W czerwcu pisałem, że rząd Donalda Tuska rozważa przeznaczenie 1 mld złotych w formie pomocy dla firmy Arcelor Mittal, należącej do jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Szokujący był fakt, że ten globalny koncern generuje kilka miliardów złotych zysku netto, a zatem może prowadzić działalność w Polsce bez wsparcia państwowego.
Udzielanie pomocy finansowej dla globalnego, zyskownego koncernu przez państwo, które ma duże problemy z finansami publicznymi było bardzo zaskakujące. Tym bardziej, że wiele polskich firm boryka się obecnie z problemem pogarszających się wyników finansowych i nie otrzymują one pomocy z rządu.
W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że Arcelor Mittal wstrzyma pracę w jednym z trzech swoich wielkich pieców w Dąbrowie Górniczej. Władze spółki tłumaczą to trudnymi warunkami rynkowymi. Rośnie import stali spoza Unii Europejskiej oraz utrzymują się wciąż wysokie ceny energii. Okazuje się, że aż 80% wyrobów stalowych używanych w Polsce jest importowane. Drastycznie rośnie import m.in. z Ukrainy i Wietnamu, bo tamtejsze huty nie ponoszą kosztów tzw. polityki klimatycznej. Pracownicy Arcelor Mittal obawiają się, że piec może zostać trwale wygaszony.
Sytuacja jest dramatyczna. Wielki piec zostanie wygaszony
Nie wiemy, czy decyzja Arcelor Mittal o wygaszeniu pieca ma związek z brakiem dofinansowania ze strony Skarbu Państwa. Rząd Donalda Tuska milczy w tej sprawie. Zamieszanie związane z zamykaniem pieca oraz dofinansowaniem Arcelor Mittal pokazuje absurd polityki gospodarczej, prowadzonej przez obecny i poprzednie rządy w Polsce.
Zrezygnowaliśmy z prowadzenia własnej polityki celnej, gospodarczej i handlowej. Decydują o nich urzędnicy w Brukseli, którzy nie przejmują się losem polskich firm i pracowników. Bardziej interesuje ich los firm francuskich i niemieckich. Stąd też Komisja Europejska pod przewodnictwem Urszuli von der Leyen koncentruje się na rozmowach z Chinami i Stanami Zjednoczonymi. To, że towary z innych krajów zalewają Polskę z powodu nierównych warunków konkurencyjnych nie ma dla niej znaczenia.
Nasi politycy uzależnieni są od środków z Unii Europejskiej. Krytykowanie modelu funkcjonowania Unii Europejskiej uważane jest za zdradę wartości europejskich, cokolwiek to znaczy. Nasza scena polityczna nie ma pomysłu jak ten problem rozwiązać. W ramach doraźnej pomocy przyznawane są dopłaty, żeby utrzymać miejsca pracy, ale Polska zadłuża się coraz bardziej.
Nawet ze strony Konfederacji nie widzę realnych pomysłów jak wyjść z impasu. Koalicja 13 grudnia akceptuje ten marazm i powolne zwijanie Polski, a PiS chciałby zmieniać UE, co wydaje się mało prawdopodobne. Tylko niezadowolenie polskich przedsiębiorców będzie rosło.
MTC



