Dlaczego tak niebezpieczne jest tzw. ponowne liczenie głosów, gdy będzie to robić Bodnar/Sienkiewicz, a my będziemy biernie i głupio się temu tylko przyglądać?
1. Worki ze wszystkimi materiałami z wyborów, a więc z oddanymi na kandydata głosami znajdują się nie w jakichś pomieszczeniach Archiwów Państwowych (bo te nie mają na te masy worków miejsca), tylko znajdują się w depozycie urzędów gmin/miast!
2. Do tych pomieszczeń i worków non stop i poza społeczna kontrolą – kontrolą wszystkich Komitetów Wyborczych – dostęp mają urzędnicy gmin/miast!
3. Plastykowe, elastyczne plomby jest bardzo łatwo zdjąć albo podważając tzw. języczek plomby, albo najpierw odkręcając w przeciwną stronę skręconą górę worka i zdejmując plombę. Jeśli plomba była założona tą metodą, „na skręconą górę worka” (o niewłaściwych plombach dopuszczanych do użytku przez PKW daremnie zwracaliśmy uwagę i posłom, i PKW; bez żadnego skutku).
4. Jeśli nawet nie da się plomby zdjąć, żaden problem takie identyczne plomby dorobić na wolnym rynku. W razie potrzeby można te worki na dolnym szwie spruć, a później zszyć.
5. Z otwartego już worka usłużni urzędnicy, przez nikogo nie kontrolowani, mogą wyciągnąć same tylko głosy ważne, a na ich miejsce podłożyć głosy pod dowolnie potrzebna tezę; o np. nieprawidłowym policzeniu na dowolnego kandydata, byle tylko ogólna liczba wszystkich głosów ważnych była zgodna z liczbą podana w danym protokole. Ta liczba jest znana bo jest wymieniona w protokole. Głosy ważne są osobno spakowane w worku.
6. W ten sposób w konkretnych gminach/miastach, sprzyjających jakiemuś kandydatowi, można śmiało przygotować takie „niespodzianki” pod z góry ogłoszoną tezę o sfałszowaniu wyniku wyborów.
7. Nie mam nic przeciwko ponownemu przeliczeniu głosów, jeśli worki zostaną zabezpieczone przed dostępem urzędników-niewolników, którzy w każdej chwili dnia i nocy mają dostęp do zdeponowanych worków zawierających oddane głosy. Nie mam jednak zaufania do żadnych instytucji państwa, gdzie te worki mogłyby być przechowane tak, by bodnarowcy i tuskowcy nie mogli mieć do nich tajnego i niekontrolowanego dostępu.
8. Ci urzędnicy, którzy obecnie mają niekontrolowany dostęp do tych worków, mają także dostęp do wszystkich pieczęci OKW z obszaru gminy, którą zarządzają.
Tyle w temacie planowanego unieważnienia wyborów oraz cudownego znalezienia brakujących 400 000 głosów, które nagle zostaną przyznane Trzaskowskiemu.
Nasi przywódcy [prawa strona – red.] biernie się temu przyglądają, bo niestety nie mają i nigdy nie chcieli mieć bladego pojęcia o procedurach związanych z przebiegiem i organizacją wyborów. Gdy się wreszcie naprzyglądają i zechcą zareagować, to tradycyjnie już będzie… „za późno”.
Marcin Dybowski – prezes RKW