Historia pełna jest przykładów skutecznego uwodzenia nie tylko pojedynczych ludzi, ale tłumów. Człowiek zauroczony nie kieruje się rozumem, a tylko uczuciem.
Tu mistrzem jest Tusk, ale on, jako oddany sprawie folksdojcz, nie ma wyboru. Takie dostał zadanie od rusko-pruskiej koalicji, żeby obalić polski rząd i zrobić wszystko, żeby Polska nie była Polską. A jeszcze lepiej, gdyby jej w ogóle nie było.
Potomkowie naszych „wyzwolicieli” mają się dobrze i stale próbują dyktować nam, co pamiętać, a co zapominać, kogo piętnować, a kogo wychwalać. Ci „dzielni ludzie” na eksponowanych stanowiskach włodarzy miast nigdy nie boją się śmieszności.
Unia Europejska żąda od nas wprowadzenia kuriozalnego prawa zezwalającego każdemu sędziemu, kwestionowanie kompetencje dowolnego innego sędziego do orzekania.
Pech generalnie odpowiada za niepowodzenia, które trudno przypisać konkretnym działaniom. Porzućmy zatem drobiazgi na rzecz poważniejszych niepowodzeń, takich jak śnięte ryby w Odrze.
Kłamstwo robi oszałamiającą karierę. Nikt już nie ma za złe przywódcom prestiżowych federacji, takich jak niemiecka czy rosyjska, że kłamią. To stało się normą i stylem rządzenia. A co wolno wojewodom, to i ich namiestnikowi na Polskę.
Na tym nie koniec, bo moda nie ustaje w dostarczaniu nam absurdalnych pomysłów. Tym razem w sukurs przyszła jej tak zwana pandemia, którą odwołano po napaści Rosji na Ukrainę.