Wszyscy polscy politycy zapewniają (nawet Donald Tusk), że polscy żołnierze nie pojadą na Ukrainę. Zatem tym bardziej niezrozumiała była jego wizyta na Ukrainie w ostatnich dniach. Podróż przywódców Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Polski relacjonowana była przez zagraniczne media jako podróż „koalicji chętnych” do wysłania tam swoich wojsk (polskie media skupiły się na memach z Premierem).
Wczoraj pojawiło się częściowe rozwikłanie tej podróży na doczepkę naszego premiera. Wysłannik Donalda Trumpa na Ukrainę, gen. Kellog zapowiedział wysłanie polskich wojsk na Ukrainę.
Polscy żołnierze mają co prawda być skierowani na zachód od Dniepru, ale jednak. Zareagował na to nasz Minister Wojny Kosiniak-Kamysz, twierdząc, że MON nie przewiduje tego.
Nie oceniając samego faktu wysłania polskich wojsk za granicę, śmiem wątpić w prawdziwość zapewnień Donalda Tuska i ministra Kosiniaka-Kamysza. I zapytajmy:
dlaczego to oni się wypowiadają, skoro o ewentualnym wysłaniu polskiego wojska za granicę decyduje Prezydent? Dlaczego negocjacje dotyczące polskich obywateli (żołnierze) i bezpieczeństwa naszego państwa dzieją się poza naszymi plecami, a my dowiadujemy się o nich z zagranicznych mediów?
Na koniec, uwaga: to nie były partyjne pytania przed wyborami.
Bartosz Jasiński