More

    Dokończmy rewolucję Solidarności. Czy chcemy być drugą Rumunią? (2)

    Strona głównaFelieton sobotni Jana A. KowalskiegoDokończmy rewolucję Solidarności. Czy chcemy być drugą Rumunią? (2)

    Polecamy w dziale

    Już przegraliśmy wojnę z: Niemcami

    Państwo polskie, żeby przeżyć kolejny rok, musi pożyczyć połowę swoich dochodów (1/3 budżetu). W tym samym czasie firmy zagraniczne zarobią w Polsce kolejne 120 mld zł. III RP - zaprojektowana przez gen. Kiszczaka dla ochrony interesów (post)komuny - upada na naszych oczach. Szkoda, że tak późno.

    Już przegraliśmy wojnę z: Rosją (1)

    Systemowe pozbawienie państwa polskiego sprawczości – nie jesteśmy ani odgórnie, ani oddolnie zarządzani – wyniknęło częściowo z zemsty Rosjan/komunistów na polskim narodzie – nie chcecie nas, to pożałujecie! Żałujemy, ja żałuję, że nie żyjemy w sprawnym państwie, ale potworku przez nich stworzonym

    G20? – czemu nie G10

    Czemu zawdzięczamy tak wysoką pozycję w światowym rankingu? Nie rzeczywistej pozycji, ale statystyce. A ta, jak wiemy, jest najwyższym stopniem kłamstwa. Odkłammy zatem trochę powierzchowne dane, którymi karmi nas system, przemilczając niekorzystne dla siebie szczegóły.

    Prawie wygraliśmy z Holandią

    Wreszcie polska drużyna zaczęła grać w piłkę, zamiast udawać i liczyć na szczęście. Ta zmiana zaczęła się od czasu, gdy trenerem został Jan Urban. Nie ma on do dyspozycji lepszych piłkarzy niż jego poprzednik. Zaproponował tylko inną organizację gry. Podobnej zmiany potrzebujemy w zarządzaniu Polską
    Tydzień po wygraniu prezydentury przez Nicusora Dana – kandydata KE (i Donalda Tuska) – rumuński parlament zdecydował o przyjęciu migrantów (w liczbie 50 000) i ustawy o mowie nienawiści. W zasadzie każdego przeciwnika obecnego systemu można zamknąć, jak tylko się publicznie odezwie.

    Najpierw Was po czasie przestraszę. Tydzień po wygraniu prezydentury przez Nicusora Dana – kandydata KE (i Donalda Tuska) – Rumunia zdecydowała o przyjęciu migrantów (w liczbie 50 000) i ustawy o mowie nienawiści. W zasadzie każdego przeciwnika systemu można zamknąć, jak tylko się publicznie odezwie. 

    Nie doszło do powtórzenia Bukaresztu w Warszawie, ponieważ prezydentem, pomimo jawnego i tajnego złamania procedury demokratycznych wyborów, nie został Rafał Trzaskowski. Na chwilę nas to uratowało. Ale czy na zawsze? Jak wspomniałem w tekście powyższym, jedynym sposobem na trwałe oddalenie niebezpieczeństwa jest zmiana sposobu zarzadzania naszym państwem. Ponieważ niewiele osób to rozumie, a te, które rozumieją działają najczęściej na korzyść naszych wrogów (Polski i wolności), jeszcze raz to wyjaśnię.

    System III RP, jaki nastał po rzekomym upadku komuny, był systemem wspólnym dla wszystkich państw byłego obozu sowieckiego. Pierestrojka (=odbudowa) zaprojektowana w Moskwie, została wdrożona w poszczególnych państwach przez funkcjonariuszy Moskwy i pod jej kontrolą. Nie licząc NRD, udało się wyrwać z rosyjskiego planu częściowo Czechom i Węgrom. Ale nie Rumunii i nie Polsce. 

    Największą władzę i zdolność kreowania rzeczywistości politycznej zyskały tajne służby, przesiąknięte sowiecką, a potem rosyjską agenturą (stary system został w końcu zmieniony w ZSRS/Rosji). I dalej tę zdolność posiadają. 

    Większość nieświadomych niczego Polaków powtarza jak mantrę, że to Unia Europejska nas uratowała, że bez niej nadal zarabialibyśmy 25 dolarów jak w latach 80-tych, że krowy przestałyby dawać mleko, a kury się nieść. Powtarzamy to za naszymi autorytetami naukowymi i ekonomicznymi opłacanymi przez Unię Europejską naszymi pieniędzmi (grantami). Wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi.

    W żadnym państwie większość obywateli nie interesuje się sprawami państwowymi i systemowymi, ponieważ ich osobiście nie dotyczą. Prawie w żadnym państwie. Istotną różnicę stanowią Szwajcarzy i Amerykanie. Przed zaborami również Polacy znaleźliby się w tym gronie – społeczeństw świadomych spraw państwowych jako własnych. 

    Istnieją bowiem dwa typy organizacji państw – odgórny, narzucony przez władcę, który przeważa w świecie i oddolny, będący w mniejszości. Tylko w oddolnym sposobie zarządzania państwem, rozumianym jako wspólne dobro obywateli, interesują się oni swoimi czyli państwowymi sprawami. Polsce, gdyby rzeczywiście odrzuciła komunizm i jego przebudowę/odbudowę, bliżej byłoby systemowo do Szwajcarii, a duchem do Ameryki. 

    Czy jesteśmy w stanie tego dokonać? Rewolucja Solidarności lat 1980/81,  jaka wstrząsnęła podstawami systemu komunistycznego, została unicestwiona przez Stan Wojenny 13XII. 

    Komunistom się udało. Są teraz kapitalistami i opływają w dostatki … naszym kosztem. Kosztem marnowanego potencjału i rosnącego długu. Udało się też państwom starej Unii. Zdobyły nowy rynek zbytu i eksploatacji. Teoretycznie za nic. Czy na pewno?

    Przecież Unia Europejska powtarza teraz wszystkie systemowe błędy Związku Sowieckiego! Są to:

    1. zacofanie ekonomiczno-rozwojowe wynikające z narzuconej ideologii;

    2. odgórne zarządzanie potęgujące błędy i niszczące lokalną aktywność;

    3. demoralizacja i degeneracja społeczeństwa.

    Nawet nazewnictwo jest podobne, co złośliwie zauważył nie tak dawno wice-prezydent USA D.J. Vance, mówiąc o komisarzach unijnych jako nowych komisarzach sowieckich. 

    A gdybyśmy popatrzyli szerzej, to przecież od czasu rzekomej pandemii C-19 Unia Europejska uruchomiła swoją wersję sowieckiej pierestrojki (odbudowy) – Europejski Plan Odbudowy, rozpisany na Krajowe Plany Odbudowy. W Polsce jego twarzą i duszą stał się Mateusz Morawiecki, syn swojego ojca Kornela, który chciał jednego państwa od Władywostoku do Lizbony. A, kysz!

    Czy zatem uczestnicząc w Unii Europejskiej, która miała nas wyzwolić z komunizmu, nie mamy wrażenia, że trafiliśmy z deszczu pod rynnę, jak Rumuni?  

    Pocieszę Was i siebie na koniec. Unia Europejska upadnie jak upadł Związek Sowiecki, z przyczyn ekonomicznych. Jednak stara elita władzy komunistycznej jedynie zyskała. Zatem kontrolowany upadek Unii Europejskiej może wyglądać podobnie. Pomóżmy upaść UE z korzyścią dla nas. 

    Jan Azja Kowalski

    Jan A. Kowalski
    Jan A. Kowalski
    Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

    Ostatnie wpisy autora

    Nowa Konstytucja