce wewnętrznej niż za rządów demokratów. Czy tak będzie dowiemy się w najbliższych miesiącach.
Patryk Patey