Wśród wyznawców odmiany materializmu naukowego, sformułowanej przez Marksa i Engelsa, elementem nowego porządku była zmiana w stosunku do instytucji rodziny, małżeństwa, seksu. Seks przestawał być nieodłącznym atrybutem małżeństwa, ale stał się towarem pierwszej potrzeby.
Po określeniu na czym polega „zniewolenie” kobiet, wskazano jak należy je „wyzwolić ”. Oprócz kobiet socjalistyczni zbawcy ludzkości chcieli „wyzwalać” też inne, ich zdaniem dyskryminowane, grupy społeczne. Wśród słusznych postulatów równouprawnienia wobec prawa wszystkich obywateli, bez względu na płeć, pochodzenie społeczne, rasę i narodowość, były też propozycje radykalnie zmieniające organizację społeczeństw.
Komuniści, po przejęciu władzy w Rosji, szybko się przekonali, że ich wizja świata nie jest powszechnie przyjmowana w społeczeństwie. Pojawiały się ogniska czynnego i biernego oporu. Rewolucjoniści obwiniali za ten stan rzeczy religię ( opium dla ludu) i rodzinę ( ośrodek zniewolenia kobiet i przechowywania wstecznych przesądów). Stąd już w latach 20 tych przeprowadzili atak na religię i rodzinę. Uznali, iż kobiety na równi z mężczyznami powinny pracować zarobkowo, a wychowaniem dzieci powinno zająć się państwo.
Jedną z propagatorek nowej, socjalistycznej moralności była Aleksandra Kołłontaj. Wprowadzono łatwe rozwody, a także tzw. planowanie rodziny, którego elementem było prawo do aborcji. Aborcja osłabiała związki emocjonalne matek z dziećmi, co miało ułatwić państwu przejęcie kontroli nad ich wychowaniem. Wychowanie przez socjalistyczne państwo miało ułatwić młodzieży przyjęcie socjalistycznych ideałów. Dodatkową zachętę stanowiła wolna miłość i prawo do bezpłatnego seksu dla każdego komsomolca. Zaczęto także rejestrację niezamężnych kobiet, od 18 do 50 lat, celem przydzielenia im partnerów seksualnych. „Wyzwalając” kobiety, bolszewicy niezbyt przejmowali się ich zdaniem.
W Związku Sowieckim skończyło się to plagą chorób wenerycznych, wzrostem liczby rozwodów i spadkiem urodzeń. Kobiety, które zdecydowały się na urodzenie dzieci, oprócz wychowania i obowiązków domowych, musiały podejmować nieraz ciężką pracę zarobkową. W końcu państwo sowieckie uznało, iż nie stać je na powszechne zakłady wychowawczo opiekuńcze.
W latach 30 tych upadła utopia społeczeństwa bez rodzin i państwa wychowującego swoich obywateli od kołyski. Stalin, przygotowując się do kolejnej wojny, uznał, iż taniej będzie utrzymać instytucje rodziny wychowującej dzieci (choć socjalistycznej). Zakazał też aborcji w nadziei na zwiększenie populacji i tak potrzebnego w przyszłej wojnie rekruta. Natomiast tajne służby ZSRR aktywnie wspierały ruchy społeczne na Zachodzie, podważające tradycyjny ład społeczny.
Jeden z amerykańskich krytyków instytucji małżeństwa, Alfred Kinsey, nie bez przyczyny podejrzewany był o związki z KGB. W swoich pracach wskazywał na powszechność zdrady małżeńskiej, hipokryzji, wyciągając jednak nieuprawnione wnioski, iż monogamiczny trwały związek małżeński jest stanem nienaturalnym i szkodliwym. Dziś wiemy, że metodologia jego badań nosiła wszelkie cechy manipulacji.
Kontestujące porządek społeczny ruchy młodzieżowe, odwołując się do głoszonych przez niego tez, postulowały zamiast wartości rodzinnych ideę wolnej miłości. Życie w komunach, w których dzieci będą wychowywane wspólnie, a także hasła antywojenne i pacyfistyczne („make love not war”, „better red then dead”). Ruchy te stały się jednym z narzędzi wojny psychologicznej wymierzonej w cały świat Zachodu. W dużej mierze to „spontaniczne społeczne niezadowolenie” stało za przegraną Amerykanów w Wietnamie, a nie porażki militarne.
W Europie mieliśmy pokolenie 68, „intelektualistów” i „intelektualistki” wprzęgniętych w wiele inicjatyw po części inspirowanych i wspieranych z Moskwy.
Dziś ZSRR już nie ma, ale wyznawców idei „jedynie słusznej drogi postępu” w dalszym ciągu nie brakuje. Konsumpcyjny model życia, prymat skrajnego egoizmu, nazywanego eufemistycznie prawem do wolności, niechęć do przyjmowania odpowiedzialności za swoje wybory i skłonność do przerzucania kosztów swoich czynów na innych, prowadzi do rozwiązań wydawałoby się skompromitowanych.