Wraz z ogłoszeniem wprowadzenia 25% ceł na towary importowane z Meksyku i Kanady (za wyjątkiem produktów naftowych) oraz 10% na wyroby z Chin Donald Trump otworzył nowy front w rywalizacji gospodarczej na świecie. Swoim posunięciem chce on wzmocnić pozycję gospodarczą USA na świecie. Nie będzie to proste i bezbolesne. Jednak Trump ma cele długoterminowe. Ameryka ma zmniejszyć deficyt handlowy, zadłużenie i uniezależnić się od Chin. Nałożenie ceł to jeden ze środków, które mają w tym pomóc. O następnych dopiero się dowiemy.
Mimo wielu głosów oburzenia i krytyki na świecie (w tym również w Polsce), Donald Trump robi swoje. Dla niego liczy się interes Ameryki. Stany Zjednoczone będą rezygnowały z nieopłacalnych dla nich projektów. Jednym z nich jest uczestnictwo w tzw. sojuszu klimatycznym oraz wspieranie rozwoju zielonej energetyki. Poprzedni prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden przeznaczał ogromne sumy pieniędzy na nią.
Donald Trump po konsultacjach ze swoimi doradcami zdecydował się na rezygnację z inwestowania w projekty energetyczne, które ograniczają konkurencyjność przemysłu amerykańskiego oraz osłabiają jego pozycję wobec firm chińskich i europejskich.
Trumpowi zależy na zwiększeniu podaży surowców energetycznych, co może przełożyć się na spadek ich cen i zwiększenie siły nabywczej konsumentów w Stanach Zjednoczonych.
Po tych zapowiedziach rezygnację z implementacji przepisów zielonej rewolucji zapowiedziały największe amerykańskie instytucje finansowe (np. FED i największa firma zarządzająca aktywami – BlackRock). Przepisy te przyczyniały się do ograniczania swobody gospodarczej oraz wspierały podmioty uczestniczące w zielonej transformacji. Drugą stroną medalu było nakładanie dodatkowych obciążeń fiskalnych na firmy. Tez z kolei przerzucały je na konsumentów. Nakręcało to spiralę inflacyjną.
Skrajnie przeciwny kierunek rozwoju wybrała Komisja Europejska. Podtrzymuje ona cel 90% redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2040 roku. Będzie to możliwe tylko i wyłącznie dzięki wprowadzaniu dalszych regulacji klimatycznych i zwiększaniu podatków związanych z emisją dwutlenku węgla.
KE jeszcze w tym roku formalnie zaproponuje cel klimatyczny na 2040 r. | Biznes PAP
Chęć uczestniczenia w zielonej rewolucji podtrzymuje rząd Donalda Tuska. Służyć ma temu m.in. uchwalenie ustawy wiatrakowej. Będzie to oznaczało dodatkowe koszty dla polskich firm oraz społeczeństwa. Z biegiem lat będziemy odczuwać je coraz bardziej.
Ponieważ politycy rządzącej koalicji obawiają się, że może to przełożyć się na niższe poparcie społeczne, proponują wprowadzenie nowych podatków dopiero po wyborach parlamentarnych.
Wejście w życie ETS2 powinno być odroczone o 2-4 lata – Hołownia | Biznes PAP
Będziemy mamieni obietnicami, że będzie lepiej i zielono. W tym czasie Stany Zjednoczone będą na zupełnie innej drodze. Drodze prowadzącej do dobrobytu.
MTC